Musztarda czyli maseczka, a po obiedzie, czyli rychło w
czas, czyli za późno.
Obiecałam na którymś blogu w komentarzu (przepraszam, że
nie pamiętam dokładnie, ale było to tak dawno), że pokażę maseczkę – podarek od
premiera. Nareszcie mogę tę obietnicę spełnić.
Maseczki znalazłam w skrzynce pocztowej 24 maja, kiedy
problemy z podażą praktycznie przestały istnieć. Od jakiegoś czasu maseczki są
dostępne prawie w każdym sklepie i prawie cały czas, no może nie do wyboru, do
koloru, ale są.
Nie pamiętam już dokładnie, ale chyba tak w drugiej
połowie lutego w sklepach zaczęło brakować maseczek. Przegapiłam ten moment i
nie zrobiłam sobie zapasu. Kiedy już nie dało się obyć bez maseczki, nosiłam
taką wykonaną z dużej chustki do nosa. Wyglądałam, co prawda, jakbym szykowała
się do napadu na bank, ale trudno...
Na początku kwietnia premier ogłosił, że każda rodzina
otrzyma maseczki, a dokładnie, że na każdy adres zostaną wysłane dwie (tak, dwie) maseczki
gazowe (=zrobione z gazy :)). Można je prać, więc nadają się do wielokrotnego
użycia, co przy braku maseczek jednorazowych jest doskonałym rozwiązaniem.
Wszystko super, tylko gaza nawet w kilku warstwach nie bardzo chroni przed
wirusami. Dodatkowo, co ma zrobić rodzina wieloosobowa? Chyba przygotuje sobie
grafik korzystania z maseczek: w poniedziałek rodzice, we wtorek dzieci, w
środę dziadkowie, w czwartek znowu rodzice itd. ;-)
Dostarczaniem maseczek miała zająć się poczta. W Tokio zapowiadano, że pierwsze maseczki trafią do mieszkańców 17 kwietnia. Od tego dnia zacierałam ręce, codziennie zaglądałam z nadzieją do skrzynki na listy, a tu nic a nic.
Kwiecień się skończył, zaczął maj. W dniu 14 maja, mniej więcej po miesiącu od ogłoszenia (7 kwietnia – w siedmiu prefekturach, w tym w Tokio, a 16 kwietnia – w pozostałych), w większości prefektur zniesiono stan wyjątkowy. W Tokio co prawda jeszcze nie, ale prawie całkowicie straciłam nadzieję na otrzymanie maseczek. A tu niespodzianka: maseczki w skrzynce! Jak pisałam wyżej – ten pamiętny dzień to niedziela 24 maja. A nazajutrz zniesiono stan wyjątkowy w ostatnich ośmiu prefekturach, a więc również w Tokio.
Dostarczaniem maseczek miała zająć się poczta. W Tokio zapowiadano, że pierwsze maseczki trafią do mieszkańców 17 kwietnia. Od tego dnia zacierałam ręce, codziennie zaglądałam z nadzieją do skrzynki na listy, a tu nic a nic.
Kwiecień się skończył, zaczął maj. W dniu 14 maja, mniej więcej po miesiącu od ogłoszenia (7 kwietnia – w siedmiu prefekturach, w tym w Tokio, a 16 kwietnia – w pozostałych), w większości prefektur zniesiono stan wyjątkowy. W Tokio co prawda jeszcze nie, ale prawie całkowicie straciłam nadzieję na otrzymanie maseczek. A tu niespodzianka: maseczki w skrzynce! Jak pisałam wyżej – ten pamiętny dzień to niedziela 24 maja. A nazajutrz zniesiono stan wyjątkowy w ostatnich ośmiu prefekturach, a więc również w Tokio.
Na maseczki od premiera mówimy tutaj abenomaski (po jap.
abenomasuku). Jest to przeróbka terminu abenomics (po polsku abenomika)
powstałego z połączenia nazwiska premiera (Abe) i angielskiego słowa economics
(gospodarka), a oznaczającego program polityki gospodarczej wprowadzany od 2013
roku przez premiera Abe.
Abenomaska jest mała: 135x95 mm, a dodatkowo – płaska i gruba. Dorosłej osobie ledwo zasłania usta i nos. Zazwyczaj maseczki mają wymiar 175x95 mm i są złożone jakby
w harmonijkę, więc można je rozciągnąć i dopasować do kształtu twarzy.
Na całą tę akcję zakupu i rozesłania 130 mln maseczek wydano
46,6 mld jenów (ok. 1,67 mld PLN). Mam nadzieję, że nie pomyliłam się przy przeliczaniu. Kto dobry z
matematyki, niech policzy sam: w Japonii sto milionów to oku, a wydano 466 oku. I przelicznik: 100 jenów to 3,58 PLN.
Kilka dni temu przeczytałam, że udało się obniżyć tę kwotę do 26 mld jenów (260 oku). Tak czy siak, kwota bardzo duża. Z pewnością można ją było lepiej spożytkować.
Kilka dni temu przeczytałam, że udało się obniżyć tę kwotę do 26 mld jenów (260 oku). Tak czy siak, kwota bardzo duża. Z pewnością można ją było lepiej spożytkować.
Przy okazji pandemii popularne stało się w Japonii
wyrażenie: unikajmy trzech „mitsu” (po jap. mittsu-no mitsu-o sakemashō). Co to jest to mitsu (密)? Jest to znak kanji,
który wchodzi w skład trzech słów:
mippei kūkan (密閉空間) – zamknięta przestrzeń,
zamknięte pomieszczenie;
misshū basho (密集場所) – zatłoczone miejsce;
missetsu bamen (密接場面) – bliski kontakt (np.
rozmowa z drugą osobą z bardzo bliskiej odległości).
Zaznaczyłam na powyższym zdjęciu.
Podano numer telefonu, pod którym można uzyskać ogólne
informacje na temat wirusa. Czy zauważyliście, że podano też numer faksu?
Pamiętacie/wiecie co to takiego faks? W Japonii ma się doskonale, cały czas
jest używany. Tutaj podano go dla osób nie mogących korzystać z telefonu, np.
niedosłyszących.
Jest też ostrzeżenie przed oszustami wykorzystującymi
pandemię i podającymi się np. za pracowników Ministerstwa Zdrowia.
A tutaj (zdjęcie powyżej) mamy „list” do odbiorcy. Mniej więcej takiej
treści:
Został ogłoszony stan wyjątkowy. Prosimy o ograniczenie
wychodzenia z domu tylko do sytuacji naprawdę koniecznych. Zmniejszenie o
70-80% kontaktów między ludźmi pomoże zmniejszyć wzrost zakażeń. W sytuacji, kiedy koniecznie musisz wyjść na zewnątrz, pamiętaj, że
możesz być już zakażony, więc nawet jeśli nie masz objawów załóż maskę i
postępuj tak, by bezwzględnie unikać trzech „mitsu”.
Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się zakażeń wysyłamy pod
każdy adres dwie maseczki materiałowe. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to
wystarczająca ilość, ale nie są to maseczki jednorazowe, więc można je prać i wielokrotnie
ich używać.
Na samym dole umieszczono też informację, że uczniom szkół podstawowych,
gimnazjów i liceum maseczki zostaną rozdane w szkołach. A rodziny
wielopokoleniowe mogą się zgłaszać tutaj (chodzi o ten kod QR po prawej stronie).
Bardzo mnie kusiło, żeby wyjąć maseczki i je obmacać i obwąchać – nie ma to jak inspekcja organoleptyczna ;-), ale ponieważ nie zamierzam ich używać i chcę zwrócić, opakowanie musiało pozostać nienaruszone.
zamaskowani ludzie włóczą się po bankach, tramwajach i urzędach... kto by pomyślał jakiś rok temu, ze to objaw obywatelskiej postawy - prędzej zostałby zastrzelony.
OdpowiedzUsuńPrawda? Świat sie nagle zmienił, ciekawe tylko, czy wróci do normy, tzn. do poprzedniego stanu, czy zostanie już tak na zawsze...
UsuńMoże oni Ci to wysłali z myślą o tej drugie niby przewidywanej fali na jesieni? Coraz bardziej to wygląda jak kiepski żart.
OdpowiedzUsuńNie, po prostu działali zbyt opieszale, a w międzyczasie pojawiły sie różne problemy z tymi maskami (zanieczyszczenia, pleśń itp), które jeszcze bardziej opóźniły całą akcję.
UsuńU nas maseczki wysłał mieszkańcom poprzez pracowników spółdzielni mieszkaniowej prezydent miasta. Używam w pracy w razie potrzeby.
OdpowiedzUsuńTeraz tych maseczek w każdym kiosku, sklepie, na starganie i w aptekach pełno...
Fajnie, że Ci się ta maseczka przydała. Jeśli przez spółdzielnię, to pewnie liczba maseczek zgodna z faktyczną liczbą mieszkańcówa?
UsuńU mnie też już maseczki dostepne bez problemu. Wczoraj na spacerze zakupiłam dwa rodzaje w różnych sklepach. Czasami są jeszcze ograniczenia co do ilości, tzn. jedna paczka na rodzinę, nie na osobę.
Fajny ten twój kraj. Naprawdę mi się podoba. Przytulaski bez gazowej maski :)
OdpowiedzUsuńDzięki za przytulaski. Odwzajemniam :))
UsuńTo tak z przekąsem, prawda? ;-)
Nie, bez przekąsu / przekąski. Całkiem serio.
Usuń:-))
UsuńDzieki!
Tu na dwa dni przed wprowadzeniem nakazu stosowania maseczek w sklepach i komunikacji można je było bez problemu zakupić w aptece- a 1 €/szt.Zostaw te maseczki, bo chyba jednak jeszcze nie koniec tej zarazy- zapewne jesienią będzie ciąg dalszy. Infekcja znakomicie się rozwija wszędzie tam gdzie jest spore zanieczyszczenie powietrza, bo płuca i oskrzela osób żyjących w takim sporym zanieczyszczeniu są już "nadwyrężone" i łatwiej je wirus atakuje.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Maseczki są już dostepne w sklepach, więc tym razem zrobię sobie zapas, a te od premiera oddam. Mam swoje powody, dla których nie będę z tych maseczek korzystać, ale nie chcę o nich pisać, bo unikam na blogu tematów politycznych.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dla mnie problemem było, gdzie kupić maseczkę i płyny dezynfekujące, posługiwałam się taką szytą przez znajomą. Jedną miałam za 49 zł, więc tę zakładałam do lekarza, dentysty itp. Nie wiem, czy ta wielokrotnie użyta ochroniłaby mnie przed wirusem. W każdym razie teraz już można kupić, więc człowiek nie denerwuje się, gdy wychodzi.
OdpowiedzUsuńTa maseczka wygląda na solidną, zatrzymaj ją, pandemia ma wrócić, będzie jak znalazł.
Serdeczności zasyłam
Tutaj też był problem z tymi produktami, które wymieniłaś, ale ostatnio są już dostepne bez problemów, czasami tylko jest ograniczenie co do ilości zakupu. Powoli zrobię sobie zapas, a z maseczek premiera jednak nie skorzystam (w odpowiedzi na komentarz Anabell napisałam dlaczego).
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Maseczek mam kilka, uszytych w domku i zakupionych. Lubię kolorowe.
OdpowiedzUsuńAle sprawiają mi coraz więcej trudności, zwłaszcza w pojazdach.
Ostatnio nieomal nie zemdlałam w autobusie, musiałam ją zdjąć.
Pewnie nie umiem w niej oddychać.
Pozdrawiam serdecznie na ten trudny czas 🧡🌻🙋♀️
Oj, tak, maseczki są kłopotliwe, zwłaszcza podczas upałów. Chyba nie ma specjalnej techniki oddychania w maseczce, myślę, że każdemu trudniej sie oddycha przy zasłoniętym nosie i ustach.
UsuńTrzymajmy się jakoś, mimo wszystko. Pozdrawiam serdecznie :))
Jak to mówią, lepszy rydz niż nic, a faktycznie trzeba się liczyć z drugą falą epidemii... Z drugiej strony - produkcja wszędzie ruszyła, maseczki są łatwo dostępne, więc taka akcja powinna być skierowana co najwyżej do osób biednych i nieporadnych. Władza czasem chce pokazać że coś robi i przy okazji wyrzuca pieniądze podatników w błoto...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Gdyby cała ta akcja została przeprowadzona szybciej, to i oddźwięk w społeczeństwie byłby lepszy. A teraz, kiedy maseczki sa dostepne bez problemu, ta maska od premiera, to tylko uśmiech (a może raczej śmiech) wywołuje...
UsuńBardzo duzo osób przesłało swoje maski właśnie do różnych organizacji charytatywnych, osrodków pomocy itp.
Ilekroć oglądałam programy z Japonii(nawet przed pandemią), to zawsze widziałam ludzi w maseczkach, dlatego przez myśl by mi nie przeszło, że w tym kraju także ich zabraknie. Cenne jest to, że te maseczki wysyłacie do miejsc, w których mogą być potrzebne bardziej niż gdzie indziej. Pozostawajcie w zdrowiu. Uściski.
OdpowiedzUsuńZabrakło, bo nagle wszyscy potrzebowali i chcieli zrobić zapasy. Rzeczywiście maseczki w Japonii to nic nadzwyczajnego, były noszone i przed pandemia, ale tylko przez pojedynczych ludzi, a teraz praktycznie noszą wszyscy. No i zakłady nie nadążały z produkcją.
UsuńWszystkiego dobrego :)
Aż chce się powiedzieć 'lepiej późno niż wcale';-) W każdym razie nie możesz zarzucić premierowi, że obietnicy nie dotrzymał, a że już po czasie to go i tak pewnie mało obchodzi.
OdpowiedzUsuńI u nas był przez pewien czas problem z maseczkami, potem przez chwilę pojawiły się w jakichś astronomicznych cenach. Natomiast teraz mamy 'maseczkową aferę' z ministrem zdrowia i jego znajomym diabłem-narciarzem, handlującym maseczkami w rolach głównych;-)
Szczęśliwie mnie brak maseczki nie dotknął, muszę je mieć zawsze na stanie w firmie więc mam (podobnie jak papier toaletowy;-)). Nawet z chęcią bym je odsprzedała inkasując przy tym parę milionów ale niestety nie jestem znajomą ministra zdrowia, a do tego słabo jeżdżę na nartach;-)
Trzymaj się zdrowo, Magnolio. I niech nie opuszcza Cię pogoda ducha i dobry humor, które w obecnej sytuacji są bardzo wskazane:-)
Prawda? Obietnica spełniona (przy okazji obłowili się znajomi królika), to najważniejsze ;-)
UsuńMiałaś szczęście z tymi maseczkami. A że nie udało się z milionami? Cóż, taki nasz, szaraczków, los. Zainteresowałaś mnię tym diabłem-narciarzem, ide poszukać w internetach szczegółów ;-)
Tobie, Amasjo, również życzę pogody ducha i dobrego humoru :))
Afera maseczkowa już jest nieaktualna;-) Teraz jest nowa. Z respiratorami kupionymi od... handlarza bronią! Dzieje się u nas! Dzieje tyle, że głowa mała i człowiek nie nadąża... A może to i lepiej?
UsuńZdrówka Magnolio:-)
A niech to... Rzeczywiście, dzieje się. A może ten handlarz bronią w obecnej trudnej sytuacji po prostu rozszerzył zakres swojej działalności gospodarczej o handel respiratorami ;-)
UsuńŻartuję, przepraszam, ale chyba już tylko poczucie humoru może nas uratować.
Wszystkiego dobrego, Amasjo :)
U nas maseczek nie rozdawali. A przynajmniej nie w moim mieście. Za to w pracy dostaliśmy po 5 wielorazowych :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz.
UsuńSuper z tymi maseczkami. Mam nadzieje, że były takie nadające się do użycia, nie jak te moje gazowe :)
Mokuren, nosiłam chustki zawiązane na twarzy, własnie jak podczas napadu na bank ;-) Wprawdzie na powietrzu można już poruszać się bez zakrycia, z czego się cieszę, ale mam zawsze przy sobie, wiążę na pasku torby i w każdej chwili mogę jej użyć. Przecież nawet podczas wyjścia z psami można się natknąć na sytuację wymagającą zasłonięcia się.
OdpowiedzUsuńUrząd miasta każdej zameldowanej osobie przyznał maseczkę wielorazowa i nawet szybko je dostarczono. Mamy awaryjnie, ale nie były jeszcze używane ani otwierane. W każdym razie uważać na siebie trzeba bez względu na to, co głoszą rządziciele, oni i pandemię wykorzystują do swoich celów, o czym Amasja wspomniała powyżej.
Trzymaj się i nie daj się - to było hasło mojego taty. Buziaki!anka
Widzę po komentarzach, że w Polsce też rozdawano maseczki różnymi kanałami. Mam nadzieję, że były nadające się do użytku i nie gazowe ;)
UsuńJa zamiast chustki, noszę teraz ze sobą maseczki jednorazowe. Udało mi się wreszcie kupić i to takie pakowane pojedynczo. Nie ma nakazu noszenia maseczek na ulicy, ale w sklepach, bibliotekach i tym podobnych miejscach wymagają, więc tylko wtedy zakładam. No chyba, że nie chce mi się robić makijażu, to noszę maseczkę przez cały czas ;-)
Hasło bardzo mi się podoba. Tak jest, trzymajmy się i nie dawajmy :)
Lepiej późno niż wcale. Podobno.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się zdrowo!
Podobno ;-)
UsuńDziękuję, Ty też!
Do nas jeszcze abenomaski nie dotarly. I mam takie przeczucie, ze nigdy sie nie zjawia.
OdpowiedzUsuńAle normalne maski juz tez sie w sklepach pojawily. Tyle, ze wiekszosc z nich made in China. A po ogladaniu zbyt duzej ilosci filmikow na twitterze jak to sie te maski w Chinach produkowalo, odechcialo mi sie ich kupowac. Na szczescie jeszcze mam zapasy sprzed pandemii.
A na stronie Ministerstwa Zdrowia podają, że u Ciebie 80-90% dostarczono i do 15 czerwca powinny dotrzeć do wszystkich ;-) A może ktoś sobie Twoje maseczki po prostu hmmm..., no zaopiekował sie nimi?
UsuńWiesz, ja sie na maseczkach zupełnie nie znam. Do tej pory praktycznie nie kupowałam. W ciągu ostatnich trzech lat (do pandemii) użyłam chyba tylko raz. Ale intuicja mi podpowiada, żeby uważać na te chińskie. Na razie kupiłam chińskie, bo nie miałam innego wyjścia, ale będę musiała trochę sie rozeznać w temacie maseczek.
Dobrze, że masz zapas.
U nas na początku był boom na maseczki. Nigdzie nie można ich było dostać, a teraz są wszędzie. Nikt ich jednak nie rozdawał za darmo. A nie przepraszam- w pracy mojego męża szef rozdał każdemu po maseczce :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz :)
UsuńO, to mąż ma dobrego szefa. Czyli na całym świecie ludzie zachowują się tak samo. Tutaj też był boom i zabrakło, a teraz też już są dostępne.
Serdecznie pozdrawiam :)
I tak właśnie produkt za grosze nagle stał się dobrem poszukiwanym, a cena poszybowała niebotycznie... przynajmniej u nas.
OdpowiedzUsuńNiestety nie było mi dane zakosztować słynnego "zostań w domu", a ponieważ używam maseczek od dawna to miałam je w domu. Ale uczciwie muszę przyznać, że mój pracodawca zaopatrywał mnie również co tydzień.
Zaskoczona jestem w Japonii zabrakło maseczek - mam takie przekonanie, że wszyscy ich używają, niekoniecznie z powodu pandemii.
U mnie też było podobnie z cenami. Przez jakiś czas i maseczki, i różne żele odkażające zrobiły się wyjątkowo drogie. Na szczęście już sytuacja wróciła do normy.
UsuńTwój pracodawca spisał się na medal :)
Ja też byłam zaskoczona. Rzeczywiście, tutaj wszyscy używają maseczek, ale kiedy zaczęła się pandemia, ludzie ruszyli do sklepów i w jednej chwili wykupili cały zapas. Produkcja nie nadążała. Zwykle, tzn. w normalnych czasach, na ulicach maseczki noszą pojedyncze osoby, a teraz na palcach jednej ręki można policzyć osoby bez maseczki.
Widzę, że nie tylko w Polsce są cyrki z maseczkami :D Mama z Tatą np. (jako pracownicy Służby Zdrowia) na wszelki wypadek noszą cały czas. Ja już nie muszę i całe szczęście, bo maseczki strasznie niewygodne :) Japończycy się uspieszyli z tą ochroną, z tego co piszesz ;)
OdpowiedzUsuńCoraz mniej ludzi traktuje to korona-szaleństwo serio. Chyba wszyscy są zmęczeni.
Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze i jesteś zdrowa i bezpieczna. Porywa Cię dzisiaj z Dalekiego Wschodu na (prawie) Najdalszy Zachód ;)
No właśnie, chyba już wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale jednak powinniśmy zachowywać przynajmniej minimalne zasady bezpieczeństwa. Tak na wszelki wypadek.
UsuńJuż byłam na tym Najdalszym Zachodzie ;-) Dzięki!
Fascynujące z tym faksem - w czasach e-maili?
OdpowiedzUsuńW Japonii takich fascynujących rzeczy nadal trochę jest, choć na pierwszy rzut oka (np. dla krótkoterminowych turystów) ich nie widać. Co tam e-mail, na papierze musi być ;-)
Usuń