18 lutego 2021

To i owo, czyli miszmasz

Można by też rzec od Sasa do lasa, a tak prozaicznie to od krowy do literatury pięknej ;-)

Nie potrafię zebrać się w sobie, żeby napisać dłuższy tekst, taki wymagający poczytania materiałów krajoznawczych, a ponieważ już półtora miesiąca nowego roku minęło bez jakiegokolwiek wpisu na blogu, więc zabawię się w instagram – różne zdjęcia, mało słów; takie migawki codzienności.

Idąc chronologicznie, najpierw potrawy noworoczne. W tym roku przygotowałam niewiele, bo nie chciało mi się gotować. Nie chcieliśmy też się objadać.

 



Krowa – symbol tego roku według horoskopu chińskiego. Moja jest z mydła, a właściwie to jest to mydło z naklejkami, które ma udawać krowę z cielaczkiem. Taki prezencik pewna japońska firma kosmetyczna dołącza do zamówień grudniowych. Naklejamy oczywiście samodzielnie, więc i trochę zabawy jest. A po Nowym Roku naklejki usuwamy i mamy świetne mydełko do twarzy i ciała.


 

Zestaw różnych słodkości i „słoności” japońskich.


 

 

Sara udon – potrawa z prefektury Nagasaki – tłumacząc dosłownie udon na talerzu. Udon to rodzaj grubego makaronu. Nazwa potrawy jest myląca, ponieważ nie jest to udon, a cienki makaron usmażony w oleju i dzięki temu chrupiący. Jedna z moich ulubionych potraw. Można ją zjeść np. w sieciowej restauracji Ringer Hat.




W tej samej restauracji podają też takie oto wariacje na temat pierogów gyōza. Z pesto, pomidorkami i majonezem.


 

Największa w Japonii działająca skrzynka pocztowa w starym stylu. Stoi niedaleko stacji Kodaira od października 2009 roku dla upamiętnienia faktu posiadania przez miasto Kodaira (prefektura tokijska) największej w całej prefekturze liczby skrzynek pocztowych starego typu, okrągłych.

Wysokość 2,8 m, szerokość 80 cm, waga 1155 kg. Górny otwór wrzutowy znajduje się na wysokości 2,1 metra, a dolny – 1,4 m. Na żywo jest bardziej czerwona niż pomarańczowa.




I na koniec istna perełka. „Lalka” Bolesława Prusa po japońsku. Wydana w 2017 roku w serii Klasyka Literatury Polskiej Wydawnictwa Michitani.


Początek rozdziału "Zdumienia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta". Czytamy pionowo (od góry do dołu), od prawej do lewej.


Koniecznie muszę napisać parę słów o tłumaczu. To profesor Tokimasa Sekiguchi – znakomity polonista, kulturoznawca, tłumacz. W latach 1992-2013 związany z katedrą polonistyki na Tokijskim Uniwersytecie Studiów Międzynarodowych.

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku przez jeden rok akademicki prowadził zajęcia na warszawskiej japonistyce. W mojej grupie były to zajęcia z praktycznego japońskiego. Byliśmy wszyscy pod ogromnym wrażeniem znajomości języka polskiego naszego profesora.

Przetłumaczył też na język japoński m.in. „Treny” Jana Kochanowskiego, „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza, „Matkę Joannę od Aniołów” Jarosława Iwaszkiewicza.

A tutaj można posłuchać jak profesor Sekiguchi mówi po polsku. Jest to wykład Czy „Lalka” Bolesława Prusa wejdzie do literatury światowej? 

( https://www.youtube.com/watch?v=c4KuGZTvg7E )

 


 

I to tyle ode mnie na dzisiaj.

 

 

24 komentarze:

  1. Magnolio nie było Cię bardzo długo. Ale wróciłaś z niezwykle interesujacymi wiadomosciami.
    Jesteś WIELKA:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam jeszcze, żeby z uwagą wysłuchać wykładu Pana Profesora. Jestem oczarowana...

      Usuń
    2. Stokrotko, dziękuję, że nadal o mnie pamiętasz.
      To Ty jesteś wielka, jeśli wysłuchałaś całego wykłądu :-))

      Usuń
  2. Japońskie jedzenie raczej rzadko mnie porywa, kiedy oglądam je na zdjęciach, ale kiedy coś z japońskiej kuchni jadłam, zazwyczaj bardzo mi smakowało :).
    Mydełkowa krówka urocza :))), a skrzynka pocztowa przypomina trochę nasze uliczne hydranty :).
    Wysłuchałam fragmentarycznie wykładu pana profesora, ale w wolnej chwili wysłucham w całości, bo "Lalka" jest jedną z moich ulubionych książek, pisałam na jej temat wiele obszernych wypracowań i rozprawek, czytam ją raz na kilka lat z niezmiennym zainteresowaniem. Profesor rzeczywiście wspaniale, bardzo płynnie i swobodnie mówi po polsku, brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tą skrzynką i hydrantem. Że też ja na to wcześniej nie wpadłam ;-)
      Wykłąd trwa półtorej godziny, więc trzeba mieć dość długą wolną chwilę, żeby wysłuchać całości. Ja po tym wykładzie nabrałam ogromnej ochoty na przeczytanie, tym razem bardziej świadomie niż kiedyś. Przekład też mnie kusi, ale po japońsku niestety czytam wolniej niż po polsku, więc pewnie ograniczę się tylko do fragmentów.

      Usuń
  3. Cudnie, że piszesz.Gdybyś nie napisała, że to białe stworzonko to krówka z cielakiem wzięłabym to za białego misia. Skrzynka obłędna.Lalka tłumaczona na japoński -zaskakujące. A wykład bardzo, bardzo ciekawy i język polski p.profesora- lepszy niż niejednego Polaka.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-))
      W zeszłym roku była mysz i w sumie niewiele się różniła od tegorocznej krowy ;-) Do misia też podobna, zgadzam się.
      Cieszę się, że zainteresował Cię wykład.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. No to wynika z tego, że nauczyciela miałaś z najwyższej półki. Przy takich ludziach człowiek nie czuje przymusu nauki. Uwielbiam makarony, zazdroszczę zatem tego Sara udowa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z najwyższej, to prawda. Tylko wtedy jeszcze w pełni nie zdawałam sobie z tego sprawy.
      To w Japonii byłbyś zadowolony - makaronów mamy tu w bród ;-)

      Usuń
  5. Jedzenie inne niż wszystkie. Smażonego makaronu nie jadłam jeszcze, ale wszystko przede mną. Muszę przybliżyć się do tej kuchni, dzięki za zdjęcia.
    "Lalka" po japońsku, super sprawa. Obawiam się, że odmiennym kulturom łatwo nie będzie.
    Hydrantowa skrzynka godna uwagi, a wykład wysłuchany.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby makaron, który wystepuje też i w polskiej kuchni, ale zupełnie inaczej przygotowany staje sie egzotyczny.
      Cieszę się, że wysłuchałaś wykładu :)
      Również serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  6. Ojej, aż głodna się zrobiłam!
    Super pomysł z tymi zdjęciami, niczym Instagram.
    Gdyby taka skrzynka była blisko mnie, to pisałabym listy, by do niej wrzucać coś czasami:-)
    Ta Lalka napisana robaczkami tez mi się podoba, fajnie, że pokazujesz i brawo pan profesor!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomysł Ci sie spodobał. Pewnie powtórzę, bo łatwiej przygotować taki "instagramowy" wpis niż pisać dłuższy tekst monotematyczny.

      Usuń
  7. Aniu, dziękuję za kolejną wyprawę po twoim kraju. Teraz, kiedy nigdzie nie można pojechać, kiedy nomadka, którą mam w sobie siedzi na progu smutna i bez nadziei na jakąś podróż, chłonę takie opowieści jak niegdyś chłonęłam Martini Bianco. I jeszcze coś: im jestem starsza (co? ja, starsza?), tym bardziej porywa mnie marzenie o jedzeniu w dalekich i bliskich krajach, tych wszystkich wrażeń, które są teraz tak trudno dostępne, a nawet niedostępne. Zazdroszczę ci różnorodności, możliwości wyboru i tego wszystkiego, co jest dla mnie egzotyką. Przytulam bardzo i ciebie i krówkę i nawet hydrant, a Panu Profesorowi wyrazy największego podziwu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu pana profesora :)
      Pewnie jeszcze przez jakiś czas podróżować da sie tylko wirtualnie, ale marzenia dobrze mieć i dążyć do ich realizacji.
      Też lubię Martini Bianco ;-)

      Usuń
  8. Zaczęłam słuchać Pana Profesora i jestem pełna zachwytu :) Nie miałam czasu na dokończenie, ale dokończę z wielką przyjemnością. Uśmiałam się, bo wnuczka akurat "Lalkę" ma czytać, pokażę jej tę stronę, niech wie!
    Krówka jest urocza, myślałam, że słodka do zjedzenia, a ona będzie się pienić ;)))
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że posłuchałaś. Wiem, to jest dość długi materiał, trzeba mieć trochę dłuższą wolna chwilę... O, a to zbieg okoliczności z Twoją wnuczką :-)
      Krówka się pieni niesamowicie obficie ;-) Już prawie połowa się wymydliła.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zachwyca mnie piękno naszego języka obecnie widoczne głównie u obcokrajowców dbających o staranność wypowiedzi, jak jest wśród rodaków - wiadomo. Zresztą... nigdy w życiu nie klęłam tak jak teraz po włączeniu tv w odpowiedzi na .. gadające głowy. Uff, a nasz język jest taki piękny, tyle można nim wyrazić, zawiera takie bogactwo w sobie, że nie do uwierzenia....
      Pan Profesor fantastyczny!

      Usuń
    3. Pamiętam jak pan profesor bardzo sie starał przy wymowie polskich rz, sz, cz i tym podobnych dźwięków - pracowały mu wszystkie mięśnie twarzy ;-) To było... no dawno, zajęcia z profesorem miałam na pierwszym roku japonistyki.

      Usuń
  9. Wszystko, co zamierzałam napisać, po przeczytaniu i obejrzeniu, zostało już wyrażone. Wielka szkoda, że nie obdarzyłaś opisem dwóch pierwszych zdjęć, bo jak zrozumiałam,na pierwszym jest jedzenie 'konkretne", a na drugim desery. Mniej ważne czy to krowa czy miś(przychylam się do drugiej opinii), najważniejsze by był to rok szczęśliwy dla Ciebie i najbliższych i dla wszystkich innych ludzi. Z okazji Dnia Kobiet , wszystkiego, co najlepsze i najradośniejsze-życzę. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za życzenia. Tobie również życzę szczęśliwego roku i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.
      Wahałam się czy dodawać opisy, ale ostatecznie zrezygnowałam, bo założeniem tego wpisu było "dużo zdjęć, mało tekstu".
      Pierwsze zdjęcie: to biało-czerwone to marchewka i rzodkiew daikon w occie, poniżej rzepa kabu w occie posypana skórką yuzu (to jeden z cytrusów, citrus junos), po środku marynowana ryba kohada, po lewej u dołu to żółte to kazunoko, czyli marynowana ikra śledzia, a u góry po lewej to marynowane korzenie łopianu.
      Na drugim zdjęciu są gotowane/duszone na słodko-słono warzywa i rybki. U góry w sreberku czarna fasola i sardela japońska. Poza tym marchewka, grzyby shiitake, bulwy kolokazji jadalnej (takie ziemniaki), korzeń lotosu (ten z dziurkami), koyadofu (to tofu - twarożek sojowy - wysuszone przez zamrożenie).
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Z przyjemnością spróbowałabym każdego dania(potrawy marynowane bardzo lubię, chociaż kawior mi nie smakuje, więc z ikra śledzia może być podobnie). Uwielbiam ziemniaki, więc te jadalne bulwy jak najbardziej tak. Korzeń lotosu i tofu, brzmią ciekawie. Lidl organizuje dni amerykańskie, greckie itp. kiedy to sprzedają typowe produkty z danego kraju. Nie słyszałam jednak(nie widziałam reklamy) by był dzień japoński, a szkoda, bo wtedy może trafiłoby się na jakieś gotowe potrawy z tych przez Ciebie wymienionych. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. dobze podzielić się kulturą, szczególnie, kiedy to tak egzotyczna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny wpis, a tą Lalką kompletnie mnie zaskoczyłaś.

    OdpowiedzUsuń