11 września 2021

Sprzęty kuchenne

W komentarzu pod jednym z tekstów z cyklu przeprowadzkowego iwonazmyslona prowadząca blog „Na karuzeli życiazapytała o sprzęty kuchenne. Zamiast odpowiadać w komentarzu, postanowiłam napisać oddzielny post o wyposażeniu japońskiej kuchni, bo choć wiele sprzętów z japońskiej kuchni można znaleźć i w polskiej, albo inaczej: wiele sprzętów z kuchni polskiej można znaleźć i w japońskiej, to jednak są też takie wyjątkowe, typowe dla Japonii.

Zacznijmy od garnka/maszyny do gotowania ryżu.

  

Pierwsze urządzenie wyprodukowano w 1921 roku. Trzy lata później do sprzedaży trafił elektryczny garnek do gotowania ryżu. Jeszcze bardzo prosty, ale już przypominający te używane obecnie. W następnych latach wprowadzano rozmaite ulepszenia. Np. dodano funkcję utrzymywania temperatury przez dłuższy czas, żeby ugotowany ryż nie ostygł, zautomatyzowano proces gotowania – w zależności od ilości wody i ryżu urządzenie dobierało odpowiednią temperaturę gotowania.

Po jakimś czasie pojawiły się garnki indukcyjne albo takie, które nie parują (zwykle podczas gotowania z urządzenia w pewnym momencie leci para).

Obecnie wybór jest ogromny: małe, duże, tanie, drogie, z podstawowymi funkcjami, bardziej skomplikowane, itd.

> 100 jenów = 3,49 zł

Maszyna do polerowania ryżu.

Ryż sprzedawany w Japonii ma na opakowaniu podaną datę polerowania. Uważa się, że od momentu wypolerowania ryż gwałtownie zaczyna tracić świeżość. Niektórzy nie zwracają na to uwagi, inni wolą wypolerować ryż tuż przed gotowaniem. Nie wiem, czy jest różnica, bo nigdy nie robiłam porównania, ale mimo to zawsze zwracam uwagę na datę polerowania i jeśli jest odległa, to rezygnuję z zakupu.

W maszynie do polerowania można wybrać stopień polerowania i gatunek/markę ryżu.

 

Urządzenie firmy Tiger, cena 18980 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon)


Kompaktowe urządzenie firmy MK Seiko, cena 10800 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon)

 

Urządzenie do ubijania ryżu na mochi.

Mochi – tłumaczy się często jako ciastka ryżowe, choć ciastkami nie są, czasami jako kluski, choć to też niezbyt odpowiednie. Są to kulki (kwadraty, prostokąty) z ryżu kleistego ugotowanego na parze i ubitego. Dopiero dodatki do nich mogą być słodkie i wtedy nazwa ciastka będzie – w miarę – odpowiednia.

Proces przygotowania ryżu na mochi jest dosyć czasochłonny i męczący, więc maszyna gotująca i ubijająca, czyli dwa w jednym, bardzo ułatwia przygotowanie. Pierwsze w Japonii urządzenie pojawiło się na rynku w 1971 roku i od razu zdobyło ogromną popularność. Nic dziwnego, bo wcześniej trzeba było ugotować ryż na parze i dopiero ugotowany przełożyć do urządzenia ubijającego albo ubijać ręcznie.

Urządzenie firmy Tiger, cena 25870 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon)

Na stronie producenta dostępny jest filmik instruktażowy jak przygotować mochi w tym urządzeniu. Jeśli macie wolne 3,5 minuty, to zachęcam do obejrzenia. KLIK

 

Elektryczny dzbanek do wody.

Nie wiem, czy ta nazwa jest odpowiednia, ale chodzi o dzbanek, który po zagotowaniu wody utrzymuje temperaturę w zakresie 98-70 stopni, a wygląda trochę jak duży termos.

 

Urządzenie firmy Zojirushi, poj. 3 l, cena 9080 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon)

 

„Grill” elektryczny.

W cudzysłowie, bo grill kojarzy mi się z siatką nad ogniem, a to urządzenie składa się głównie z jednolitej płyty i ewentualnie z dodatkowych płyt/siatek w różnych kształtach i formach. To na zdjęciu ma też formę do takoyaki.

 

Urządzenie firmy Iris Ohyama (z tych tańszych). Do ceny widocznej na zdjęciu trzeba dodać 10% podatku.

 

Urządzenie do takoyaki.

Takoyaki to kulki z ciasta z mąki pszennej z dodatkiem ośmiornicy (tako) i przypraw. Potrawa ta wywodzi się z Osaki. Wymyślił ją w 1935 roku Endō Tomekichi – założyciel firmy Aiduya.

Jak wygląda urządzenie? Jest to płyta/patelnia z małymi półkulistymi wgłębieniami, do których nakładamy ciasto i piekąc formujemy kulki.

 

Urządzenie firmy Elsonic (tania marka własna sieci sklepów z agd) na 18 sztuk, cena 980 jenów plus 10% podatku.


Urządzenie firmy YAMAZEN, na 24 sztuki, cena 2055 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon)
 


Zmywarka do naczyń.

Są też takie jak w Polsce, wbudowane w ciąg szafek, no może o trochę mniejszych gabarytach, ale tutaj chciałam pokazać dwie zmywarki kompaktowe, niemalże przenośne ;-).


Urządzenie firmy AQUA, szer. 485 x gł. 390 x wys. 475 mm (wymiary przy zamkniętych drzwiach), cena 59800 jenów plus 10% podatku.

Tak wygląda w środku.

Urządzenie firmy Panasonic, szer. 550 x gł. 344 x wys. 589 mm (wymiary przy zamkniętych drzwiach), cena 90000 jenów plus 10% podatku.

Tak wygląda w środku.


Przy okazji pokażę też kilka przyborów kuchennych, których raczej nie spotyka się w Polsce.

Pojemnik do filtrowania oleju.

W Japonii często przygotowuje się potrawy smażone w głębokim oleju, np. kotlety schabowe, krokiety, kawałki kurczaka w przyprawie (tori-no karaage), tempurę. Po smażeniu olej wlewamy do pojemnika z filtrem, żeby oddzielić resztki bułki tartej, ciasta czy inne „farfocle”, które zostały w oleju. Zanieczyszczenia wyrzucamy, a czysty olej można wykorzystać następnym razem.

Tak na marginesie: jeśli chcemy olej wyrzucić, bo wiadomo, że tak w nieskończoność nie da się korzystać z tego samego, to do gorącego wsypujemy specjalny proszek, który sprawia, że po obniżeniu temperatury olej przybiera postać stałą i można go wyrzucić do śmieci.

 

Pojemnik z firmy Iris Ohyama o poj. 0,9 litra z filtrem z węglem aktywnym, cena 2990 jenów (zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon).

 

Prosty pojemnik z firmy Pearl Metal o poj. 1,2 litra tylko z sitkiem, ale można dodać filtr papierowy, cena 1300 jenów (zdjęcie ze strony producenta, cena w/g Amazon).
  

„Diabelska” tarka onioroshi.

Tarka bambusowa używana do tarcia rzodkwi daikon. Ma bardzo duże trójkątne zęby, z powodu których zyskała nazwę. Słowo onioroshi składa się z dwóch elementów – oni to diabeł (z dużymi zębami oczywiście :-)), a oroshi to tarcie, ucieranie.

Dzięki dużym zębom nie otrzymujemy papki tylko duże chrupkie kawałki, rzodkiew zachowuje wartości odżywcze, a w smaku pozostaje słodkawa, nie ostra. 

Poniżej tarka z firmy Taketora, cena 1760 jenów (zdjęcia i cena ze strony producenta).





Tarka do imbiru.

W kuchni japońskiej bardzo często używa się soku ze świeżego imbiru. Wystarczy zetrzeć korzeń na bardzo drobnej tarce, wycisnąć i gotowe. Ząbki tarki zwykle ułożone są w podwójnych rzędach i w każdym rzędzie ostrzami skierowane w przeciwnym kierunku.

Miedziana tarka w kształcie ryby fugu z liczącej ponad 200 lat firmy Kiya. Cena 1980 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta).

Patelnia do japońskich omletów tamagoyaki.

Kwadratowa w regionie Kantō (tu gdzie leży Tokio), a prostokątna w regionie Kansai (tam gdzie Osaka).

Patelnia firmy Kyocera, cena 4950 jenów. (Zdjęcie ze strony producenta)

 

Tarka ze skóry rekina.

Do ucierania wasabi – japońskiego chrzanu. Dzięki takiej tarce chrzan staje się bardzo kremowy i ostrzejszy w smaku.

Tarka z firmy World Vision. Zestaw z pędzelkiem do czyszczenia tarki.  Cena 4500 jenów. (Zdjęcie ze strony yahoo shopping)

 

Pokrywka otoshibuta.

Otoshibuta to pokrywka, którą wkładamy do wnętrza garnka bezpośrednio na gotowane produkty. Dzięki temu smak wchłania się równomiernie, a produkty zachowują kształt, nie rozpadają się podczas gotowania.

Najzwyklejsza drewniana, cena 462 jeny (zdjęcie i cena ze strony Amazon).

 
Metalowa, regulowana, cena 715 jenów (zdjęcie i cena za strony Amazon)

 


65 komentarzy:

  1. Ciekawe. Filmik też obejrzałam. Przy okazji dowiedziałam się że wasabi to japoński chrzan. Słowo znałam, ale sama nie wiem skąd. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak jest, że coś znamy, ale nie do końca i gdzieś przypadkiem dowiadujemy się o co chodzi :)

      Usuń
    2. Też znałam słowo wasabi... i tylko słowo, a nie jego znaczenie 😁 Czasem w przepisach się pojawia.

      Usuń
    3. Tak mi się przypomniało. Może znacie. Był film japońsko-francuski z 2001 roku pt."Wasabi" z Jeanem Reno i Hirosue Ryoko w rolach głównych. No i Jean Reno objadał się w tym filmie chrzanem wasabi bez żadnej zagryzki, jakby jadł, no nie wiem, majonez, czym szokował wszystkich wokół, bo ten chrzan jest bardzo ostry i nawet odrobinę trudno zjeść bez popicia.

      Usuń
    4. Że taki film był, to wiedziałam, ale nigdy nie oglądałam, bo to chyba jakiś film akcji, nie? Ale masz rację, że i z tym tytułem może się większości ludzi kojarzyć.

      Usuń
    5. Trochę akcji też, ale generalnie komedia, bardzo fajna zresztą :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe! Niektóre sprzęty bywają u nas podobne (tarka do imbiru, grill płytowy), o innych to nawet nie miałam wyobrażenia, że takie coś można stworzyć :). A najbardziej zaintrygował mnie proszek do "skamieniania" zużytego oleju. Bardzo pożyteczna rzecz, nie spotkałam się z tym u nas. Olej wylewam zwykle do zlewu, bo nie mam na to innego pomysłu, ale wiem, że to jest bardzo nieekologiczne, nie mówiąc już o zapychaniu rur kanalizacyjnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to pewnie przez ten czas kiedy mnie już nie było w Polsce trochę się pozmieniało.
      Ja też zawsze wylewałam olej do zlewu, z poczuciem winy, ale nie wiedziałam co z nim zrobić, a tutaj ten proszek mnie uratował ;-) Zajrzałam do składu i podane jest, że to tłuszcze pochodzenia naturalnego, ale co dokładnie to nie wiem. Wsypuje się odpowiednią ilość do gorącego oleju (ponad 80 stopni), miesza do rozpuszczenia i zostawia do ostudzenia. W temperaturze 40 stopni olej zmienia się w ciało stałe.

      Usuń
    2. No fakt, jak się zmiesza nawet ze zwykłym smalcem, to razem ten tłuszcz stężeje. Poszperałam co u nas piszą jak zagospodarować stary olej, to proponują ewentualnie zmieszać z piaskiem i razem wyrzucić do śmieci tzw. zmieszanych, czyli nie podlegających segregacji. Są podobno firmy odbierające taki olej, ale to raczej w dużych miastach. W mniejszych można oddać do punktu zbierania odpadów w jakimś pojemniku, ale też nie wszędzie, muszę sprawdzić jak to jest w moim mieście.
      Co do sprzętu, to dość popularna jest też u nas maszyna do gotowania ryżu, ja nie używam, ale wiele znajomych osób, zwłaszcza miłośnicy kuchni japońskiej, mają w domach (np. mój syn bardzo ją sobie chwali). Bez problemu można kupić w sklepach z agd. Grille płytowe są w różnych odmianach od wielu lat, my pierwszy kupiliśmy w Polsce prawie 30 lat temu, po powrocie męża z Francji, gdzie był to wówczas popularny sprzęt.

      Usuń
    3. Nie uwierzycie, że tak można... ale ja któregoś pięknego dnia, robiąc porządki w kuchni i nie wiedząc, co zrobić z tym cholernym olejem w środku - wyniosłam całe urządzenie przed blok, gdzie ktoś zaraz się nim zaopiekował. Użyte zaledwie parę razy!
      Z drugiej strony - skoro rzadko używałam, to może i lepiej. Może komuś teraz częściej służy, a mnie już miejsca nie zajmuje 😉

      Usuń
    4. Skoro urządzenie mało używane, to nic dziwnego, że zaraz zniknęło. No i dodatkowo już z olejem było ;-))

      Usuń
    5. @Małgosia
      Garnek do ryżu zawsze przywoziłam sobie z Japonii, bo wtedy jeszcze były niedostępne. Fajnie, że już są. A z tymi grillami to mnie zaskoczyłaś. Widocznie mało po sklepach agd chodziłam, bo wydawało mi się, że w Polsce nie ma ;-)

      Usuń
    6. Grille płytowe są rzeczywiście mniej popularne niż tradycyjne węglowe czy gazowe, co mnie dziwi, bo ja tych tradycyjnych nie cierpię, ale mam wrażenie, że oferta jest coraz większa. Ludzie nie wiedzą, że takie cos istnieje, znajomi dopiero od nas się dowiadują. W sklepach nie zwracają na to uwagi, bo nie znają urządzenia. Idą po grill i szukają tradycyjnego z rusztem. Pojawiają się różne odmiany płytowych, np. z płytą kamienną, otwarte czyli z jedną płytą lub zamykane z dwiema płytami grzejnymi - dolną i górną i jakieś jeszcze wariacje. Płyta może być rowkowana typu grillowego, albo całkiem płaska, takich z okrągłymi wgłębieniami nie widziałam, a może widziałam, tylko też nie wiedziałam, do czego to służy :))).

      Usuń
  3. Tamagoyaki to taki zwijany omlet, prawda? Kiedyś oglądałam filmik na YT o street food i tam facet smażył chyba 60 jajek na wielgaśnej patelni, zwijał i dolewał masy jajecznej w nieskończoność 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, taki zwijany. Ciekawa jestem jak ten facet zwijał ten ogromny omlet, bo to nie takie łatwe :)

      Usuń
    2. Znalazłam 😁 Okazuje się, że to koreankie street food, ale zasada ta sama!
      https://www.youtube.com/watch?v=HNmmKCDxn7w

      Usuń
    3. Dzięki! Obejrzałam. Całkiem zręcznie sobie radzi :)

      Usuń
  4. Tak się przyglądam i przyglądam i jedynym co mogłabym "chcieć -mieć" to taki garnek do gotowania ryżu. Chociaż prawdę mówiąc z reguły robię risotto włoskie, to i nawet garnek do gotowania ryżu nie jest czymś koniecznym. Ten zagęszczacz do zużytego oleju po tzw. głębokim smażeniu to niezły patent. Ale- robię wszystko tylko i wyłącznie na oleju kokosowym lub maśle klarowanym i nie smażę niczego w głębokim tłuszczu, więc nie mam problemu z usunięciem resztek oleju z patelni- po prostu zbieram te resztki tłuszczu papierem kuchennym, papier wędruje do śmieci "zmieszanych" i jest w porządku. A w jakimś mądrym poradniku czytałam, że wtórne użycie oleju (nawet po przefiltrowaniu) nie jest zdrowe, bo w tej wysokiej temperaturze zachodzą w nim zmiany chemiczne. Na FB co jakiś czas oglądam różne japońskie "wynalazki" dotyczące mebli domowych i turystycznych, niektóre naprawdę rewelacyjne, przynajmniej na tych filmikach.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garnek do ryżu jest bardzo przydatny. Oprócz białego ryżu można w nim ugotować też ryż z dodatkami.
      Też gdzieś czytałam, że wtórne użycie oleju nie jest zdrowe. Ja praktycznie też nie smaże w głebokim oleju, bo za dużo z tym zachodu, wolę kupić coś tak smazonego raz na jakiś czas.
      Widze, że bardziej niż sprzęty kuchenne zainteresowanie wzbudził problem oleju i co z nim zrobić po wykorzystaniu :)

      Usuń
  5. Polerowanie ryżu, no ciekawe.

    Przenośna zmywarka fajna do malutkich mieszkań u nas w Polsce i dla ludzi, którzy często się przeprowadzają. :)

    Dużo ciekawych i praktycznych rzeczy.

    A interesujesz się może motoryzacją? Kiedyś lubiłam przeglądać japoński ebay z myślą o ściąganiu gadżetów do aut. Dosyć futurystycznie prezentował się też tuning w Japonii, ciekawie byłoby mieć auto zrobione na tamtejszych częściach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie bardzo się interesuję. Czasami można spotkać na ulicy stuningowane auta, ale pewnie w większych ilościach to tylko w jakichś określonych miejscach i o określonej porze dla zwykłego laika nieznanych.

      Usuń
  6. W temacie zmywarek to widziałam u nas tylko taką kompaktową wersję piekarnika i zmywarki w jednej obudowie wielkości jednego urządzenia, do wstawienia tradycyjnie w ciąg szafek. Górna połowa to piekarnik, dolne piętro to zmywarka. Dobre do małych mieszkań/kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowicie specjalistyczne te wszystkie kuchenne sprzęty.
    A czy mogę zapytać czy korzystasz ze wszystkich? Czy wszystkie są potrzebne żeby ugotować prawdziwy japoński obiad?
    Dziękuję za odpowiedź i serdecznie Cię pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie, Stokrotko. Obecnie korzystam z diabelskiej tarki, tarki do imbiru i pokrywki otoshibuta. Grill mam gazowy, a właściwie mam płaską płytę mocowaną do małej kuchenki gazowej takiej do postawienia na stole i to działa jak ten grill elektryczny. Przez wiele lat używałam garnka do ryżu - jest niesamowicie wygodny i pomocny w kuchni. Patelnię do omleta też miałam, ale przeprowadzając się do Japonii pozbyłam się większości sprzętów, a tutaj na miejscu już nie kupowałam, bo nie chcę "zawalać" kuchni.
      Z niektórych (np. tarka do wasabi, urządzenie do ubijania mochi) nie korzystałam nigdy i nie zamierzam, bo po prostu nie czuję potrzeby. Wasabi jadam rzadko i w niewielkich ilościach (nie dlatego, że nie lubię, ale po prostu nie ma okazji), więc nie opłaca mi się kupować całego korzenia i tarki, kupuję gotowy starty chrzan. Mochi można kupić gotowe w sklepie. Da się ugotować japoński obiad bez nich :)
      Ja również pozdrawiam Cię serdecznie :-))

      Usuń
  8. Uwielbiam takie blogi. Przeczytałam i pierwszy i drugi Pani blog. Chyba wszyscy lubimy czytać jak żyje się w innym kraju zwłaszcza zupełnie innym niż nasz.
    Proszę o więcej róznych ciekawostek. Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ago, bardzo Ci dziękuję za ten komentarz :-))
      Jejku, przeczytałaś i poprzedni blog? Jesteś niesamowita. Bardzo mi miło.
      Masz rację, ja też lubię czytać o innych krajach i dowiadywać się jak się tam żyje.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Laik nie wiedziałby, do czego każdy przedmiot służy.
    Dziwi mnie taka mała zmywareczka, przecież jej załadowanie potrwa dłużej, niż umycie kilku naczyń, chyba że ktoś nie ma zlewu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Toba, też nie bardzo widzę korzyści takiej zmywarki.
      Ale w opisie tej drugiej (Panasonic) piszą, że to zmywarka dla rodziny i mieści 40 sztuk naczyń (talerze, kubeczki, miseczki), nie licząc sztućców. Więc może jednak ma to jakiś sens. Garnki co prawda już się nie zmieszczą...

      Usuń
  10. A nie ma jakiegoś fajnego urządzenia do robienia sake?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, ha!! Dobre pytanie. No nie ma :( W każdym razie nie są mi znane...
      Wytwarzanie napojów o zawartości alkoholu powyżej 1% bez pozwolenia podlega karze. Na własny użytek można sobie likier owocowy zrobić (ja właśnie mam nastawione umeshu, czyli wino śliwkowe/morelowe), byle nie z winogron, bo to podpada pod wino.

      Usuń
    2. kara karą, ale jakoś trudno uwierzyć, że nawet tak karny i zdyscyplinowany narodek, jak Japończycy nie pędzi gdzieś na boku jakiegoś swojskiego, domowego bimberku, choć niekoniecznie mocnego, bo genetyka rasy "żółtej" za bardzo na to nie pozwala, smutna historia Indian świadczy o tym wyraziście...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Pewnie pędzą, jakieś winko ryżowe lub owocowe, ale przyznam się, że nikogo takiego nie znam, więc o szczegółach nie napiszę...

      Usuń
  11. na pomysł z polerowaniem ryżu, to w życiu nie wpadłbym. a tym bardziej, że do tego jest odrębna maszyna. cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciez kazdy ryz sprzedawany w naszych sklepach jest polerowany! Maria

      Usuń
    2. Mario, dziękuję Ci za celną uwagę :)

      Usuń
    3. a skąd niby miałbym to wiedzieć?
      taki niepolerowany łaskocze w przełyku, czy co?

      Usuń
    4. Łaskotanie w przełyku - tylko Ty oko mógłbyś coś takiego napisać :))
      Pewnie gdybym zamiast słowa "polerować" użyła innego bardziej technicznego (usuwanie łuski, plew?), to nikt by się nie zainteresował, a tak to polerowanie wzbudziło "sensację".

      Usuń
  12. Wielką frajdę zrobiłaś mi tym postem i to podwójną. O sprzętach i urządzeniach napisałaś, ale przemyciłas także ciekawostki kulinarne. Bardzo mi się podoba garnek do gotowania, bo póki w Polsce nie sprzedawano ryżu w saszetkach, to gotowałam go mało, gdyż zawsze mi się przypalał. A ja bardzo lubię ryż, choć nigdy nie robiłam risotto. Jednak zupę pomidorową wolę z ryżem niż z makaronem. Gdy w lodowce pustki, a mam ryż, to ugotowany jadam na słodko z łyżką dżemu. Nigdy wcześniej nie słyszałam, ze ryż się poleruje. Obejrzałam filmik o ubijarce do ryżu i bardzo mi podpasowały mochi. Urzadzenie do takoyaki też chętnie przyjęłabym w prezencie, gdyby byl dostepny w Polsce, bo kulki z mąki pszennej lubię, tylko zamiast ośmiornicy dodawałabym do nich rybę. Przydatny byłby także pojemnik do filtrowania oleju(oraz proszek do jego krystalizowania), bo uwielbiam frytki, a oleju uzywam kilkakrotnie, chociaż ostatnio na Wirtualnej Polsce przeczytałam o jego zgubnych skutkach. Diabelska tarka z samego wyglądu jest ciekawa, choć ja nigdy nie jadłam rzodkwi tartej. O właściwościach leczniczych imbiru słyszałam ale nigdy o soku(muszę zagłębić się w lekturze), więc bez tarki do niego mogłabym się obyć, podobnie jak bez zmywarki i grilla. Natomiast chyba zakochalabym się w patelni do omletów, bo bardzo je lubię i robię na zwykłej okrągłej patelni i zawsze mam problem z odwracaniem. Chrzan polski jadam do wędlin i chętnie spróbowałabym tego japońskiego. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale "Wasabi", to chyba film opowiadający o tym jak J. Reno jedzie do Japonii by zaopiekować się córką, o istnieniu której się dowiedział po latach i musi ją wybawić z kłopotów w które się wpakowała. Tę pokrywkę rozumiem kładzie się na warzywa przed gotowaniem, by je lepiej przyciskała? Też fajna, ale ostatecznie choć nie zajmuje wiele miejsca moglabym z niej zrezygnować, bo i tak mam problem z tym, gdzie odłożyć gorącą pokrywkę gdy już teraz gotuję cokolwiek. Wspanialy, bardzo interesujący post. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :)
      Ja też lubię pomidorową z ryżem. Ale wyobraź sobie, że tutaj ryż z dżemem, a ogólnie na słodko to coś nie do pomyślenia. Oczywiście są np. kulki ryżowe na słodko, ale to już jest ryż w innej postaci, taki rozgnieciony jak w przypadku mochi. Sok z imbiru pasuje do wieprzowiny. Ten proszek do utwardzania oleju to dla mnie wielkie odkrycie w Japonii i zawsze żałowała, że nie ma czegoś takiego w Polsce. Dobrze kojarzysz film Wasabi, to ten. Tak, z pokrywką jest tak jak piszesz.
      Bardzo Ci dziękuję za interesujący komentarz. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    2. Iwono, pastę wasabi można kupć w Polsce właściwie w większości supermarketów. Pierwszy raz jadłam z sushi i później nie mogłam oddychać przez pół godziny, ale jak ktoś lubi coś w stylu papryczek habanero... Pozdrawiam

      Usuń
  13. Aniu kochana, wspaniały wpis, niesamowity. Ja wprawdzie mam kuchnię tylko dlatego, że była w pakiecie z domem i nigdy przenigdy nie korzystałabym z większości tych utensyliów, ale filtr do oleju to cudowny wynalazek. Gdyby był malutki, to kupiłabym na pewno. Ale maszynka do polerowania ryżu? Tarka do rzepy i skóry rekina? Trochę zaniemówiłam :) Całuski, idę polerować szybki w drzwiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      "Kuchnia w pakiecie z domem" - potrafisz rozweselić :)) Ja kiedyś, to bym chciała mieć i to i tamto, ale ostatnio lubię pooglądać w sklepie, ale mieć na własność już nie, bo nie chcę zagracać kuchni. Miłego polerowania :))

      Usuń
    2. Właśnie - nie zagracać niczego. Mam teraz nowy cel - pozbyć się wszystkiego, co niepotrzebne, począwszy od bibelotów, skończywszy na książkach i moich cudnych butach absolutnie vintage... Chciałabym zdążyć przed... kolejną zimą? Przytulaski jesienne.

      Usuń
  14. Mokuren, mnie też polerowanie ryżu zaskoczyło. I tarka ze skóry rekina! Chyba trudno byłoby mi się dotknąć do czegoś takiego, a co dopiero mówić o używaniu ;) A pomidorową wolę z makaronem, w dzieciństwie wolałam z ziemniakami. Oleju pozbywam się dzięki papierowemu ręcznikowi. Właściwie bez tych wszystkich wspaniałych urządzeń się obywam i nie czuję potrzeby ich posiadania. Ale podziwiam wynalazców.
    Uściski posyłam 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że polerowanie ryżu wzbudziło spore zainteresowanie i zdziwienie. Ale tak jak pisałam w odpowiedzi na komentarz trochę wyżej, to chodzi o usunięcie łuski, plew, itp niejadalnych elementów ziarna. Ryż sprzedawany w Polsce też jest polerowany. Takie określenie znalazłam, ale może jest bardziej odpowiedni termin na ten proces.
      Chyba nigdy nie jadłam pomidorowej z ziemniakami, ale brzmi smakowicie. Jak będę miała okazję, tzn. jak sobie ugotuję pomidorową, to spróbuję.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  15. Pokazujesz nam tutaj cały przekrój. Od urządzeń całkiem znajomych (jak te tarki czy czajnik do utrzymywania temperatury wody), po całkiem egzotyczne (maszynka do moczi). Inne spośród zaprezentowanych tutaj przez Ciebie nieco przypominają zabawki, którymi kiedyś się w Stanach bawiłem :D

    Fajnie Cię znowu czytać :) Brakuje mi Cię troszkę Aniu - i tutaj i na Polance :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko przyznam, że nie bardzo rozumiem cały koncept "polerowania" ryżu... Czym się różni polerowany od niepolerowanego? To ma jakiś wpływ na gotowe jedzenie, jakie się z takiego ryżu przyrządza?

      Usuń
    2. O, a które urządzenia przypominają Ci zabawki ze Stanów?
      Polerowanie ryżu to po prostu usuwanie łuski ziarna. Pisałam w odpowiedzi na komentare trochę wyżej. Ryż, który jadasz w Polsce też jest polerowany.
      Mam wyrzuty sumienia, że nie zaglądam do Ciebie, ale ostatnio ogólnie mało zaglądam tu i tam. Postaram się nadrobić :))

      Usuń
    3. Z Twojej notki jest zwłaszcza jedna - urządzenie do takoyaki. Była dawniej taka tablica z identycznymi otworami, jak w tym urządzeniu. Wrzucało się tam kolorowe żetony.

      Dzięki za wyjaśnienie. Fajnie będzie Cię widywać częściej :)

      Usuń
    4. Ciekawe to co piszesz. Rzeczywiście, nadawałoby się do takiej gry :)

      Usuń
  16. Bardzo ciekawa jestem takich nowości, gdyż kuchnia to mój żywioł. Wspaniale, że informujesz na swoim blogu o nowościach, które można sprowadzić, skoro internet dla każdego. Zainteresowała mnie ta mała zmywarka, dzięki za zdjęcia.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jesteś pierwszą osobą pod tym wpisem, która przyznała otwarcie, że kuchnia to jej żywioł :))
      Gdybyś coś potrzebowała do swojej kuchni, to chętnie pomogę, tylko z urządzeniami agd będzie problem, bo w Japonii mamy napięcie niższe niż w Europie - 110V.
      Pozdrawiam serdecznie :))

      Usuń
    2. Potrzebuję zmywarkę razem z kuchenką elektryczną (60 x 60). Gdybyś dała namiary, to chętnie porównam, bowiem u nas kosztuje kilka tysięcy, a terazpiszą mi o niedostępności towaru.
      Serdeczności zasyłam

      Usuń
    3. Ultro, myślisz o sprowadzeniu z Japonii? Jeśli tak, to nie będzie to łatwe, bo i napiecie tutaj inne niż w Polsce, i wymiary standardowe też trochę inne. Szukałam czegoś do porównania, ale strony są tylko po japońsku, więc nie wiem, czy taką też byłabyś zainteresowana. Z tego co się zorientowałam, to zmywarki do zabudowy są w cenie mniej więcej od 4000 zł w górę. Te kompaktowe, które pokazałam są trochę tańsze, ale nadal pozostaje problem napięcia.

      Usuń
    4. Dziękuję, oczywiście nie zamierzałam sprowadzać z Japonii, a chciałam porównać, ponieważ nie mogłam w sieci nic sensownego znaleźć. Widać mi nie jest pisane... :-)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    5. Ultro, gapa ze mnie, nie wiedziałam, że na stronie Amazon można wybrać j.angielski. Wyszukałam "zmywarki do zabudowy", ale pokazuja się i małe kompaktowe. Ceny w jenach. Sprawdź, czy u Ciebie link zadziała.
      https://www.amazon.co.jp/s?k=%E9%A3%9F%E5%99%A8%E6%B4%97%E3%81%84%E4%B9%BE%E7%87%A5%E6%A9%9F+%E3%83%93%E3%83%AB%E3%83%88%E3%82%A4%E3%83%B3&crid=1VWWYJJUYNW59&sprefix=%E9%A3%9F%E5%99%A8%E6%B4%97%E3%81%84%E4%B9%BE%E7%87%A5%E6%A9%9F%2Caps%2C268&ref=nb_sb_ss_ts-doa-p_8_7

      Usuń
    6. Dziękuję, link działa, więc patrzę :-) i uśmiecham się do Ciebie!
      Zasyłam dużo serdeczności i zdrowia również!

      Usuń
  17. tarkę do imbiru wciągam od razu, czegoś takiego mi brakuje...
    pamiętam, że coś w stylu pokrywki otoshibuta, w metalowej wersji, sprzedawano kiedyś w Polsce w różnych zestawach garnkowych, ale za bardzo się nie przyjęło, może dlatego, że nie każda/y stosuje taką technikę duszenia potraw, a jeśli stosuje, to świetnie sobie radzi pokrywką od mniejszego garnka...
    termoso-czajnik, niby nic specjalnego, jest to jakaś oszczędność prądu, tylko nawyki polskie są takie, że zwykle konieczny jest wrzątek, także do parzenia zielonej herbaty, choć teoretycznie nie powinno się tak robić...
    teoria też mówi, że raz użyty olej powinno się wylewać, bo niezdrowy, wręcz rakotwórczy, ale moim zdaniem różnie z tym bywa, jest smażenie i smażenie, jedno drugiemu nierówne, więc nie widzę problemu, aby w co poniektórych przypadkach tego oleju jeszcze raz użyć...
    za to z wasabi w Polsce to bywa różnie, czasem się trafia europejski chrzan z barwnikiem spożywczym... trudno powiedzieć, co jest zdrowsze, a co smaczniejsze to już kwestia gustu... prawda jest jednak taka, że przeciętny Polak tego smakiem nie odróżni, a że "wasabi" egzotycznie brzmi, tedy można taki chrzan drożej sprzedać...
    ...
    tak w ogóle, to bardzo ciekawy post, edukacyjny gastro-geograficznie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie zauważyłeś, że zamiast specjanej pokrywki można użyć po prostu zwykłej od mniejszego garnka. Albo kawałka folii aluminiowej.
      Szkoda parzyć zieloną herbatę zalewając wrzątkiem. Zupełnie inaczej smakuje. Studzenie jest dosyć kłopotliwe, ale wystarczy wlać wrzątek do kubka, odczekać chwilę i tym zalać herbatę. Nie będzie idealnie, ale o wiele smaczniejsza wyjdzie.
      W Japonii tańsze wasabi mają w składzie zwykły chrzan i tylko niewielki dodatek wasabi. Kiedy to zauważyłam, doznałam szoku i poczułam się oszukana. Za mojej poprzedniej bytności w Japonii (prawie całe lata 90-te) wasabi to było wasabi, ale może już mnie pamięć zawodzi.
      Dziękuję. Cieszę się, że post Ci się podobał :))

      Usuń
    2. nazwijmy rzecz po imieniu, jest to oszustwo, sprzedawać "zwykły" chrzan pod nazwą "wasabi"... bardzo łatwe zresztą oszustwo, bo kto w Polsce obecnie zna smak świeżo utartego chrzanu?... nawet ludzie z zabitych dechami wioch kupują chrzan gotowy, doprawiony jakimś łagodzącym smak dodatkiem /ocet, kwasek cytrynowy, śmietana, etc/... jeszcze łatwiej jest robić w wała Japończyków, którzy kiedyś europejskiego chrzanu nie znali, może poza koneserami i łatwo im wmówić, że to tylko jakaś tam odmiana wasabi...
      ...
      fajnego sposobu parzenia zielonej herbaty nauczyli mnie kiedyś Wietnamczycy... najpierw zalewa się liście odrobiną /prawie/wrzątku, miesza i zlewa w cholerę ten płyn... potem dopiero zalewa się kolejną odrobiną wody /która troszkę zdążyła już ostygnąć/, przykrywa czymś i czeka jakąś chwilę czasu... potem dolewa się resztę wody...
      wszystko jest rzecz jasna na intuicję, nikt tego dokładnie nie mierzy, ale z pewnością wychodzi fajniej, niż torebkowe zmioty z hipermarketu zalewane wrzątkiem...
      "wtorak", czyli powtórne zaparzenie to osobna sprawa, tu już się nikt nie certoli i zalewa nawet wrzątkiem...
      kwestię kołków herbacianych sprzedawanych pod mianem "zielonej herbaty" przez niektóre firmy pomińmy, bo te firmy wypadły z rynku, ale wasabi to już nieco trudniejszy temat...

      Usuń
  18. Ciekawe Twoje opowieści z egzotycznego dla mnie kraju- dziękuję kochana😀💛
    Rozbawiło mnie to "polerowanie ryżu"😀
    Pozdrawiam serdecznie🍂🍁🍀🌺😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za odwiedziny :)
      O polerowaniu ryżu napisałam więcej w komentarzach. Chciałam dodać wyjaśnienie w poście, ale nie udaje mi się zedytować tekstu. Każdy biały ryż, nie tylko ten japoński jest polerowany :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń