19 listopada 2019

Statua Wolności

Nie, nie wyjechałam do Ameryki ;) 
Wyobraźcie sobie, że w Tokio też mamy Statuę Wolności.


W ostatni weekend pojechałam na Odaibę. Jest to część Tokio, położona na sztucznym lądzie wybudowanym w okolicach portu Tokio w Zatoce Tokijskiej. I wyglądająca jak miasto przyszłości. Już wychodząc ze stacji metra wydałam z siebie okrzyk zdziwienia i zachwytu, a przecież znam centrum Tokio z nowoczesnyni wieżowcami i właściwie nic już nie powinno mnie zaskoczyć. 

Skąd się wzięła nazwa Odaiba i co oznacza? Musimy cofnąć się w czasie o jakieś 160 lat. Otóż w czerwcu 1853 roku do Japonii przypłynął amerykański komandor Matthew Calbraith Perry z listami prezydenta Millarda Fillmore’a. Chodziło o wymuszenie na Japonii, która od ponad dwustu lat prowadziła politykę izolacji, otwarcia się na świat. Japończycy uzyskali rok na udzielenie odpowiedzi. Po odpłynięciu kurofune (= czarne statki, tak Japończycy nazwali amerykańskie okręty) podjęto decyzję o budowie sztucznych wysepek–fortów z baterią armat, które stanowiłyby obronę przed amerykańskimi statkami. Te wysepki-fortece nazywają się daiba. Słowo daiba dosłownie oznacza miejsce na armaty i inną broń palną; położenie – na wodzie czy na lądzie – nie ma znaczenia. Daiby powstawały w całej Japonii, ale o tych tokijskich (a właściwie edoskich, bo w tamtych czasach stolica nazywała się Edo) mówiono o-daiba.
Planowano wybudować 11-12 wysepek, ale ostatecznie w ciągu roku, do ponownej wizyty Perry’ego ukończono pięć.
Obecnie z tych pięciu ostały się dwie – jedną z nich odwiedziłam i sfotografowałam, dwie wchłonięte zostały przez nabrzeże Shinagawa, a piątą rozebrano, ponieważ leżała na trasie przepływu statków.


Odaiba jest dość rozległa i usiana wieloma atrakcjami, ale wiele z nich znajduje się pod dachem, tzn. w budynkach, a ponieważ była akurat piękna jesienna pogoda wolałam pospacerować na świeżym powietrzu zostawiając budynki na kiedy indziej. Zresztą i tak nie dałoby się zobaczyć wszystkiego za jednym podejściem.

Zaczęłam od przejażdżki kolejką linii Yurikamome (po japońsku yurikamome to mewa śmieszka), której tory biegną dość wysoko nad gruntem, więc widok na okolicę jest doskonały. Co ciekawe, jest to „mała automatyczna kolej ogumiona” (podaję za Wikipedią, bo nie znam się na sprawach technicznych), co oznacza, że składy jeżdżą same, bez obsługi. Nie ma stanowiska maszynisty, więc przy odrobinie szczęścia można usiąść na samym przedzie pociągu i obserwować całą trasę przez dużą szybę. Mnie się udało!




 




Budynek stacji telewizyjnej Fuji (Fuji Television)
W tej kuli pokrytej z zewnątrz tytanem mieści się taras widokowy. Ponieważ niedaleko znajduje się lotnisko Haneda, co chwilę przelatują nisko samoloty.
A to już po wyjściu z kolejki

Zamieszczam dwa filmiki z przejazdu kolejką. Pierwszy trwa 59 sekund, drugi minutę piętnaście. Nie mam zupełnie doświadczenia w nagrywaniu i edytowaniu, więc wybaczcie jakość. W tle słychać m.in. głosy innych pasażerów, ale specjalnie nie podkładałam muzyki, żeby można było poczuć atmosferę przejazdu.


 

Po przejażdżce i przerwie na doładowanie energii, ruszyłam spacerkiem nad zatokę do Parku Nadmorskiego zobaczyć daibę, tę od Perry’ego, i wspomnianą w tytule posta Statuę Wolności.

To mój "doładowacz energii": gyūdon - ryż z duszonymi cienkimi plasterkami wołowiny i cebuli, posypany marynowanym imbirem.

Szłam przez Park Promenadowy, podziwiając okolicę i ciesząc się przestrzenią, której generalnie w Tokio brak. I niebo było takie ogromne! Nie zasłonięte przez wieżowce.

To Wielki Most Marzeń, fragment parkowej promenady. Wybudowany w 1990 roku, a więc już dość dawno. W najszerszym miejscu ma 60 m. Podobno stanie tu znicz olimpijski podczas przyszłorocznych Igrzysk.
Lampy ustawione wzdłuż mostu mają przypominać totemy matoi używane przez strażaków w Edo (dawne Tokio). O totemach pisałam w poście o Muzeum Pożarnictwa w czerwcu tego roku.
Po lewej stronie widać Wielki Diabelski Młyn (po jap. daikanransha). Kiedy został wybudowany w 1999 roku, był najwyższym diabelskim młynem świata, ale już w następnym roku musiał oddać palmę pierwszeństwa Londyńskiemu Oku (Kole Milenijnemu).
Ma 115 metrów wysokości i 64 wagoniki (w tym 4 przezroczyste). Jedno okrążenie trwa około 16 minut. Krótko, a wydawało mi się, że o wiele dłużej.

A to widok z tego samego miejsca w drugą stronę, ze słońcem. Dobrze widoczne są lampy–totemy. W tym dwuczęściowym budynku mieści się hotel, a właściwie dwa: na dole - ogólnodostępny Hotel Trusty Tokyo Bayside, a w górnej części, od 4. piętra wzwyż - hotel Tokyo Baycourt Club Hotel & Spa Resort, w którym obowiązuje system członkowski. Ciekawe, ile wynosi roczna opłata? Pewnie niemało, bo już sam widok z góry na okolicę z pewnością jest wysoko wyceniony.

Równolegle do Mostu Marzeń biegnie kilka innych mostów, w sumie jest ich 6: Nozomi, Shinto, Ariake, Aomi, Marzeń, Akemi. Dość niesamowicie to wygląda.

Kolejka Yurikamome na moście Akemi.

Na pierwszym planie most Aomi, potem Ariake, Shinto i Nozomi.

Tutaj chyba trochę lepiej widać ten najbardziej oddalony.
W drodze nad morze.

Dotarłam na plażę.
Na poniższym zdjęciu widać zachowaną daibę, którą w 1928 roku udostępniono do zwiedzania jako park (Park Daiba). A w głębi za nią z lewej strony widać drugą, która jest niedostępna dla zwykłych ludzi.


A tak daiba wygląda w środku (dwa kolejne zdjęcia). Teren jest obniżony. Widać ślady po koszarach (ten ukośny) i po kuchni/palenisku.

Podstawy armat.

Widok z daiby. Dacie radę wypatrzeć Statuę Wolności?

I w końcu dotarłam pod Statuę Wolności. Skąd się tu wzięła?
Po raz pierwszy Statuę Wolności (tę francuską) można było podziwiać w Tokio przez rok – od 28 kwietnia 1998 r. do 9 maja 1999 r. – w ramach obchodów Roku Francuskiego. Statua cieszyła się ogromną popularnością. Dlatego też rząd francuski postanowił sprezentować Japonii replikę. Odlana z brązu we Francji stanęła na obecnym miejscu w 2000 roku.



W Tokio przebywa mnóstwo obcokrajowców, ale muszę przyznać, że ich natężenie w okolicach Statuy Wolności było wyjątkowo duże i sięgało chyba prawie 100%. A gdyby jeszcze istniał wskaźnik określający liczbę zdjęć wykonanych w ciągu sekundy w jednym konkretnym miejscu, to z pewnością okolice Statuy wygrywałyby z ogromnym zapasem :) Z pewnością przyczynia się do tego również napis LOVE, pod którym fotografuje się chyba każdy odwiedzający Odaibę. W jego tle widać Statuę i Most Tęczowy.




No właśnie, Most Tęczowy (Rainbow Bridge). Nie można o nim zapomnieć. Jest to most wiszący o długości 798 m. oddany do użytku w sierpniu 1993 roku. Po zachodzie słońca jest podświetlany, a raz na jakiś czas, na konkretne okazje, przygotowywane są specjalne iluminacje.




Te kolorowo oświetlone stateczki to yakatabune, czyli – mówiąc potocznie – statki imprezowe. Zadaszone, z jednym dużym pomieszczeniem z matami tatami i stołami. Kiedyś podziwiano z nich kwitnące sakury, księżyc w pełni lub pokazy sztucznych ogni przy strawie i napitkach. Obecnie można wynająć taki stateczek także na różne inne okazje. 


I tak dobiegła końca moja wycieczka na Odaibę. Na zakończenie panorama po zachodzie słońca. Trochę mi brakuje takich widoków, tzn. zachodów słońca. Na Shikoku ( mój poprzedni blog Widok na Wielki Most Seto) zachwycałam się nimi na co dzień, a w Tokio zbyt dużo budynków wokół...



34 komentarze:

  1. A już myślałam, że teraz będzie blog o Ameryce. :)
    Oooo właśnie takie Tokio chciałam zobaczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Nie wybieram się, mimo zniesienia wiz :)
      O, to fajnie. Ale podpowiedz jakie to Tokio, może następnym razem też uda mi się coś w tym stylu pokazać.

      Usuń
    2. Szczerze przyznaję, że ciekawi mnie Tokio jakie pokazują dzisiejsze filmy. Mąż dużo ogląda japońskich filmów z dawnych czasów, kostiumowych i tych bardzo starych. Podpatruję je wtedy, ale to nie to. Jakoś dużo bardziej ciągnie mnie do nowoczesności. Zawsze pociągały mnie pejzaże nowo-miejskie, industrialne szczególnie.
      I Tokio nocą. Wszystkie te jego iluminacje.

      Usuń
    3. Stare Tokio też ma swój urok, ale doskonale Cię rozumiem. Ja też o wiele bardziej wolę nowoczesne miasta. Nocnego Tokio nie obiecuje, ale nowo-miejskie postaram się pokazywać.

      Usuń
  2. Jedna wycieczka, a tyle atrakcji...dość szybka ta kolejka, a te diabelskie młyny to chyba modne, bo co rusz widuję takie w różnych miastach.
    Byłam na prelekcji o wiatrakach produkujących prąd i największe są równe wieży Eiffela, statua przy nich jest mała...pewnie w Japonii tez sporo wiatraków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejka rzeczywiście szybka, ale to dlatego, że nie jest kolejką turystyczną tylko zupełnie normalnym pociągiem.
      Z takiego diabelskiego młyna widok musi być wspaniały, więc pewnie między innymi dlatego są popularne. Wydawało mi się, że jedno okrążenie trwa bardzo długo i dlatego nie zdecydowałam się na przejażdżkę. Poza tym mam lęk wysokości...
      Och, wiatrak wielkości wieży Eiffla to musi być potwór ;)
      Tak, w Japonii też sporo tych wiatraków.

      Usuń
  3. A jednak zdjęcia wskazują na związek z Ameryką, chociaż to Tokio. Zachwyca podświetlony most i napis LOVE. Szkoda, że tej prawdziwej miłości tak mało między ludźmi, aby to życie było znośne.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, chyba nic na to nie poradzimy. Niechby przynajmniej ludzie byli dla siebie trochę bardziej życzliwy i uśmiechali się częściej...
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  4. Wspaniała wycieczka! Patrzę na Japonię i jest mi nieco smutno -tu mostów multum, a w Polsce wybudowanie jednego jest problemem. Od lat podziwiam Japonię, bo przecież to kraj rozrzucony na wysepkach, wstrząsany co jakiś czas niszczącymi trzęsieniami ziemi a tak wspaniale się rozwija łącząc tradycję z nowoczesnością.I miałaś świetny pomysł z nakręceniem tych filmików. Piekna wycieczka!
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nachodziłam się strasznie, ale warto było.
      A propos mostów. Poprzednio mieszkałam na wyspie Shikoku. Dopiero w 1988 po raz pierwszy została połączona z wyspą Honshu mostem Seto (ten z tytułu mojego poprzedniego bloga), a kolejne dwa powstały w 1998 i 1999. Wcześniej trzeba było przeprawiać się statkiem.
      Cieszę się, że filmiki Ci się podobały. Może jeszcze coś nakręcę.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Oglądam Twoje zdjęcia i nie mogę się nadziwić, w jak różnych światach mieszkamy ;) Naziemna kolejka, a właściwie metro to dla mnie szóstka w Paryżu, która kilkakrotnie wynurza się spod ziemi, w tym pokonuje Sekwanę mostem, z którego jest absolutnie przepiękny widok na Wieżę Eiffla. Choć już nie tęsknię za tym pięknym miastem tak jak dawniej to zadaję sobie pytanie jak odnalazłabym się w tak nowoczesnym świecie jak Twój. Chyba powinnam urodzić się w XIX wieku ;)
    Co do Statuy Wolności, to oczywiście wypatrzyłam ją na zdjęciu ;) Wiesz, że w Paryżu są aż trzy? Przynajmniej tyle widziałam ;) pozdrawiam
    Piękny zachód słońca nam pokazałaś, nie dziwię się, że takiego widoku brakuje Ci w Tokio. Bardzo podoba mi się Most Tęczowy, wydaje się lekki jak piórko. Dziękuję Ci za t

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jednak lepiej się czuje w takich nowoczesnych miastach, choć z ogromny sentymentem i zainteresowaniem oglądam stare fotografie miast :)
      Masz sokoli wzrok, bo jest słabo widoczna. Nawet na żywo trudno ją wyłowić z krajobrazu.
      O, to można sobie zrobić w Paryżu wycieczkę po statuach. W Japonii też jest kilka, ale widziałam tylko tę jedną, którą pokazałam.
      Dziekuję Ci za odwiedziny :)

      Usuń
  6. Przede wszystkim cieszę się że znowu jesteś :-) Bo już zaczynałam się zastanawiać czy coś się nie stało...
    Piękna wycieczka. No i tyle ciekawych wiadomości.
    Wprawdzie /jak się może domyślasz/ nie lubię miast XXI wieku, ale to co pokazałaś spodobało mi się.
    Bardzo Ci dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jakoś tak nie mogłam sie zebrać do pisania...
      Cieszę się, że mimo wszystko podabało Ci się. Ja akurat bardzo lubię nowoczesne miasta i dobrze się w nich czuję, ale raz na jakiś czas bardzo chętnie oglądam te dawne.
      To ja Ci dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  7. Ja co prawda lubię pooglądać czasem zdjęcia zakamarków starszych części japońskich miast, bo to dla nas dość niezwykła egzotyka, ale mieszkać to bym stanowczo wolała w takim nowoczesnym dużym mieście :). Niektóre miejsca wyglądają wręcz kosmicznie! Super! Dziękuję za tę wycieczkę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak samo jak ja :)
      To ja dzękuję za odwiedziny i polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  8. Piękna foto-relacja, moc ciekawostek o Tokio, dziękuję 🤗
    Zawsze z przyjemnością czytam, co słychać u Ciebie i w
    malowniczej, odległej Japonii😀
    Pozdrawiam cieplutko na miły weekend 🍁🧡🌼☕🙋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję :)
      Również serdecznie pozdrawiam, tym razem z deszczowego Tokio :))

      Usuń
  9. Przypomniała mi się czytana jakiś czas temu "Księżniczka i szogun". O tym jak Japończycy próbowali ocalić kraj przed inwazją barbarzyńców.
    Zachód słońca w mieście też może być piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej książki, ale wyszukałąm w internecie. Przyznam się, że autorka też jest mi nieznana. Polskie tłumaczenie zostało wydane w zeszłym roku, czyli wtedy kiedy ja już byłam w Japonii - nic dziwnego, że o niej nie słyszałam. Okazuje się, że autorka jest specjalistka, więc z pewnością książka jest bardzo ciekawa i prawdziwa. Jak będę miała okazję, to przeczytam. Dzięki za informację :)
      Masz rację, może być, tylko potrzeba trochę widocznego nieba, a wokół mojego domu niestety większość nieba zasłonięta jest prawie po horyzont :(

      Usuń
    2. Czytałam na legimi. Jak wszystko ostatnio.
      U mnie też słońce zasłonięte. Ale pięknie się odbija w szklanych domach.

      Usuń
    3. O, dzięki za podpowiedź :)

      Usuń
  10. Aż trudno uwierzyć, że chce się Japończykom tworzyć takie cudowności, kiedy wiadomo, że trzęsienia ziemi. Chociaż może akurat tam w Tokio ich nie ma. To co pokazałaś wygląda jak drugie miasto, już typowo nowoczesne, bez tej historycznej części. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzęsienia ziemi są praktycznie w całej Japonii, w niektórych regionach występują częściej, w niektórych rzadziej. W Tokio też są. Ale wiesz, gdyby z obawy przed trzęsieniami ziemi rezygnowano z budowy i tworzenia różnych ciekawych budowli, to cała Japonia pokryta byłaby pewnie identycznymi, nieciekawymi, byle jakimi domami :) Natomiast Japończycy udoskonalają techniki budowlane i tworzą budynki coraz bardziej odporne na trzęsienia ziemi, nawet te silniejsze.
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  11. Kolejka bez maszynisty... ja jednak w XIX wieku tkwię całą duszą. Odczuwam lęk przed czymś, co działa bez bez człowieka. Jakbyśmy już zaczynali być zbyteczni, choć sami wymyśliliśmy to "coś". Jakby maszyny chciały powiedzieć "ludziom już dziękujemy"...
    Taka kolejka, szczególnie jazda na przedzie, to pewnie największa frajda dla dzieci. Niesamowite wrażenie, prawie jak w wesołym miasteczku:)
    Tak bardzo nowoczesna zabudowa budzi mój podziw, ale mieszkać bym nie chciała w takim otoczeniu. Niemal z zapartym tchem szukałam na zdjęciach odrobiny zieleni i dopiero odetchnęłam kiedy znalazłam. Dziękuję, ze zrobiłaś mi prawdziwą wycieczkę na koniec świata :)
    A statuę wypatrzyłam. I cieszę się, że wróciłaś. Buziaki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, ja też wolałabym, żeby obsługiwał mnie człowiek a nie maszyna, ale akurat w przypadku kolejki zupełnie nie odczułam, że działa bezobsługowo. Może dlatego, że wszystko działało bez zarzutu. Pewnie gdyby nagle się popsuła, to miałąbym inne odczucia.
      Oj, tak, wielka frajda. Obok mnie siedział kilkuletni chłopiec z tatą i był bardzo podekscytowany jazdą, i prawie przez całą drogę powtarzał "most, most, most" (most sie po jakimś czasie pokazywał w całej okazałości). Niewiele brakowało, a bym do niego dołączyła ;-)
      Zieleni w Tokio jest naprawdę bardzo dużo, wbrew pozorom. Może nie zawsze zostaje uwieczniona na moich zdjęciach, ale jest. Planuję zresztą wpis o zieleni w Tokio, tylko jeszcze zbieram materiały z różnych części miasta.
      O, to też masz sokoli wzrok!
      Dziękuję :)))

      Usuń
    2. Coś Ty, ślepa jestem jak kret. Ale jakoś Statua się dała zauważyć :)

      Usuń
  12. Kochana Mokuren, przez twojego bloga coraz bardziej mnie ciągnie, żeby obejrzeć choć kawałek Japonii, tak doskonale przedstawiasz ten kraj. I jeszcze to cholerne jedzenie, które chętnie żarła bym chociaż raz w tygodniu. Odaiba - czarodziejska, na swój ultranowoczesny sposób :-) Całuski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! To świetnie, bo taki miałam plan - pokazać Japonię i zachęcić do zainteresowania się nią.
      Świetnie określiłaś Odaibę - podoba mi się.
      Pozdrawiam :)))

      Usuń
  13. O rany tyle wiadomości i takie fantastyczne zdjęcia. Bardzo fajny wpis. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się, że Ci się spodobało.
      A ja pozdrawiam z deszczowego dziś Tokio :)

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Powiem szczerze, że Statua Wolności w Tokio jakoś mnie nawet nie zdziwiła, biorąc pod uwagę powojenną historię Japonii oraz amerykańską okupację ;) Słyszałem, że nawet obecny język japoński to taka "Mieszanka Wedlowska", pełna naleciałości ze Stanów. Całkiem podobnie jak u Koreańczyków z Południa :)

    Za te filmiki "kolejkowe" też Ci bardzo dziękuję :) Czasem na YT wyszukuję takie rzeczy. Czuję się wtedy, jakbym faktycznie w danym miejscu był.

    Kolejna wciągająca opowieść i piękne widoki :) Jesteś niesamowita...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby masz rację, że Statua Wolności to nic takiego w Tokio, ale pierwotnie pochodzi z Francji, ta amerykańska też ;)
      To prawda, w języku japońskim sporo jest zapożyczeń z języków obcych, nie tylko angielskiego, bo i z portugalskiego czy niemieckiego też, ale nie powiedziałabym, że pełno jest naleciałości ze Stanów. Koreańskiego nie znam, więc nie mogę porównać.
      Cieszę się, że filmiki Ci się spodobały. Ja też lubię oglądać takie "ruchome" relacje z innych krajów. Postaram sie od czasu do czasu coś wrzucić :)
      Dziękuję! Komplement trochę na wyrost, ale bardzo miły :-))

      Usuń