Na przełomie kwietnia i maja mamy w Japonii tzw. złoty tydzień (golden week). Taka majówka w wydaniu japońskim. Nagromadzenie się różnych świąt państwowych w tym okresie sprawiło, że biorąc kilka dni urlopu można mieć co najmniej tydzień wolnego.
Jednym ze znanych miejsc
turystycznych w Jokohamie jest Chińska Dzielnica (Chinatown, po jap. Chūkagai).
Poszła na pierwszy ogień, bo i ze stacji kolejki blisko. Spodziewałam się
turystów. Nie było ich, albo mało rzucali się w oczy. Natomiast cała dzielnica
zalana była młodzieżą szkolną: gimnazjalistami i licealistami, w mundurkach
szkolnych i we własnych ciuchach. Nie mam pojęcia co tam robili i dlaczego
akurat to miejsce wybrali. W każdym razie wypełnili całą dostępną przestrzeń,
zrobili taki tłok, że momentami nie można było się ruszyć. I to nie byli ci
układni, cisi, spokojni Japończycy. To była normalna, hałaśliwa, nie
przejmująca się otoczeniem młodzież. Planowałam obejrzeć Chińską Dzielnicę,
zrobić zdjęcia, może spróbować czegoś do jedzenia, ale po kilku-kilkunastu
minutach miałam dosyć i chciałam uciekać. Wydostanie się stamtąd to było
wyzwanie. Przedzierając się przez tłum, a raczej płynąc razem z tłumem, przypominałam
sobie zeszłoroczne tragiczne w skutkach zdarzenie z Seulu i nie było to
przyjemne uczucie.
W końcu się udało. Zostawiłam za sobą Chińską Dzielnicę i ruszyłam ku nabrzeżu i położonemu tam parkowi Yamashita. Chciałam wjechać na taras widokowy na wieży Yokohama Marine Tower stojącej blisko parku, ale z powodu silnego wiatru winda chwilowo nie działała. Szkoda :(
Park Yamashita został otwarty
15 marca 1930 roku i jest najbardziej znanym parkiem Jokohamy. Wybudowano go na
terenie powstałym przez zasypanie morza gruzem po wielkim trzęsieniu ziemi,
które nawiedziło rejon Kantō w 1923 r. W parku można podziwiać przepiękny ogród
różany ze 160 gatunkami róż i 1900 krzewami. Tutaj też był spory tłok. Wszyscy
robili zdjęcia. Ja zresztą też ;-)
Przy nabrzeżu obok ogrodu różanego cumuje Hikawa-maru, ale więcej napiszę o nim w następnym wpisie, żeby zanadto nie wydłużać obecnego.
Yokohama Marine Tower, na którą nie udało mi się wjechać. Wys. 106 m, budowa ukończona w styczniu 1961 r. |
Widać m.in.: Ōsanbashi - międzynarodowy terminal statków pasażerskich oraz hotel InterContinental (budynek w formie żagla, w głębi pośrodku). |
Miałam dość tłumów, więc
zrezygnowałam z tradycyjnej trasy turystycznej i pospacerowałam trochę po
mieście.
Podczas spaceru zauważyłam w
chodniku ciekawe płytki. Na przykład takie:
Co się okazało? Otóż w połowie lat 70. XX wieku zrealizowano projekt pod nazwą „Promenada”, którego celem było wybudowanie dróg przyjaznych dla pieszych odwiedzających park Yamashita. Wiele było założeń projektu, ale nie będę wchodzić w szczegóły. Powstały trzy trasy – od trzech okolicznych stacji do parku – oznaczone kolorowymi płytkami umieszczonymi w chodniku, których wzory wybrano w konkursie otwartym dla wszystkich.
Natrafiłam też na Muzeum Historyczne prefektury Kanagawa:
Budynek został wybudowany w 1904 r. Mieściła się w nim główna siedziba banku Yokohama Specie Bank (po jap. Yokohama Shōkin Ginkō).
Na sąsiednim budynku wisi zdjęcie Muzeum i okolicy z dawnych lat:
Przed powrotem do domu koniecznie trzeba było się posilić.
W tej miseczce pośrodku jest
cienko poszatkowana kapusta. W Japonii standardowo podaje się ją do kotleta
schabowego. Tylko nie w takich ilościach ;-) Dokładka ryżu,
kapusty i misoshiru (zupa) bez ograniczeń. Zestaw ze zdjęcia kosztował 1000
jenów (30 zł).
Do pociągu wsiadałam na stacji
Bashamichi (Droga dla dorożek). Urocza nazwa, prawda?
Nie zapomnijcie o następnym
wpisie o Hikawa-maru 😊
Bardzo ciekawe miejsca, ja najchętniej zobaczyłabym ten park z różami :). Spodobały mi się też płytki na chodniku, fajnie że uwieczniono pomysły różnych projektantów, może nawet amatorów. Szkoda, że szarańcza trochę Ci utrudniła zwiedzanie, no ale cóż, chyba wszędzie tak się dzieje w okresach skumulowanych świąt i przedłużonych weekendów. Ludzi jest coraz więcej i w dodatku coraz łatwiej jest pokonywać odległości... Ciekawa jestem co to za atrakcja ten statek (?) Hikawa-maru, czekam na kolejny wpis :).
OdpowiedzUsuńOgród różany był przepiękny - zdjęcia ani trochę nie oddają tego. Statek był bardzo ciekawy - przynajmniej dla mnie, ale mam nadzieję, że Wam też się spodoba :)
UsuńPrzepiękne fotki zrobiłaś, a posiłek w moim stylu:-)
OdpowiedzUsuńPodobną szarańczę spotkałam kiedyś w Pradze, na Złotej Uliczce nie mogłam zdjęcia zrobić, bo tylu turystów się napchało, że tylko głowy widziałam...
jotka
Dziękuję :)
UsuńTeraz możliwości podróżowania jest mnóstwo,więc i turystów wszędzie pełno. A propos Złotej Uliczki, to pamiętam, że zwiedzałam Pragę będąc bodajże w podstawówce (lata temu) i wtedy tłumów nie było, nie mówiąc o opłacie za wstęp. Kiedy pojechałam do Pragi w dwa tysiące którymś roku (nie pamiętam dokładnie) bylam zaskoczona i tłumami, i opłatami...
Ha,ha, na początku myślałam, że będziesz pisać o szarańczy. Cóż, młodzi na całym świecie są głośni, hałaśiwi i śmieją się z byle czego. Póżniej już im nie będzie do śmiechu :-)
OdpowiedzUsuńProfesjonalne, ciekawe zdjęcia. Różany ogród wygląda jak z baśni, a każda róża to królowa, szkoda jedynie, że z kolcami. Z kolei fontanna w środku pod łukiem to przecudny widoczek do powieszenia na ścianie. Płytki w chodniku widzę po raz pierwszy...
Zasyłam serdeczności dla Ciebie i tego uroczego kraju
Przepraszam za ten tytuł ;-) Ale takie było moje pierwsze skojarzenie.
UsuńZdjęcia dziękują za miłe słowa :) Róże były naprawdę przepiękne - na szczęście nie trzeba było ich dotykać, więc kolce nie dały się we znaki.
Serdecznie pozdrawiam :)
Podobnie jak Ultra, pomyślałam o prawdziwej szarańczy.Zachwyciły mnie te płytki chodnikowe a zadziwiła wręcz ilość krzewów w tym różanym ogrodzie.Ostatnio czytam na blogach o skandalicznie wysokich cenach w Polsce w gastronomii i uważam, może mylnie, że cena za ten posiłek nie jest wygórowana. Miałaś naprawdę piękną wycieczkę, chociaż tłumy głośnej młodzieży na pewno nie są akcentem umilającym jakąkolwiek wycieczkę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę.
anabell
Przepraszam za mylący tytuł ;-)
UsuńNo właśnie, jedzenie w Japonii na mieście jest w bardzo rozsądnych cenach i wydaje mi się, że często tańsze niż w Polsce. Oczywiście wybór jest ogromny. Są też bardzo drogie miejsca, ale tych na kieszeń przeciętnego Kowalskiego (Tanaki powiedzmy) można znaleźć całe mnóstwo.
Pozdrawiam :)
Ale sobie z Tobą powędrowałam Magnolio. Pięknie było i tylu ciekawych rzeczy się dowiedziałam.Wprawdzie ten tłum mnie trochę zmęczył.... ale przecież jestem ciekawa świata...
OdpowiedzUsuńDziękuję j pozdrawiam.
Stokrotka
Dziękuję Stokrotko, było mi bardzo miło razem wędrować. Do ciekawych świat należy :-)
UsuńPiękne, jestem zachwycona. 😶
OdpowiedzUsuńTakiej szarańczy to i u nas sporo. Jak się wysypie z autokarów, to można sobie zwiedzanie darować.
To super :-)
UsuńNo właśnie, jak się źle trafi, w złym momencie, to ze zwiedzania nici...
Przeczytałam z przyjemnością, dzięki za notkę :-) Szkoda, że nie udało się w końcu spotkać, ale że już za Japonią tęsknię, to na pewno się jeszcze okazja nadarzy!
OdpowiedzUsuńUściski
Dziękuję :)
UsuńSzkoda :( Ja się nigdzie nie wybieram, więc z pewnością okazja się nadarzy! Cieszę się, że wróciłaś (mam nadzieję) do domu cała i zdrowa, bez problemów.
od lat marzy mi sie wyjazd do Tokyo, ale bardziej oplacalne jest czytanie blogow i ksiazek (co robie namietnie). Obecnie poglebiam wiedze o nagomi.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie :) To prawda, czytanie blogów i książek jest bardziej opłacalne i pozwala podróżować bez wychodzenia z domu, sama tak robię. Ale jednak zobaczenie na żywo to doświadczenie nie do zastąpienia :)
UsuńZachwyciło mnie zdjęcie, na którym pokazałaś piękno parku i wysokich budynków jakby wyrastających z zieleni. Oglądając zdjęcie posiłku można poczuć się głodnym. Schabowy kształtem bardziej przypomina dewolaja. To prawda, że zobaczenie czegoś na żywo, to co innego niż na zdjęciach, a jednak dla kogoś nie podróżującego, nawet taka fotograficzna relacja jest czymś wspaniałym. Dziękuję za wspaniały wpis i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTutaj ze względu na ciasnotę często spotyka się piękne zielone parki otoczone wieżowcami.