03 czerwca 2023

Szarańcza w Jokohamie

Na przełomie kwietnia i maja mamy w Japonii tzw. złoty tydzień (golden week). Taka majówka w wydaniu japońskim. Nagromadzenie się różnych świąt państwowych w tym okresie sprawiło, że biorąc kilka dni urlopu można mieć co najmniej tydzień wolnego.

I w taki długi weekend, 2 maja, pojechałam do Jokohamy. Domyślałam się, że będą tłumy. Bo i pogoda przepiękna, i obostrzenia co do wjazdu do Japonii zniesione, więc turystów przybywa z dnia na dzień, ale czegoś takiego nie przewidziałam. Tzn. tej szarańczy ;-)

Jednym ze znanych miejsc turystycznych w Jokohamie jest Chińska Dzielnica (Chinatown, po jap. Chūkagai). Poszła na pierwszy ogień, bo i ze stacji kolejki blisko. Spodziewałam się turystów. Nie było ich, albo mało rzucali się w oczy. Natomiast cała dzielnica zalana była młodzieżą szkolną: gimnazjalistami i licealistami, w mundurkach szkolnych i we własnych ciuchach. Nie mam pojęcia co tam robili i dlaczego akurat to miejsce wybrali. W każdym razie wypełnili całą dostępną przestrzeń, zrobili taki tłok, że momentami nie można było się ruszyć. I to nie byli ci układni, cisi, spokojni Japończycy. To była normalna, hałaśliwa, nie przejmująca się otoczeniem młodzież. Planowałam obejrzeć Chińską Dzielnicę, zrobić zdjęcia, może spróbować czegoś do jedzenia, ale po kilku-kilkunastu minutach miałam dosyć i chciałam uciekać. Wydostanie się stamtąd to było wyzwanie. Przedzierając się przez tłum, a raczej płynąc razem z tłumem, przypominałam sobie zeszłoroczne tragiczne w skutkach zdarzenie z Seulu i nie było to przyjemne uczucie.

W końcu się udało. Zostawiłam za sobą Chińską Dzielnicę i ruszyłam ku nabrzeżu i położonemu tam parkowi Yamashita. Chciałam wjechać na taras widokowy na wieży Yokohama Marine Tower stojącej blisko parku, ale z powodu silnego wiatru winda chwilowo nie działała. Szkoda :( 




Morze! Hurra! Przez dwa lata mieszkałam nad morzem w najmniejszej prefekturze Japonii i trochę mi takiego morskiego widoku i zapachu brakowało. Co prawda to tylko Zatoka Tokijska, ale mniejsza o szczegóły ;-)

Park Yamashita został otwarty 15 marca 1930 roku i jest najbardziej znanym parkiem Jokohamy. Wybudowano go na terenie powstałym przez zasypanie morza gruzem po wielkim trzęsieniu ziemi, które nawiedziło rejon Kantō w 1923 r. W parku można podziwiać przepiękny ogród różany ze 160 gatunkami róż i 1900 krzewami. Tutaj też był spory tłok. Wszyscy robili zdjęcia. Ja zresztą też ;-)






Przy nabrzeżu obok ogrodu różanego cumuje Hikawa-maru, ale więcej napiszę o nim w następnym wpisie, żeby zanadto nie wydłużać obecnego.


Po zejściu na ląd zauważyłam, że do zwiedzania ustawiła się już kolejka, więc miałam szczęście. Niestety później szczęścia zabrakło. Okazało się, że teraz to park Yamashita został opanowany przez szarańczę. Chyba się domyśliliście, że mowa o młodzieży szkolnej ;-) Przenieśli się z Dzielnicy Chińskiej, obsiedli trawniki, wypełnili chodniki i praktycznie całą dostępną wolną przestrzeń. A na terenie parku znajduje się kilka ciekawych pomników i tablic pamiątkowych, które chciałam obejrzeć i uwiecznić na zdjęciach. Są nieduże, więc na początku w ogóle nie mogłam ich znaleźć, bo szarańcza je oblepiła i zasłoniła. Zdjęć nie dało się zrobić. Cóż, trudno. Może innym razem. 

Na skraju parku – tu już nie dotarła szarańcza – stoi Indyjska Fontanna. Została ufundowana przez Towarzystwo Indyjskie w 1939 roku jako symbol wdzięczności za pomoc i pamięci ofiar. W Jokohamie od początków XX wieku mieszkało wielu indyjskich kupców. Po wielkim trzęsieniu ziemi w 1923 roku, w którym zginęło 28 Hindusów mieszkańcy Jokohamy bardzo wspierali społeczność indyjską.


Mozaika na suficie.

Kilka widoków na park i okolicę:

Yokohama Marine Tower, na którą nie udało mi się wjechać. Wys. 106 m, budowa ukończona w styczniu 1961 r.

Park Yamashita.

Widać m.in.: Ōsanbashi - międzynarodowy terminal statków pasażerskich oraz hotel InterContinental (budynek w formie żagla, w głębi pośrodku).


Miałam dość tłumów, więc zrezygnowałam z tradycyjnej trasy turystycznej i pospacerowałam trochę po mieście.

Podczas spaceru zauważyłam w chodniku ciekawe płytki. Na przykład takie:




Co się okazało? Otóż w połowie lat 70. XX wieku zrealizowano projekt pod nazwą „Promenada”, którego celem było wybudowanie dróg przyjaznych dla pieszych odwiedzających park Yamashita. Wiele było założeń projektu, ale nie będę wchodzić w szczegóły. Powstały trzy trasy – od trzech okolicznych stacji do parku – oznaczone kolorowymi płytkami umieszczonymi w chodniku, których wzory wybrano w konkursie otwartym dla wszystkich.

Natrafiłam też na Muzeum Historyczne prefektury Kanagawa:


Budynek został wybudowany w 1904 r. Mieściła się w nim główna siedziba banku Yokohama Specie Bank (po jap. Yokohama Shōkin Ginkō). 

Na sąsiednim budynku wisi zdjęcie Muzeum i okolicy z dawnych lat:


Przed powrotem do domu koniecznie trzeba było się posilić.


W tej miseczce pośrodku jest cienko poszatkowana kapusta. W Japonii standardowo podaje się ją do kotleta schabowego. Tylko nie w takich ilościach ;-) Dokładka ryżu, kapusty i misoshiru (zupa) bez ograniczeń. Zestaw ze zdjęcia kosztował 1000 jenów (30 zł).

Do pociągu wsiadałam na stacji Bashamichi (Droga dla dorożek). Urocza nazwa, prawda?


Nie zapomnijcie o następnym wpisie o Hikawa-maru 😊


18 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe miejsca, ja najchętniej zobaczyłabym ten park z różami :). Spodobały mi się też płytki na chodniku, fajnie że uwieczniono pomysły różnych projektantów, może nawet amatorów. Szkoda, że szarańcza trochę Ci utrudniła zwiedzanie, no ale cóż, chyba wszędzie tak się dzieje w okresach skumulowanych świąt i przedłużonych weekendów. Ludzi jest coraz więcej i w dodatku coraz łatwiej jest pokonywać odległości... Ciekawa jestem co to za atrakcja ten statek (?) Hikawa-maru, czekam na kolejny wpis :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród różany był przepiękny - zdjęcia ani trochę nie oddają tego. Statek był bardzo ciekawy - przynajmniej dla mnie, ale mam nadzieję, że Wam też się spodoba :)

      Usuń
  2. Przepiękne fotki zrobiłaś, a posiłek w moim stylu:-)
    Podobną szarańczę spotkałam kiedyś w Pradze, na Złotej Uliczce nie mogłam zdjęcia zrobić, bo tylu turystów się napchało, że tylko głowy widziałam...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Teraz możliwości podróżowania jest mnóstwo,więc i turystów wszędzie pełno. A propos Złotej Uliczki, to pamiętam, że zwiedzałam Pragę będąc bodajże w podstawówce (lata temu) i wtedy tłumów nie było, nie mówiąc o opłacie za wstęp. Kiedy pojechałam do Pragi w dwa tysiące którymś roku (nie pamiętam dokładnie) bylam zaskoczona i tłumami, i opłatami...

      Usuń
  3. Ha,ha, na początku myślałam, że będziesz pisać o szarańczy. Cóż, młodzi na całym świecie są głośni, hałaśiwi i śmieją się z byle czego. Póżniej już im nie będzie do śmiechu :-)
    Profesjonalne, ciekawe zdjęcia. Różany ogród wygląda jak z baśni, a każda róża to królowa, szkoda jedynie, że z kolcami. Z kolei fontanna w środku pod łukiem to przecudny widoczek do powieszenia na ścianie. Płytki w chodniku widzę po raz pierwszy...
    Zasyłam serdeczności dla Ciebie i tego uroczego kraju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ten tytuł ;-) Ale takie było moje pierwsze skojarzenie.
      Zdjęcia dziękują za miłe słowa :) Róże były naprawdę przepiękne - na szczęście nie trzeba było ich dotykać, więc kolce nie dały się we znaki.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Podobnie jak Ultra, pomyślałam o prawdziwej szarańczy.Zachwyciły mnie te płytki chodnikowe a zadziwiła wręcz ilość krzewów w tym różanym ogrodzie.Ostatnio czytam na blogach o skandalicznie wysokich cenach w Polsce w gastronomii i uważam, może mylnie, że cena za ten posiłek nie jest wygórowana. Miałaś naprawdę piękną wycieczkę, chociaż tłumy głośnej młodzieży na pewno nie są akcentem umilającym jakąkolwiek wycieczkę.
    Serdeczności ślę.
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za mylący tytuł ;-)
      No właśnie, jedzenie w Japonii na mieście jest w bardzo rozsądnych cenach i wydaje mi się, że często tańsze niż w Polsce. Oczywiście wybór jest ogromny. Są też bardzo drogie miejsca, ale tych na kieszeń przeciętnego Kowalskiego (Tanaki powiedzmy) można znaleźć całe mnóstwo.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ale sobie z Tobą powędrowałam Magnolio. Pięknie było i tylu ciekawych rzeczy się dowiedziałam.Wprawdzie ten tłum mnie trochę zmęczył.... ale przecież jestem ciekawa świata...
    Dziękuję j pozdrawiam.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Stokrotko, było mi bardzo miło razem wędrować. Do ciekawych świat należy :-)

      Usuń
  6. Piękne, jestem zachwycona. 😶
    Takiej szarańczy to i u nas sporo. Jak się wysypie z autokarów, to można sobie zwiedzanie darować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super :-)
      No właśnie, jak się źle trafi, w złym momencie, to ze zwiedzania nici...

      Usuń
  7. Przeczytałam z przyjemnością, dzięki za notkę :-) Szkoda, że nie udało się w końcu spotkać, ale że już za Japonią tęsknię, to na pewno się jeszcze okazja nadarzy!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Szkoda :( Ja się nigdzie nie wybieram, więc z pewnością okazja się nadarzy! Cieszę się, że wróciłaś (mam nadzieję) do domu cała i zdrowa, bez problemów.

      Usuń
  8. od lat marzy mi sie wyjazd do Tokyo, ale bardziej oplacalne jest czytanie blogow i ksiazek (co robie namietnie). Obecnie poglebiam wiedze o nagomi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie :) To prawda, czytanie blogów i książek jest bardziej opłacalne i pozwala podróżować bez wychodzenia z domu, sama tak robię. Ale jednak zobaczenie na żywo to doświadczenie nie do zastąpienia :)

      Usuń
  9. Zachwyciło mnie zdjęcie, na którym pokazałaś piękno parku i wysokich budynków jakby wyrastających z zieleni. Oglądając zdjęcie posiłku można poczuć się głodnym. Schabowy kształtem bardziej przypomina dewolaja. To prawda, że zobaczenie czegoś na żywo, to co innego niż na zdjęciach, a jednak dla kogoś nie podróżującego, nawet taka fotograficzna relacja jest czymś wspaniałym. Dziękuję za wspaniały wpis i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Tutaj ze względu na ciasnotę często spotyka się piękne zielone parki otoczone wieżowcami.

      Usuń