25 maja 2019

Yebisu Garden Place – czyli o piwie


Szczerze mówiąc nie przepadam za piwem, wolę wino, ale japońskie piwo Yebisu to coś wyjątkowego, bardzo je lubię i dlatego musiałam wybrać się do Yebisu Garden Place.
Zanim przejdę do meritum, dwa słowa o nazwie. Piszemy „yebisu”, ale mówimy „ebisu”. W XVI wieku portugalscy misjonarze zaczęli zapisywać głoskę e jako ye (tak ją słyszeli, a i sami Japończycy wymawiali ją kiedyś inaczej niż obecnie) i tak się przyjęło. Później nawet sami Japończycy stosowali taki zapis. Stąd też wzięła się np. „zagraniczna” nazwa japońskiej waluty – yen, po polsku jen. W Japonii mówimy en.

Ze stacji kolejowej Ebisu można dojść na miejsce zadaszonym pasażem „Ebisu skywalk”, w którym zainstalowano także ruchome chodniki, więc przemieszczamy się dość szybko i bez wysiłku.
Yebisu Garden Place to kompleks biurowo-handlowo-usługowo-mieszkalny wybudowany w 1994 roku na miejscu dawnego browaru Sapporo, w którym produkowano piwo Yebisu. Obecnie na terenie kompleksu znajduje się główna siedziba firmy, natomiast zakład produkcyjny został w 1988 r. przeniesiony do prefektury Chiba.

Zbliżamy się do Yebisu Garden Place.

To już na terenie kompleksu.

Aleja prowadząca do zadaszonego placyku.

Poza tym jest tu mnóstwo różnych kawiarni i restauracji, są apartamentowce, dom towarowy Mitsukoshi, muzeum piwa Yebisu i wysoki na 167 metrów biurowiec z tarasem widokowym.

Aleja z wcześniejszego zdjęcia widoczna jest w głębi. Po prawej - dom towarowy Mitsukoshi, a po lewej - dolna część biurowca-wieży.

W tym zameczku mieszczą się dwie restauracje i bar firmowane przez słynnego francuskiego szefa kuchni Joëla Robuchon. Budynek przypomina mi Zamek Ostrogskich w Warszawie ;)

Sapporo jest jednym z pięciu największych producentów piwa w Japonii, a pozostałe cztery to, w kolejności alfabetycznej, Asahi, Kirin, Orion i Suntory. Oprócz wielkiej piątki, w każdej z 47 prefektur działają liczne małe browary produkujące piwa rzemieślnicze.

Początki browaru Sapporo sięgają lat 80. XIX wieku. W 1889 r. wybudowano nowoczesny browar w miejscu, które obecnie znajduje się w środku Tokio, a ówcześnie leżało pośrodku pól nieopodal linii kolejowej. Pierwsze piwo Yebisu trafiło do sprzedaży w 1890 r. Było całkowicie „piwem niemieckim”, ponieważ produkty i urządzenia niezbędne do produkcji przywieziono z Niemiec, a nad produkcją czuwał niemiecki piwowar. Od samego początku zostało wysoko ocenione i cieszyło się taką popularnością, że pojawiły się podróbki.

Pierwsze piwo z 1890 r.

Piwo z 1908 r. z nową etykietą i jeszcze z korkiem.
Piwo z 1912 r. już z kapslem.



Makoshi Kyōhei

W 1892 r. na 41 lat prezesem firmy został Makoshi Kyōhei (馬越恭平), dzięki któremu nastąpił szybki rozwój browaru. Makoshi położył nacisk na strategię sprzedaży – był bardzo pomysłowy, m.in. otworzył w 1899 r. pierwszą w Japonii piwiarnię „Ebisu Beer Hall”. Wprowadzał najnowsze technologie, kształcił kadry, nie szczędził wysiłków by podnosić jakość piwa. Jego działania zaowocowały Złotym Medalem na paryskim EXPO w 1900 r. i Grand Prix na EXPO w Saint Louis cztery lata później. Nazywano go „królem piwa”.

Szyld, ok.1900 r.

Szyldy z początków XX wieku.

"Plakaty z pięknością" z 1930, 1931 i 1933 r. No proszę, już wtedy wykorzystywano w reklamie roznegliżowane kobiety ;-)
W czasie II wojny światowej piwo stało się towarem reglamentowanym, a z etykiet zniknęły wszelkie nazwy własne. Piwo było po prostu piwem, a nie np. piwem Yebisu. Browar ucierpiał bardzo podczas nalotów w 1945 r., ale już w następnym roku udało się wznowić produkcję.

Butelki z 1943 r. Na etykietach napisano po prostu piwo.

Piwo Yebisu powróciło na rynek dopiero w grudniu 1971 r. po 28 latach nieobecności. Zawierało 100% słodu bez żadnych dodatkowych składników takich jak ryż, kukurydza czy skrobia, chmiel aromatyczny z Bawarii, było typu niemieckiego i zostało zaliczone do piw premium.

A jakie jest pochodzenie nazwy piwa?
Otóż, Ebisu to jeden z siedmiu japońskich bogów szczęścia. Zajmuje się rybołówstwem, jest także patronem pomnażania bogactwa. Przedstawiany jest z wędka w prawej ręce i doradą w lewej (dorada, po jap. tai, to ryba jedzona przy uroczystych okazjach).
Na etykiecie piwa znajduje się wizerunek bóstwa Ebisu, właśnie z wędką i rybą. Podobno raz na kilkaset butelek (tylko butelek, puszek to nie dotyczy) trafia się tzw. szczęśliwy Ebisu z dodatkową rybą w koszu, który za nim stoi. 

Szczęśliwa butelka.

Zbliżenie na etykietę. Dodatkowa ryba w koszu macha ogonem.

Wejście do muzeum
Po zwiedzaniu degustacja. Przepraszam za ten nieestetyczny wygląd pianki, ale przypomniałam sobie o zdjęciu dopiero po upiciu kilku łyków.
I jeszcze kilka ciekawostek związanych z piwem Yebisu:
- W 1928 r. nazwa Ebisu po raz pierwszy pojawiła się jako nazwa miejscowa.
- W 1904 r. butelka piwa kosztowała 20 senów (1 jen = 100 senów, obecnie seny nie są używane) podczas gdy popularna miska zupy z makaronem gryczanym kosztowała 2 seny.
- Dla upamiętnienia narodzin piwa Yebisu (25 lutego 1890 r.) od 2012 r. dzień 25 lutego jest dniem piwa Yebisu. 
- W reklamach piwa Yebisu wykorzystywany jest utwór „Harry Lime Theme” skomponowany przez Antona Karasa do filmu „Trzeci człowiek”.


Zanim wjechałam na taras widokowy pospacerowałam po terenie Yebisu Garden Place i natknęłam się na takie różności:

Nie mam pojęcia co to za roślina, ale wygląda cudnie. Czy ktoś rozpoznaje?

Tu można napoić swojego pupila.

Co to może być? Stoi obok siedziby Sapporo Breweries i muzeum piwa Yebisu.

Nieduży chram poświęcony bóstwu Ebisu.
Piwiarnia z ciekawym zegarem.


A teraz zostawiam Was już z panoramą Tokio widzianą z 38. i 39. piętra biurowca. Niestety zachmurzyło się i powietrze nie było zbyt przejrzyste. Tylko uważajcie, żeby nie zakręciło Wam się w głowie ;-)


 









35 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe miejsce, piękna architektura, nie wiedziałam, że Japonia ma takie piwo, a Sapporo kojarzyłam tylko ze sportami zimowymi.
    Miejsce relaksu dla pieska bardzo zacne, fajnie że pamiętają:-)
    Uraczyłam się zdjęciami:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No właśnie, nam Sapporo kojarzy się ze sportami zimowymi, a dodatkowo w polskich sklepach chyba nie widziałam piw Sapporo. To miejsce dla pieska widziałam po raz pierwszy, nie wiem jeszccze czy to standard w Japonii czy wyjątek.
      Pozdrawiam gorąco - dosłownie, bo u nas wyjatkowe upały, a w Polsce chyba nadal chłodnawo... ;-)

      Usuń
  2. Ja wiem:-) To kuflik zw. też kalistemonem. Znam go z południowej Europy. Przypomina szczotkę do mycia butelek albo włochatą gąsiennicę- przynajmniej mnie:-)
    Serdeczności z Krakowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amasjo, ogromne dzięki! Znając polską nazwę sprawdziłam japońską i okazało się, że to "drzewo szczotkowe". Ha, ha, ha! Mnie też przypomina szczotkę do mycia butelek, ale jakoś nie ośmieliłam się tak napisać ;-)
      Pozdrawiam gorąco! Od wczoraj mamy straszne upały, nietypowe jak na tę porę roku, więc chętnie rozdaję to "ciepełko".

      Usuń
  3. Amasja już napisała- tak, to kuflik.Miałam ogromną ochotę kupić ten kwiatek na balkon w Warszawie, sprzedawali w dziale ogrodniczym OBI, ale obawiałam się, że nie przeżyje biedula w warszawskim smogu.Mieszkałam ok.150m od arterii "szybkiego ruchu", na której najczęściej bywały korki.
    No proszę- niemiecki napitek w Tokio!Ładny ten pasaż razem z tą aleją. A widok z wieży widokowej nieco poraża- ależ tam ciasno! A Piwiarnia wręcz bajkowa!
    Bardzo miła wycieczka, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Anabell za potwierdzenie kuflika! Nie widziałam go nigdy w Warszawie.
      Mnie też ten widok przeraził, chociaż nie ciasnotą zabudowy, bo o tym wiedziałam, ale chaosem zabudowy. Brak jakiegokolwiek planu zagospodarowania terenu, czy jak to się nazywa.
      Cała przyjemność po mojej stronie :)

      Usuń
  4. betonowa dżungla bez końca. aż dziw, że ludzie zaaklimatyzowali się do życia bez natury. zdumienie mnie nie opuszcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry rzeczywiście wygląda na betonową dżugnlę, ale musisz mi uwierzyć na słowo, że patrząc z poziomu ziemi zieleni jest naprawdę bardzo dużo. Wzdłuż ulic zwykle coś rośnie, albo drzewa albo krzewy, a wokół domów prywatnych, nawet jak ogródek jest tyciutki stoją doniczki z kwiatami wszelakimi.

      Usuń
  5. Wolę piwo, ale jestem wybredna. Musi być czarne i musi być słodkie z tą nutą tego czegoś w tle, czego nigdy nie umiem nazwać. Jasnych nie tykam i nie przychodzi mi to trudno, byłam dłuższy czas abstynentką.
    Jeśli wina to najchętniej mołdawski Kagor.

    Chyba zobaczyłam kobietę w kimonie na drugim zdjęciu. To dla mnie niespotykane. Pewnie bym się gapiła z uśmiechem idioty.

    Nie wiem co to za roślina, ale świetna.

    W Szwajcarii też są takie punkty do pojenia czworonogów. Ciekawe kiedy w Polsce o tym pomyślą. Ale zaraz, to nie ma sensu, bo by miski pokradli przecież.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest też czarne Yebisu, ale ponieważ już je kiedyś piłam, to tym razem wybrałam jasne.

      Brawo za panią w kimonie! Ciekawa byłam czy ktoś zauważy. Ja zawsze się gapię, mimo że to dla mnie nie jest jakaś nowość, ale Japonki wyglądają przepięknie w kimonach i poruszają się z niesamowitą gracją (no może poza młodymi dziewczynami).

      Roślina to kuflik. Wiem już, dzięki Amasji i Anabell :)

      Uśmiałam się, ale masz rację. I miski, i łancuchy też - na złom ;-)


      Usuń
  6. Az mi sie piwa zachcialo!
    Straszna, betonowa dzungla, az dziwne, ze sie jeszcze pare drzew uchowalo :)))
    Zegar swietny, z Bawarczykami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie też macie dobre piwo :)
      Z góry rzeczywiście wygląda jak betonowa dżungla, ale zieleni jest dużo - jak pisałam trochę wyżej w odpowiedzi na komentarz Oka.
      A wiesz, że nie wiem, czy to Bawarczycy...

      Usuń
  7. A ten kwiatek to jakies UFO! :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wygląda! Ale okazało się, że to kuflik :))

      Usuń
  8. Kolejna garść ciekawostek z kraju, w którym mieszkasz, bardzo je lubię.
    Piwa chętnie bym się napiła, na moje ostatnio smuteczki może byłoby dobre.
    Miłego dnia życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ojej, to wypij koniecznie i niech te smuteczki uciekają gdzie pieprze rośnie ;-)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. No proszę ilu ciekawych rzeczy się dowiedziałam dzięki Tobie Magnolio....
    Kto wie - może i jakieś piwo polubię???
    Bo tego japońskiego to chyba w Polsce nie ma???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :)
      Jakieś piwo japońskie w Polsce jest dostępne, już teraz nie pamietam czy Kirin czy Asahi, ale od mojego wyjazdu pewnie sytuacja sie zmieniła. Czy Ebisu można kupić to nie wiem, za mojej bytności nie widziałam.

      Usuń
  10. Zakręciło mi się w głowie ;) Wspaniała wycieczka, dziękuję Ci za nią! Koncept przypomina mi warszawskiego Konesera ( jedynie skala nie ta sama;) kompleks powstały w miejscu dawnej fabryki wódek, gdzie, oprócz lokali handlowych, biur, apartamentów, restauracji jest też muzeum wódki! Chciałam je nawet niedawno zwiedzić, choć wódki nie biorę do ust, ale na wejście z polskim przewodnikiem trzeba było czekać ponad godzinę...Nie można zwiedzać tego muzeum samodzielnie.
    Za to zeszły rok nie był łaskawy dla francuskiej gastronomii, odeszli wielcy szefowie J.Robuchon i P. Bocuse.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-)
      Masz rację z Koneserem, jakoś nie przyszło mi to do głowy. Niestety nie byłam :( Niby z przewodnikiem lepiej, bo można dowiedzieć się wielu dodatkowych ciekawostek, ale powinna być opcja zwiedzania samodzielnego. W muzeum Yebisu tak własnie jest: samodzielnie za darmo lub z przewodnikiem odpłatnie z wliczoną degustacją.
      Oj, tak, wielka strata nie tylko dla francuskiej, ale i światowej gastronomii.
      Pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  11. Miłośniczką piwa też nie jestem. Ale sake, takiej ze śliwką bym się napiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narobiłaś mi smaku, chyba przy okazji najbliższych zakupów zaopatrzę się w umeshu ;-)

      Usuń
  12. Piwo pijam sporadycznie, a Japonia kojarzy mi się, tak jak większości z sake,której chciałabym spróbować. Gdy tego dokonam, to wtedy przyjdzie pora na piwo jeżeli je w Polsce dostanę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, jesli chodzi o alkohol, to Japonia kojarzy się przede wszystkim z winem ryżowym sake (po jap. nihonshu). Ostatnio chyba coraz łatwiej sake dostać w Polsce.
      Pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  13. Raczej nie przepadam za tym trunkiem, aczkolwiek chętnie bym spróbowała, dla samego porównania i z ciekawości.
    Zauroczyła mnie aleja, lubię takie miejsca, podobają mi się. A panorama wspaniała, uwielbiam napawać wzrok takimi kadrami.

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się takie podejście :)
      Ja też bardzo lubie panoramy i widoki z różnych tarasów widokowych, mimo że mam lek wysokości.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  14. Japońskiego piwa jeszcze nie miałam okazji próbować - a szkoda, bo od samego bóstwa szczęścia to kto wie co by przyniosło...
    A ta szczotka do butelek to zjawiskowo ładnie kwitnie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś nadarzy się okazja...
      Oj, tak, pieknie kwitnie, szkoda tylko, że ma taką prozaiczną nazwę :)

      Usuń
  15. Jeśli bogowie opiekują się piwem, to musi być dobre.
    Tokio z lotu ptaka wygląda smutno, bo stłoczone niemożebnie i bez zieleni. Dobrze, że wyjaśniłaś, iż drzew, krzewów i kwiatów dużo, nawet tych w doniczkach. Japończycy dbają o naturę, skoro ziemi uprawnej nie jest za wiele. To piękne miasto, więc myślę, że żyje Ci się tu dobrze i spokojnie.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam sie z Tobą, Tokio z góry wygląda smutno i jeszcze chaotycznie, ale z poziomu ziemi jest całkiem przyjemne. Planuję za jakiś czas pokazać Tokio z góry z innego budynku - może tam widoki będą lepsze ;-)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem Ci, że ja za piwem też nie przepadam, ale ciekawe czy taka szczęśliwa butelka z dodatkową rybą faktycznie szczęście przynosi ;)

    Natomiast o głosce ye dotąd nie wiedziałem. Czy to obowiązuje w każdym przypadku, gdzie te dwie literki występują? Że ye czyta się jak samo e?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie trafiłam na taką, ale jeśli się wierzy, to z pewnością przyniesie :)

      Współcześnie do zapisu języka japońskiego w transkrypcji nie używa się ye, więc chyba tylko w nazwie piwa występuje. Ale tak, można przyjąć, że ye czyta się e.

      Usuń
  18. Ciekawa architektura, wiele pięknych miejsc :). W Polsce niektórzy restauratorzy wystawiają w tzw. letnich ogródkach miski z wodą dla psów, widziałam to i w dużych miastach i przy turystycznych szlakach, ale faktycznie to rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam w Polsce tych misek z wodą, ale pewnie dlatego, że nie miałam psa i nie zwracałam na takie rzeczy uwagi. A tutaj akurat zauważyłam, ale zupełnie nie wiem jak jest w innych miejscach, czy to standard czy nie.

      Usuń