28 czerwca 2023

O japońskich (dwóch) hotelach

Pod koniec maja musiałam przenieść się na kilka dni do hotelu. Nocowałam w dwóch, zupełnie różnych, no i pomyślałam, że porównanie ich może być interesujące. Kto ciekawy – niech czyta dalej :)
W połowie maja sąsiadka z dołu poskarżyła się, że cieknie u niej woda z sufitu. U mnie akurat chodziła pralka, ale nic nie ciekło, przynajmniej w widocznym miejscu. Przyszli panowie-fachowcy, obejrzeli i postanowili zajrzeć głębiej w podłogę w toalecie. Pogrzebali pół dnia i nie dopatrzyli się problemów. Później postanowiono pogrzebać w podłodze trochę głębiej, tzn. zajrzeć do rur wodociągowo-kanalizacyjnych, które u mnie biegną gdzieś w ścianach i podłogach. Prace zaplanowano na pięć dni. Łazienka i toaleta miały być niedostępne, i dodatkowo zakręcona woda w kuchni.

Zostaliśmy wysłani do hotelu. Ponieważ mieszkanie wynajmujemy, koszty noclegów pokrył właściciel mieszkania. Oczywiście wszystkim zajmowała się agencja nieruchomości, bo tutaj praktycznie nie istnieje wynajem bezpośredni. Ponieważ sytuacja była nagła, a dodatkowo w trakcie tych pięciu dni wypadał weekend, nie udało się zarezerwować jednego hotelu na cały pobyt. 


To teraz przejdźmy do hoteli. 

Pierwszym był business hotel z początku lat 90. XX wieku, a więc niezbyt nowy. Z zewnątrz nie wyglądał zachęcająco, ale opinie miał dość dobre. Udało się zarezerwować duży pokój (33 m2), tzw. semi suite lub junior suite, z jednym łóżkiem o szer. 160 cm – podaję szerokość łóżka, ponieważ tutaj w pokojach dwuosobowych łóżka podwójne są zazwyczaj dość wąskie: 120 cm, czasami 140. Pokój był narożny i jasny. Dobrze też wpadał wiatr, więc wietrzenie pokoju nie sprawiało kłopotu. Klimatyzator oczywiście był, ale jednak wolę otworzyć okno.






Na śniadanie do wyboru były trzy stałe zestawy: w stylu japońskim, w stylu zachodnim, „poranne curry” oraz czwarty zestaw zmienny. Decyzję należało podjąć poprzedniego dnia. Sala śniadaniowa była niewielka, bo i sam hotel jest nieduży (21 pokoi), i wyglądała jak kawiarenka. Posiłki przygotowywały i podawały dwie-trzy panie. Atmosfera taka trochę domowa panowała, bo i kuchnia znajdowała się zaraz za kontuarem odgrodzona od gości tylko w niewielkim stopniu, i te panie ubrane były normalnie, tzn. nie miały uniformów, które zwykle noszą pracownicy hotelu czy kelnerzy/kelnerki. 

Generalnie pracownicy hotelu byli bardzo uprzejmni i mili, sam hotel niczego sobie, poza tym, że jednak upływ czasu rzucał się w oczy. Widać było, że dbają o czystość (choć w moim pokoju dostrzegłam w kilku miejscach pokaźne warstwy kurzu 😉). Nie wiem jak inne, ale mój pokój prosił się o remont, a przynajmniej solidne odświeżenie. No i łóżko było niemiłosiernie niewygodne (sprężyny!). Ciekawe, kiedy wymieniono materac po raz ostatni. Stawiałabym na to, że ani razu od rozpoczęcia działalności.

Pokoje są sprzątane codziennie, a jeśli ktoś nie życzy sobie sprzątania, to dostanie ręczniki na wymianę.

Opłata za pokój za dwie osoby za jedną noc wyniosła 14900 jenów (ze śniadaniem). To około 430 zł.

Wymeldować należy się do godz. 10.00. Jeśli chcemy później, to za każdą dodatkową godzinę musimy zapłacić 1000 jenów (ok. 30 zł).

Internet oczywiście dostępny w pokoju bezpłatnie.

Co znajduje się w pokoju z wyposażenia dodatkowego?

Yukaty (japońskie piżamy), kapcie, ręczniki (duże kąpielowe i małe do rąk, a także ręcznik pełniący funkcję dywanika łazienkowego), mydło w płynie, płyn do mycia ciała, szampon, odżywka, szczoteczka do zębów, pasta do zębów, szczotka do włosów, maszynka do golenia, suszarka do włosów.

Oświeżacz/nawilżacz powietrza, zestaw do przygotowania herbaty (herbata w torebkach, przeciętnej jakości), szklanki, czarki na herbatę.

W recepcji można otrzymać bezpłatnie proszek do kąpieli, czepek i gumkę do włosów. Można też skorzystać z kuchenki mikrofalowej znajdującej się obok recepcji.

Takie wyposażenie to w Japonii standard. W jakimś stopniu może się różnić w zależności od hotelu.


Drugi hotel to była nówka sztuka, nieśmigana. No prawie, bo rozpoczął działalność pod koniec marca tego roku, a ja zatrzymałam się w nim niemal dokładnie dwa miesiące po otwarciu.

Zarezerwowałam pokój o nazwie Kikugetsu (po japońsku zapisuje się ją dwoma znakami: chryzantema i księżyc). To taki specjalny pokój, jeden w całym hotelu, usytuowany na ostatnim 12. piętrze. Akurat tylko ten był dostępny 😊 

Na miejscu obecnego hotelu wcześniej stał budynek, w którym między innymi działała tradycyjna japońska cukiernia Kikugetsudō. Kiedy przyszedł czas na przebudowę, w miejsce starego budynku postanowiono wybudować hotel, których nie za wiele w okolicy. I na pamiątkę tej cukierni zaprojektowano specjalny pokój, który ozdobiono różnymi przyborami używanymi do przygotowywania słodyczy.


W gablocie nad łóżkami umieszczono przybory wykorzystywane przy wyrobie słodyczy.


Pokój Kikugetsu nie jest zbyt duży, ma 23 m2. Stoją w nim dwa łóżka firmy Simmons o szerokości 120 cm każde. Do tego oryginalne poduszki składające się z segmentów o różnym wypełnieniu, zaprojektowane specjalnie dla tego hotelu we współpracy z firmą specjalizującą się w produkcji poduszek zapewniających dobry sen. 

Pomyślicie, że łatwo ulegam sugestii, ale naprawdę dawno już tak dobrze, tak wygodnie nie spałam. Łóżko (a właściwie materac) było fantastyczne, super wygodne! Zwykle sypiam bez poduszki, ale muszę przyznać, że na tej spało się wyjątkowo dobrze.

Wejście do pokoju zaprojektowano w formie genkanu (zdjęcie poniżej). Genkan – to przedsionek, pierwsze miejsce, które napotykamy po otwarciu drzwi do domu/mieszkania/ryokanu (tradycyjny japoński hotel). Tutaj zdejmuje się buty i zakłada kapcie. Genkan jest położony niżej niż reszta mieszkania. W hotelu genkan był tylko zaznaczony inną wykładziną. Obok kapci leżała kartka z informacją o konieczności zdjęcia butów. 


Po lewej stronie drzwi znajduje się wieszak na ubrania. Jak widać, miejsca niewiele.

To coś co wisi nad kapciami to noren. Jest to rodzaj zasłonki, którą wiesza się zwykle przed wejściem do sklepów, restauracji czy łaźni publicznych w godzinach otwarcia. Chroni przed wiatrem, słońcem i wścibskim wzrokiem. Na tym hotelowym widać księżyc i stylizowane kanji oznaczające chryzantemę – jest to motyw dekoracyjny tego pokoju.


Łazienka jest mała w porównaniu z poprzednim hotelem. Powierzchni płaskich (jak ja to sobie nazywam) też niewiele. 


Bidet elektroniczny ma jeszcze funkcję podgrzewania deski – nie jest opisana po angielsku, więc trudno się zorientować.

Piżama/strój pokojowy. Bardzo wygodny zestaw, ale do spania trochę za gruby moim zdaniem.



Miedziany pojemnik na herbatę (obok czajniczka) był przepiękny. 

Od lewej: opakowanie, Atom i Uran-chan (młodsza siostra Atoma).

Zielona herbata od Ryūōen – sklepu specjalizującego się w japońskiej herbacie działającego w Kioto od 1875 roku. W torebkach, dla wygody zaparzania, ale sama herbata była doskonałej jakości. A do herbaty przygotowano ciastka – Tetsuwan Atomu manjū. 

Tetsuwan Atom (potężny, silny Atom) to bohater mangi, której autorem jest Tezuka Osamu. Fani mangi wiedzą o kogo chodzi. Dla niefanów napiszę tylko, że to nieżyjący już mangaka, reżyser anime i lekarz zwany ojcem mangi, a nawet bogiem mangi.

Manjū – gotowana na parze słodkawa bułka wypełniona nadzieniem z fasoli azuki, kasztanów lub innym. Atom jest z nadzieniem z kasztanów, a Uran-chan z cukrem wasanbon, który tradycyjnie wytwarzany jest na Shikoku z lokalnej trzciny cukrowej. 

Myślałam, że to są ciasteczka powitalne na rozpoczęcie pobytu, ale okazało się, że wieczorem dostaliśmy nowe opakowanie na następny dzień – na powitanie nowego dnia ;-). 


Wystawka przyborów do produkcji tradycyjnych słodyczy.




W tym hotelu można było wymeldować się do godz. 11.00, a więc o godzinę później niż w pierwszym.

Pokoje nie są sprzątane codziennie, ale jeśli zgłosi się taką potrzebę odpowiednio wcześniej to posprzątają. Ręczniki dają nowe codziennie.

Przysługiwał nam napój powitalny do odbioru po zameldowaniu się w hotelu. Okazało się, że to napój z automatu w papierowym kubku. Do wyboru kawa, herbata, jakieś soki i coś gazowanego. 

Z tego samego automatu korzystaliśmy też podczas śniadania. Niby automat zaczynał od mielenia ziaren, więc wydawać by się mogło, że kawa będzie smaczna. Niestety, była kiepska, bardzo. A poza tym nie lubię kawy w papierowym kubku. Przy takiej ofercie śniadaniowej spodziewałabym się filiżanek.

Właśnie, śniadanie. To nim m.in. chwali się hotel. Jest w formie bufetu i w ofercie ma lokalne potrawy z całej Japonii, które cieszą się wyjatkową popularnością wśród gości hotelowych w danym regionie (hoteli tej sieci jest w Japonii około 30). Rzeczywiście, jest wyjątkowe. Codziennie potrawy trochę się zmieniają. Ale jeśli ktoś nie przepada za kuchnią japońską, to niestety nie naje się, bo oferta „nie japońska” jest bardzo ograniczona. Z pieczywa były tylko tosty i jakieś małe bułeczki, plus masło i dżem. Do tego kiełbaski, jogurt z dodatkami i tyle. 

Ja co prawda nie mam problemu z japońskim śniadaniem, ale przyznam się, że sashimi (surowa ryba) z rana to nie najlepszy pomysł. Wybór był duży i o innej porze dnia zjadłabym z ogromną przyjemnością. 

W recepcji można było dostać, a właściwie wziąć samodzielnie ze stojaka: szczoteczkę do zębów, płyn do demakijażu, żel do mycia twarzy, tonik, mleczko, maskę do włosów, grzebień, czepek kąpielowy, proszek do kąpieli. Pewnie było też coś wyłącznie dla mężczyzn, ale poza maszynką do golenia nie zwróciłam uwagi.

Ciekawym udogodnieniem dla osób, które chciały przechować bagaż przez jakiś czas przed zameldowaniem się lub po wymeldowaniu były zamykane schowki na mniejszy bagaż i możliwość przypięcia linką walizki do stojaka.

Ten hotel jest większy od poprzedniego. Ma 160 pokoi. Wyposażenie było z wyższej półki od znanych firm. No i jest droższy. Cena za pokój: 43900 jenów (sobota) i 30900 jenów (niedziela). Odpowiednio 1250 zł i 880 zł. Ze śniadaniem za dwie osoby. Dodatkowo pobrano opłatę miejscową w wysokości łącznie 600 jenów (ok. 20 zł). (Drogo, ale na cenę wpłynął termin, a także dzień tygodnia. I pamiętajmy, że to jest pokój specjalny, jeden taki w całym hotelu. Zwykły pokój dwuosobowy, z dwoma łóżkami lub z jednym, jest o wiele tańszy.)

Opłata miejscowa w Tokio została wprowadzona od 1 października 2002 roku. Jest przeznaczana (podobno) na podwyższanie atrakcyjności Tokio i na rozwój turystyki. Wynosi 100 jenów od osoby za dzień w przypadku, gdy opłata za nocleg wynosi od 10000 do 14999 jenów oraz 200 jenów od osoby za dzień w przypadku, gdy opłata za nocleg wynosi od 15000 jenów wzwyż. Ceny posiłków nie są brane pod uwagę.


I jeszcze ciekawostka. Budzę się w niedzielę, idę do łazienki i słyszę za drzwiami pokoju jakieś zamieszanie. Patrzę przez wizjer, a tam strażak w stroju bojowym z butlą tlenu na plecach (!) tuż pod moimi drzwiami, a w tle inne osoby. Co się dzieje? Już chciałam spanikować, ale uświadomiłam sobie, że po pierwsze nie trzęsło, więc to nie katastrofa naturalna, po drugie gdyby się paliło, to jakoś by to ogłosili w całym hotelu, a przynajmniej by do nas zapukali. Zaczęłam podsłuchiwać, niestety przez drzwi trochę słabo słychać... Zanim skończyłam poranną toaletę było już po wszystkim. Podczas śniadania mąż usłyszał rozmowę personelu – okazało się, że jeden z gości hotelowych nie dawał znaku życia i trzeba było jakoś dostać się do jego pokoju. Nie znam szczegółów, ale chyba wszystko dobrze się skończyło.


Widoki z okna.


Po prawej - stacja kolejowa Takadanobaba.


Porównanie (od lewej): godz. 18.46, godz. 21.59, godz. 1.26.

Podsumowanie.

Pierwszego hotelu nie polecam. Zresztą położony jest poza trasami turystycznymi Tokio. Natomiast drugi hotel, VESSEL INN Takadanobabaekimae, polecam. Z zastrzeżeniem, że osoby, które nie lubią japońskiej kuchni albo boją się jej spróbować powinny rezerwować pobyt bez śniadania. Hotel położony jest w ścisłym Tokio, w dzielnicy/okręgu Shinjuku przy stacji Takadanobaba.


30 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa relacja :). W pierwszym hotelu rzeczywiście czuje się upływ czasu, chyba tylko łazienka jakoś wygląda... I zauważyłam na ścianie taką samą reprodukcję (Jean Fragonard "Dziewczyna czytająca książkę"), jaką długo miała w mieszkaniu moja mama, więc zrobiło się swojsko :))). Nowy hotel to inna bajka, dużo rzeczy mi się w nim podoba, a wystawka pamiątek z cukierni to wisienka na torcie! Jeśli chodzi o te poduszki i materace, to mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej uwagi przykłada się do ich jakości, zauważam to też w europejskich hotelach, ale i w ofercie sklepów, reklamach i artykułach na ten temat. Mój syn kupił sobie ostatnio jakąś ekstra pościel, w tym na przykład dwuwarstwowe poduszki - z jednej strony łuska gryki, z drugiej orkisz - mówi, że nawet się nie spodziewał, że tak wspaniale się w tym wyśpi :). No w końcu w łóżkach spędzamy minimum 1/3 życia, więc to ważna kwestia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!
    Zauważyłaś :) U mnie w domu też wisiała na ścianie, więc jak ją zobaczyłam w pokoju hotelowym, to łezka w oku mi się zakręciła na wspomnienie dawnych lat. Tę poduszkę hotelową to nawet można było zakupić i nawet mnie kusiło, ale jednak zrezygnowałam, bo droga była.

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujace, zdecydowanie dla mnie hotel bez sniadania. Kilka dni na remont to cud. My sami wymienialismy toalete chyba ze trzy tygodnie po przecieku do kuchni, a eczoraj slubny stwierdzil, ze trzeba dobierac sie do rur, bo cos sie dzieje pod sedesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak cuda się nie zdarzają ;-) Już jest zaplanowany poważny remont na wielką skalę. Podziwiam za samodzielne remonty i trzymam kciuki, żeby nie działo się nic poważnego :)

      Usuń
  4. No niestety takie awarie miłe nie są. W Berlinie mieszkam w budynku z początku XX wieku i już przeżyłam dwa zalania- na szczęście tylko łazienki- po prostu mieszkanie nade mną nie miało generalnego remontu bo nie było na sprzedaż a tylko jest wynajmowane. Ciekawe te przybory cukiernicze, a strój nocny mocno barchanowy. Surowa ryba na śniadanie? nie ruszyłabym, za to z rozrzewnieniem wspominam śniadania w Malmo w formie szwedzkiego stołu- wchodziłam na salę i dostawałam oczopląsu bo wybór był niesamowity, uwzględniający chyba wszystkie diety świata, a hotel wcale nie był ekskluzywny. Mieliście państwo wielce atrakcyjny weekend ale życzę by więcej takich atrakcji nie było. Serdeczności posyłam,
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia, ale zapowiadają się dalsze atrakcje ;-)
      Niestety, tak to jest ze starymi budynkami (mój też swoje lata ma), że instalacje w którymś momencie zawodzą.
      Wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  5. Przeczytałam z przyjemnością o kolejnych japońskich ciekawostkach:)
    Hotele, jak wszędzie różnią się, do wyboru.
    Pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Masz rację, hotele różne są, każdy może coś dla siebie wybrać.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe informacje, w sumie gdy odwiedza się różne takie miejsca, podobnych obserwacji można poczynić wiele. Komfort i miła obsługa są bardzo ważne i nie zawsze wynikają z ceny za pokój.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym pierwszym hotelu obsługa była taka trochę starej daty, osoby niezbyt młode i pewnie długo pracujące w tym hotelu, więc czują się związane z miejscem pracy. Natomiast ten drugi hotel, dopiero co otwarty, więc i obsługa nowa, do tego sama młodzieź. Uprzejmi, ale taką jeszcze nieoswojoną uprzejmością.

      Usuń
  7. Mimo przykrego zdarzenia, mam wrażenie, że zostaliście dobrze zaopiekowani. W Polsce to by była makabra, wszystko na własny koszt, nie tylko nocleg, ale cały remont.

    Chryste... nie wyspałabym się z mężem na tym łóżku. Serio. My mamy dwumetrówkę i jak śpimy na wyjeździe na mniejszych, to się bez przerwy budzimy i kręcimy w nocy.

    O, ciekawa rzecz, czyli na wyposażeniu masz dosłownie wszystko, coś czego w reszcie świata nie należy się spodziewać, jak np. szczoteczka do zębów czy piżama. Toż to szok. O_O
    U nas najwięcej co mi dano w hotelu (prócz ręczników) i to takim dużo gwiazdkowym hotelu, to kosmetyki wszelkiej maści, ale pasty do zębów nie było. A tu w większości nawet odświeżacza w kiblu nie ma. Zwykłego takiego w sprayu.

    Podoba mi się widok z okna na miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, szczęśliwie trafiła nam się przyzwoita agencja nieruchomości i właściciel.
      Jak ktoś się przyzwyczai do luksusów na co dzień, to nie ma się co dziwić ;-) Wiesz, to i tak były szerokie łóżka. Często oferują tanio jedynkę dla dwóch osób, z tzw. semi-double bed, które ma raptem 120 cm. I wyśpij się we dwójkę na takim łóżku. (Tak po cichu to uważam, że to dla tych, którym nie chodzi o sen ;-))
      Tutaj rzeczywiście nie trzeba zabierać do hotelu kosmetyków i tym podobnych rzeczy. Ale oczywiście, to co jest na wyposażeniu to nie są jakieś luksusy. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do swoich pianek, żelów, kremów, itp. to zabiera własne.
      Widok z okna dziękuje :)
      PS Wpadłaś do spamu, nie wiedzieć czemu :(

      Usuń
  8. w Polsce pojęcie "bidet" jest od dawna zapomniane, nawet u osób dbających o higienę pewnych rejonów ciała, bo mają na to prostsze sposoby, więc bidet elektroniczny to już w ogóle musi być niezła jazda...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, niezła jazda ;-) Zwłaszcza jak się nie doczyta co i jak. A na poważnie, to wielokrotnie słyszałam, że turyści po zetknięciu się w Japonii z takim bidetem, po powrocie do kraju decydowali się na zakup takowego.

      Usuń
  9. Dla mnie Japonia jest jednym z najbardziej egzotycznych krajów, dlatego czytam wszystko o tym kraju z zapartym tchem. Nawet hotele różnią się zaopatrzeniem od naszych i to nie tylko o ten bidet chodzi...
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jakiś bardziej egzotyczny kraj by się znalazł ;-)
      Nie wiem, jak teraz jest w naszych hotelach, ale rzeczywiście aż takiego zaopatrzenia nie oferowały. Wiele rzeczy trzeba było wozić ze sobą....
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  10. Czyli w sumie dobrze być na wynajmowanym, bo inaczej musielibyście sami płacić 😁
    Następnym razem to już będzie zaplanowane z większym wyprzedzeniem, więc pewnie znajdą Wam hotel w tańszej wersji, co będzie pewnie z pożytkiem dla nas, czytelników - dowiemy się nowych rzeczy 😂

    Szerokość łóżek w japońskich hotelach mnie zaskoczyła. I od razu mi się przypomniało, jak w studenckich czasach spaliśmy na jednoosobowym tapczanie w akademiku (w sensie, że we dwójkę). I jakoś to było. No, ale człowiek był młody i nie potrzebował specjalnych wygód 😀

    A co to jest takie okrągłe jak sztuczne lodowisko na niektórych zdjęciach z góry?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są dobre strony wynajmowania. Następnego razu nie będzie, zmieniamy lokum...
      To takie okrągłe to jest placyk z ławkami na obrzeżach, gdzie można np. przysiąść na chwilę odpocząć albo umówić się z kimś na spotkanie. Obok jest palarnia - to miejsce ogrodzone szklanymi (plastikowymi?) panelami.

      Usuń
  11. Japonia, marzenie - Japonia coś dla nas jeszcze nie osiągnięte. Zamiłowanie od najmłodszych lat ... a to wszystko przez jedną animację - Sailor Moon.

    Dziękuję za relacje z Japonii. Bajka jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za odwiedziny i komentarz :)
      Życzę Ci, żeby marzenie kiedyś się spełniło. A animacja Sailor Moon to wieeele osób związała z Japonią ;-)

      Usuń
    2. Ps zawsze zbieramy hajs a potem trzeba coś innego kupić. Dziękuję za życzenia.

      Usuń
    3. Niestety, tak to jest w życiu. Ale z pewnością w końcu się uda :)

      Usuń
  12. Ta notka (ciekawa jak zawsze u Ciebie) mocno kojarzy mi się z niektórymi filmikami, na jakie trafiam czasem na YouTubie. Ludzie podróżują sobie po Japonii i recenzuje różne hotele - albo takie bardziej luksusowe jak te opisane tutaj, albo takie całkiem małe, kapsułkowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja też czasami oglądam takie filmiki, bo można poznać nowe miejsca. Dodatkowo ciekawe są opinie ludzi podróżujących po Japonii.

      Usuń
  13. Dzięki, właśnie się zastanawiałam gdzie zatrzymam sie w Tokio podczas najbliższej wizyty :) Przytulaski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, co za niespodzianka! Miło Cię widzieć/czytać :)
      To jakby co, polecam drugi hotel ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Co tam słychać u Ciebie po wakacjach?
    Pozdrawiam wrześniowo:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzę do siebie ;-)
      Dziękuję, że zajrzałaś i równiez pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Wspomniałaś, że w drugim hotelu pokój zamawiałaś sama, a co na to właściciel mieszkania? Przecież to on płacił za Wasz pobyt. Może sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby wiedział, że zamierzacie zmienić mieszkanie? Do Japonii niestety nie przyjadę(choć bardzo chciałabym), więc z żadnego hotelu nie skorzystam. Sama jednak (jako osoba wiekowa) lepiej czułabym się w pierwszym, choć tam mogłabym mieć kłopot z poruszaniem się na wózku. Zastanawiam się, jak to się Japończykom opłaca, oferować każdemu tak szeroki zestaw kosmetyków. Każdy podróżujący dzięki temu ma "pamiątkę" z podróży, bo zabiera je ze sobą, albo są one wyrzucane. U nas już legendarne jest, że z pokoju znikają kosmetyki, ręczniki czy inne elementy wyposażenia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba hotele sami rezerwowaliśmy. Właściciel i agencja sami zaproponowali, żebyśmy wybrali i zarezerwowali hotel - tak było najprościej. My, wiedząc, że płaci właścicel bralismy pod uwagę ceny, ale czas naglił, do tego dochodził weekend i niestety jeden hotel był droższy, bo nic tańszego nie udało się znaleźć. Gdyby właściciel nie zaakceptował ceny, szukalibyśmy dalej. Zmiana mieszkania była wymuszona przez właściciela. Okazało się, że konieczny jest poważny generalny remont i zostalismy poproszeni o wyprowadzenie się.
      Z tymi kosmetykami to tutaj standard. Tak się przyjęło i z pewnością hotele mają to wliczone w koszty. Wydaje mi się, że Japończycy są przyzwyczajeni do takiej usługi, nie jest to dla nich jakaś specjalna atrakcja, więc nie zabierają kosmetyków czy innych "pamiątek" z hotelu.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń