24 kwietnia 2024

Ume i sakura

W tym roku udało mi się wyskoczyć na hanami. I to nie jeden raz :) Nacieszyłam się nie tylko kwitnącymi wiśniami, ale też i wcześniejszymi śliwami.
Początek roku, styczeń-luty, to pora ume. Zawsze nazywałam je śliwami, ale od jakiegoś czasu spotykam się z określeniem morela. Zdaje się, że tak wynika z systematyki. Prunus mume: rodzaj śliwa, gatunek morela japońska. Dla mnie jednak pozostanie śliwą :)

W poprzednim wpisie o skansenie wspomniałam o parku Koganei. To rozległy park, 80-hektarowy. Na jego terenie znajduje się m.in. gaj śliwowy (czy tak się mówi?), w którym rośnie 27 odmian, a wszystkich drzew jest około 90.

Pierwsze odmiany śliw zakwitły już na początku stycznia. Ja byłam w parku prawie w połowie lutego, więc już pod koniec sezonu, ale i tak jeszcze kwitło wiele odmian. Można było nie tylko nacieszyć oczy, ale także porównać odmiany (różne kolory kwiatów, inny kształt, wielkość, itp.). Na drzewach wiszą tabliczki z nazwami odmian, więc zadanie jest ułatwione. Takie tabliczki spotyka się również na drzewach rosnących poza parkami. Nie jestem dobra w rozpoznawaniu roślin, więc bardzo mi się te oznaczenia podobają.









 

Po śliwach nadchodzi pora wiśni.

Według oficjalnych doniesień sakury zakwitły w Tokio 29 marca, o 5 dni później niż w przeciętnym roku, a pełny rozkwit osiągnęły 4 kwietnia. Moje zdjęcia są z 2 i 7 kwietnia. 

Są oczywiście odmiany wczesne, np. kawazuzakura, która kwitnie już w lutym, ale dzisiaj nie o nich.

Kwitnące sakury również podziwiałam w parku Koganei, który zalicza się do znanych miejsc na hanami. Na terenie parku rośnie 1400 drzew wiśniowych około 50 odmian. Z tego około 400 drzew tworzy „ogród wiśniowy” o powierzchni 2,9 ha. Większość drzew została posadzona w 1954 roku przy okazji tworzenia parku Koganei.

W tym roku nie obowiązywały żadne ograniczenia i można było piknikować do woli. Co też ludzie czynili.

Niektórzy piknikowali tradycyjnie, siedząc pod drzewami w większych grupach, z jedzeniem, piciem i zachowując się dość głośno. Inni spędzali czas aktywnie: na grze w badmintona czy odbijaniu piłki w grupie (taka siatkówka w kółeczku). Dla wielu młodych ludzi to była randka pod wiśniami.

Pewien starszy pan, dałabym mu 60-70 lat, spał na macie piknikowej – prawdopodobnie odsypiał zmęczenie i alkohol, którym wcześniej zapewne wznosił toast za kwitnące sakury. Ale nie żeby się upił, to była tylko jedna mała puszeczka highballu. Po jakimś czasie usiadł, pooglądał okolicę, a kiedy słońce zaczęło zachodzić i znikać za drzewami, i zapaliły się reflektory (w czasie kwitnienia wiśni po zmierzchu włączają oświetlenie drzew o zmieniających się kolorach), starszy pan wyjął aparat fotograficzny (nie telefon, mały aparat cyfrowy) i zrobił kilka zdjęć nie zapominając oczywiście o selfie. Na koniec pochował rzeczy do torby, wytrzepał i zwinął matę, i poszedł sobie.

Różne są sposoby na hanami ;-)

 












Sakury przekwitły, kwiaty opadły, a drzewa pokryły się liśćmi. Gdyby komuś zamarzyło się teraz nagle hanami, to musiałby pośpiesznie udać się na Hokkaido – tam zakwitną na początku maja.


24 komentarze:

  1. Po prostu bajka! Cudownie to wygląda! I te drzewa, widać że dość wiekowe, fantastycznie wyglądają te powyginane grube konary z obłokami delikatnych kwiatów :).
    No ale popatrz, co się porobiło - w Japonii wiśnie zakwitły później niż zwykle, a u nas odwrotnie, znacznie wcześniej. Niestety jak wszystko było w pełni kwitnienia, to nadeszła fala zimna, z przymrozkami przez kilka dni, tak że kwiaty mocno ucierpiały, bzykacze zniknęły i nie wiadomo, co będzie z owocami. Nieprzewidywalna jest przyroda...
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu w innym mieszkaniu miałam z okna widok na malutki park z kilkoma sakurami. I pamiętam kwitnące sakury zasypane śniegiem. Przyroda nieprzewidywalna jest, jak słusznie zauważyłaś.
      Pozdrawiam z deszczowego Tokio :)

      Usuń
  2. Piękne to. I równie piękne jest, że ciągle jesteśmy wrażliwi na cuda natury, prawda?
    Przypomniałaś mi o filmie, może sobie do niego wrócę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Staram się nie tracić tej wrażliwości na co dzień. Ojej, a co to za film?

      Usuń
  3. To dobrze że wzruszają nas kwitnące drzewa. To znaczy że ciągle jesteśmy wrażliwi na piekno.
    Bardzo Ci dziękuję Magnolio za te zdjecia.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajkowo to wygląda i choć zdarza się co roku, zawsze nas zachwyca!

    OdpowiedzUsuń
  5. wygląda faktycznie pięknie, niedawno tak pięknie wyglądały u nas jabłonki z chmarami pszczół uwijającymi się wśród kwiatów, a swoim postem przypomniałaś mi, żebym zajrzał do naszych morel, które dwa lata temu obficie zaowocowały, za to w zeszłym roku prawie wcale, kłopot polega na tym, że ostatnio wróciły do nas ostre chłody i nawet nie chce mi się chodzić w ten rejon ogrodu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pszczoły wśród kwitnących kwiatów też mają swój urok. Tutaj raczej nie do spotkania, ale może to dobrze, bo tutejsze owady jakieś takie jakby trochę większe i piknikowanie pod sakurami mogłoby być utrudnione ;-) Własnych moreli zazdroszczę. Nic nie zastąpi smaku takich prosto z drzewa (pamiętam z dzieciństwa). Trzymam kciuki, żeby przetrwały chłody i zaowocowały obficie :)

      Usuń
    2. japońskie owady, zwłaszcza szerszenie... oglądałem kiedyś film o tym, jak japońscy pasiecznicy zaczęli sprowadzać europejskie pszczoły jako wydajniejsze w produkcji miodu... na początku szło dobrze, ale szybko zrobił się kłopot... szerszenie lubią napadać na ule i japońskie pszczoły nawet nieźle sobie z tym radzą... europejskie też, ale z europejskimi szerszeniami... wobec japońskich były bezbronne...

      Usuń
    3. Nie słyszałam o tych problemach pasieczników japońskich, ale szerszenie tu rzeczywiście przerażające są. W Polsce nie zdarzyło mi się spotkanie z szerszeniem, a tutaj, kiedy mieszkałam na Shikoku to i owszem, nie jeden raz. Ogromne i buczą głośno jak helikopter. Po przeprowadzce do Tokio z ulgą zauważyłam, że osy i pszczoły jakieś takie normalnej wielkości są ;-) A szerszenia jeszcze do tej pory (odpukać!) nie widziałam i nie słyszałam.

      Usuń
  6. Móc tam teraz być- marzenie🌸🌺😊
    Serdeczności przesyłam🤗🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i również serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Bardzo lubiłam wypady w Polsce w okolice Grójca, bo tam od lat są sady drzew owocowych.Tu jakieś dziwne "kumulacje, ogrodnicze", bo w jednym casie kwitną w tym roku tulipany, część drzew owocowych i....kasztanowce. Te ostatnie z reguły zaczynają kwitnąć dopiero w maju. Serdeczności slę,
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie wiadomo, czy cieszyć się z tych "kumulacji", czy jednak to nadmiar szczęścia na raz ;-)
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  8. Piękne, fascynujące kwiaty, zawładnęły wyobraźnią oglądających. U nas coraz więcej spotyka się alejek wiśni piłkowanej. Małe rożyczki urzekają zmysły. Wiosna to dobra pora roku na kontakt z naturą.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że w Polsce coraz więcej alejek wiśniowych - w porze kwitnienia wyglądają cudownie. I zgadzam się z Tobą, że wiosna to dobra pora roku na kontakt z naturą. Staram się korzystać jak najwięcej, zwłaszcza, że po wiośnie nadejdzie pora deszczowa, a po niej upalne lato, których nie lubię i które spędzam w miarę możliwości nie wychodząc na zewnątrz.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. W letnie upały również siedzę w domu przez większą część dnia, dlatego wiosną staram się być w ogrodach i parkach. U nas znów zapowiadają w okolicach zimnej Zośki przymrozki, brrr
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna to bardzo dobra pora na spacery i ogólnie przebywanie na powietrzu.
      U nas od kilku dni bardzo ciepło - posyłam więc słoneczko i wysokie temperatury :)

      Usuń
  10. Wspaniała opowieść o japońskiej majówce. Uściski przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie piękne, że słów brak :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń