W poprzednim wpisie o skansenie wspomniałam o parku Koganei. To rozległy park, 80-hektarowy. Na jego terenie znajduje się m.in. gaj śliwowy (czy tak się mówi?), w którym rośnie 27 odmian, a wszystkich drzew jest około 90.
Pierwsze
odmiany śliw zakwitły już na początku stycznia. Ja byłam w parku prawie w połowie
lutego, więc już pod koniec sezonu, ale i tak jeszcze kwitło wiele odmian.
Można było nie tylko nacieszyć oczy, ale także porównać odmiany (różne kolory
kwiatów, inny kształt, wielkość, itp.). Na drzewach wiszą tabliczki z nazwami
odmian, więc zadanie jest ułatwione. Takie tabliczki spotyka się również na
drzewach rosnących poza parkami. Nie jestem dobra w rozpoznawaniu roślin, więc
bardzo mi się te oznaczenia podobają.
Po
śliwach nadchodzi pora wiśni.
Według
oficjalnych doniesień sakury zakwitły w Tokio 29 marca, o 5 dni później niż w
przeciętnym roku, a pełny rozkwit osiągnęły 4 kwietnia. Moje zdjęcia są z 2 i 7 kwietnia.
Są oczywiście odmiany wczesne, np. kawazuzakura, która kwitnie już w lutym, ale dzisiaj nie o nich.
Kwitnące sakury również podziwiałam w parku Koganei, który zalicza się do znanych miejsc na hanami. Na terenie parku rośnie 1400 drzew wiśniowych około 50 odmian. Z tego około 400 drzew tworzy „ogród wiśniowy” o powierzchni 2,9 ha. Większość drzew została posadzona w 1954 roku przy okazji tworzenia parku Koganei.
W tym roku nie obowiązywały żadne ograniczenia i można było piknikować do woli. Co też ludzie czynili.
Niektórzy piknikowali tradycyjnie, siedząc pod drzewami w większych grupach, z jedzeniem, piciem i zachowując się dość głośno. Inni spędzali czas aktywnie: na grze w badmintona czy odbijaniu piłki w grupie (taka siatkówka w kółeczku). Dla wielu młodych ludzi to była randka pod wiśniami.
Pewien starszy pan, dałabym mu 60-70 lat, spał na macie piknikowej – prawdopodobnie odsypiał zmęczenie i alkohol, którym wcześniej zapewne wznosił toast za
kwitnące sakury. Ale nie żeby się upił, to była tylko jedna mała puszeczka
highballu. Po jakimś czasie usiadł, pooglądał okolicę, a kiedy słońce zaczęło zachodzić i
znikać za drzewami, i zapaliły się reflektory (w czasie kwitnienia wiśni po
zmierzchu włączają oświetlenie drzew o zmieniających się kolorach), starszy pan
wyjął aparat fotograficzny (nie telefon, mały aparat cyfrowy) i zrobił kilka
zdjęć nie zapominając oczywiście o selfie. Na koniec pochował rzeczy do
torby, wytrzepał i zwinął matę, i poszedł sobie.
Różne są sposoby na hanami ;-)
Sakury
przekwitły, kwiaty opadły, a drzewa pokryły się liśćmi. Gdyby komuś zamarzyło
się teraz nagle hanami, to musiałby pośpiesznie udać się na Hokkaido – tam zakwitną
na początku maja.
Po prostu bajka! Cudownie to wygląda! I te drzewa, widać że dość wiekowe, fantastycznie wyglądają te powyginane grube konary z obłokami delikatnych kwiatów :).
OdpowiedzUsuńNo ale popatrz, co się porobiło - w Japonii wiśnie zakwitły później niż zwykle, a u nas odwrotnie, znacznie wcześniej. Niestety jak wszystko było w pełni kwitnienia, to nadeszła fala zimna, z przymrozkami przez kilka dni, tak że kwiaty mocno ucierpiały, bzykacze zniknęły i nie wiadomo, co będzie z owocami. Nieprzewidywalna jest przyroda...
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kilka lat temu w innym mieszkaniu miałam z okna widok na malutki park z kilkoma sakurami. I pamiętam kwitnące sakury zasypane śniegiem. Przyroda nieprzewidywalna jest, jak słusznie zauważyłaś.
UsuńPozdrawiam z deszczowego Tokio :)
Piękne to. I równie piękne jest, że ciągle jesteśmy wrażliwi na cuda natury, prawda?
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o filmie, może sobie do niego wrócę?
Masz rację. Staram się nie tracić tej wrażliwości na co dzień. Ojej, a co to za film?
UsuńTo dobrze że wzruszają nas kwitnące drzewa. To znaczy że ciągle jesteśmy wrażliwi na piekno.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Magnolio za te zdjecia.
Stokrotka
A ja Ci dziękuję za odwiedziny i komentarz :)
UsuńBajkowo to wygląda i choć zdarza się co roku, zawsze nas zachwyca!
OdpowiedzUsuńTrafny komentarz!
Usuńwygląda faktycznie pięknie, niedawno tak pięknie wyglądały u nas jabłonki z chmarami pszczół uwijającymi się wśród kwiatów, a swoim postem przypomniałaś mi, żebym zajrzał do naszych morel, które dwa lata temu obficie zaowocowały, za to w zeszłym roku prawie wcale, kłopot polega na tym, że ostatnio wróciły do nas ostre chłody i nawet nie chce mi się chodzić w ten rejon ogrodu...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Pszczoły wśród kwitnących kwiatów też mają swój urok. Tutaj raczej nie do spotkania, ale może to dobrze, bo tutejsze owady jakieś takie jakby trochę większe i piknikowanie pod sakurami mogłoby być utrudnione ;-) Własnych moreli zazdroszczę. Nic nie zastąpi smaku takich prosto z drzewa (pamiętam z dzieciństwa). Trzymam kciuki, żeby przetrwały chłody i zaowocowały obficie :)
Usuńjapońskie owady, zwłaszcza szerszenie... oglądałem kiedyś film o tym, jak japońscy pasiecznicy zaczęli sprowadzać europejskie pszczoły jako wydajniejsze w produkcji miodu... na początku szło dobrze, ale szybko zrobił się kłopot... szerszenie lubią napadać na ule i japońskie pszczoły nawet nieźle sobie z tym radzą... europejskie też, ale z europejskimi szerszeniami... wobec japońskich były bezbronne...
UsuńNie słyszałam o tych problemach pasieczników japońskich, ale szerszenie tu rzeczywiście przerażające są. W Polsce nie zdarzyło mi się spotkanie z szerszeniem, a tutaj, kiedy mieszkałam na Shikoku to i owszem, nie jeden raz. Ogromne i buczą głośno jak helikopter. Po przeprowadzce do Tokio z ulgą zauważyłam, że osy i pszczoły jakieś takie normalnej wielkości są ;-) A szerszenia jeszcze do tej pory (odpukać!) nie widziałam i nie słyszałam.
UsuńMóc tam teraz być- marzenie🌸🌺😊
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam🤗🍀
Dziękuję za odwiedziny i również serdecznie pozdrawiam :)
UsuńBardzo lubiłam wypady w Polsce w okolice Grójca, bo tam od lat są sady drzew owocowych.Tu jakieś dziwne "kumulacje, ogrodnicze", bo w jednym casie kwitną w tym roku tulipany, część drzew owocowych i....kasztanowce. Te ostatnie z reguły zaczynają kwitnąć dopiero w maju. Serdeczności slę,
OdpowiedzUsuńanabell
I nie wiadomo, czy cieszyć się z tych "kumulacji", czy jednak to nadmiar szczęścia na raz ;-)
UsuńPozdrawiam słonecznie :)
Piękne, fascynujące kwiaty, zawładnęły wyobraźnią oglądających. U nas coraz więcej spotyka się alejek wiśni piłkowanej. Małe rożyczki urzekają zmysły. Wiosna to dobra pora roku na kontakt z naturą.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Miło słyszeć, że w Polsce coraz więcej alejek wiśniowych - w porze kwitnienia wyglądają cudownie. I zgadzam się z Tobą, że wiosna to dobra pora roku na kontakt z naturą. Staram się korzystać jak najwięcej, zwłaszcza, że po wiośnie nadejdzie pora deszczowa, a po niej upalne lato, których nie lubię i które spędzam w miarę możliwości nie wychodząc na zewnątrz.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
W letnie upały również siedzę w domu przez większą część dnia, dlatego wiosną staram się być w ogrodach i parkach. U nas znów zapowiadają w okolicach zimnej Zośki przymrozki, brrr
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Wiosna to bardzo dobra pora na spacery i ogólnie przebywanie na powietrzu.
UsuńU nas od kilku dni bardzo ciepło - posyłam więc słoneczko i wysokie temperatury :)
Wspaniała opowieść o japońskiej majówce. Uściski przesyłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
UsuńTakie piękne, że słów brak :) Uściski!
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMam przed domem sakurę. Śmieci płatkami, są ich całe tony, potem brązowieją, po deszczu zamieniają się w śliskie błoto... ☹
OdpowiedzUsuńNarawdę?! To masz ślicznie (choć przez bardzo krótki czas). Zaraz tam śmieci ;-) Powinnaś kontemplować ulotność naszego świata patrząc na te opadające płatki ;-) A tak na poważnie, to współczuję tego śliskiego błota, uważaj proszę :)
UsuńAniu, dziekuję :) Ulotność naszego świata dopadła mnie kiedy przyczepił się rak. Teraz odczuwam "nieznośną lekkość bytu", choć wczoraj wywaliłam się jadąc na rowerze i byt stał się odrobinę bolesny 😉 Przytulaski kochana!
UsuńOjej, dobrze, że tylko odrobinę bolesny. Mam nadzieję, że nic poważnego sobie nie zrobiłaś. Buziaczki i słoneczko ślę :)
Usuń