21 stycznia 2020

Tokio, Tokyo, Tōkyō, 東京, 東京都

Mieszkam już w Tokio osiem miesięcy i ostatnio, przy okazji wycieczki na jeden z tarasów widokowych, uświadomiłam sobie, że zaraz po przeprowadzce i rozpoczęciu nowego bloga nie przedstawiłam Wam tego miasta. Tak ogólnie, całościowo, bo w kawałkach cały czas o nim piszę. Niby każdy coś wie o Tokio, niby można sobie sprawdzić w Wikipedii, ale mimo wszystko chciałabym napisać co nieco o stolicy Japonii i przy okazji rozprawić się z mitem betonowej pustyni i braku zieleni :)

Zacznijmy może od tego, że administracyjnie Tokio nie jest miastem tylko prefekturą metropolitalną, na którą składają się 23 dzielnice (okręgi), region Tama oraz wyspy (archipelag Izu i archipelag Ogasawara). Po japońsku o Tokio mówi się Tōkyō-to (東京都) i to ten ostatni element „to ” oznacza prefekturę metropolitalną. Jeśli już koniecznie chcemy użyć terminu miasto, to w odniesieniu do 23 dzielnic.
Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć o wyspach. Należą administracyjnie do prefektury tokijskiej, ale są od niej bardzo oddalone. Do archipelagu Izu należy około 100 wysp, wysepek i skał, w tym 9 zamieszkałych. Najbardziej wysunięta na południe zamieszkała wyspa Aogashima oddalona jest od tokijskiego urzędu prefekturalnego o 347 km. Blisko. Ale teraz przenosimy się na archipelag Ogasawara i nagle jesteśmy tysiąc kilometrów na południe od Tokio. Archipelag składa się z około 30 wysp, z których zamieszkałe są tylko dwie: Chichijima (wyspa Ojca, oddalona od Tokio o 984 km) i Hahajima (wyspa Matki, oddalona o 1033 km). Na kilku stacjonują siły samoobrony. Najbardziej oddalone wyspy to Okinotorishima (1733 km) i Minamitorishima (1861 km). To tak jakby np. Rzym należał do Warszawy lub województwa mazowieckiego :)

Powierzchnia Tokio to 2193,96 km2 (mniej więcej cztery Warszawy).
W Tokio mieszka prawie 14 mln ludzi (w samych 23 dzielnicach – 9,5 mln).
Większe Tokio (Tōkyō-ken, 東京圏) czyli Tokio wraz z trzema sąsiednimi prefekturami (Kanagawa, Saitama, Chiba) to 36 mln ludzi – dwa miliony mniej niż w Polsce.
Używa się też często terminu Obszar Stołeczny lub Metropolitalny (shuto-ken, 首都圏), który oznacza Tokio wraz z sąsiednimi 7 prefekturami (Ibaraki, Tochigi, Gunma, Saitama, Chiba, Kanagawa, Yamanashi). Tutaj mieszkają prawie 44 mln ludzi.

I jeszcze taka ciekawostka. Wszyscy uważamy Tokio za stolicę Japonii, ale nie ma na to żadnych dowodów, tzn. zapisów w oficjalnych dokumentach. Trudno uwierzyć, co nie? Co prawda w Ustawie o budowie stolicy z 1950 roku wyraźnie napisano, że Tokio jest stolicą Japonii, ale już w 1956 roku przestała ona (ustawa) obowiązywać w związku z uchwaleniem Ustawy o rozwoju obszaru stołecznego. W tej nowej ustawie mowa jest o obszarze stołecznym, ale brak stwierdzenia, że to Tokio jest stolicą. Wygląda na to, że wystarczyć ma przekonanie obywateli kraju o stołeczności Tokio.


Herb Tokio

Herb pochodzi jeszcze z czasów kiedy Tokio pod względem administracyjnym było miastem. Przyjęto go w grudniu 1947 roku. „Słoneczko” wysyłające promienie w sześciu kierunkach symbolizuje Tokio będące centrum Japonii i wyraża pragnienie jego rozwoju.


Symbol Tokio

Symbol Tokio został wybrany spośród 20 propozycji w 1989 roku. Kształtem przypomina literę T, nie liść miłorzębu jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Kolor zielony i trzy identyczne łuki okręgu wyrażają dynamiczny rozwój, dobrobyt, spokój.

W Japonii miasta i prefektury oprócz herbu wybierają też inne symbole, np. kwiaty, drzewa, ptaki czy ryby. Nawet małe Utazu, w którym wcześniej mieszkałam miało swój kwiat i drzewo, a prefektura Kagawa – dodatkowo rybę i dzikie zwierzę.

Sakura someiyoshino
Kwiatem Tokio jest sakura someiyoshino. Wybrano ją w czerwcu 1984 roku. Podobno ogrodnicy mieszkający na terenie obecnej dzielnicy Toshima udoskonalili w drugiej połowie XIX wieku dziką sakurę (jap. yamazakura, łac. cerasus jamasakura) i uzyskali sakurę someiyoshino (Cerasus × yedoensis), która wygląda wyjątkowo pięknie podczas kwitnienia i opadania płatków.

Miłorząb dwuklapowy
Drzewem Tokio jest miłorząb dwuklapowy.
Wyboru dokonano w referendum przeprowadzonym w 1966 roku. Głosowano na trzy drzewa zaproponowane przez komisję wyborczą: brzostownicę japońską, miłorząb dwuklapowy i sakurę someiyoshino. Wygrał miłorząb. Co prawda większość członków komisji opowiedziała się za brzostownicą, która w referendum znalazła się na drugim miejscu, to jednak uszanowano wynik głosowania.
Miłorząb jest odporny na zanieczyszczenia i wytrzymały na ogień. W Tokio wiele ulic jest nim obsadzonych.

Mewa śmieszka
Ptakiem Tokio od 1965 roku jest mewa śmieszka – białoskrzydła z czerwonym dziobem i czerwonymi nogami. W okolice Tokio przylatuje na przełomie października i listopada z północno-wschodniej Syberii i Kamczatki i zimuje tutaj do kwietnia. Można ją spotkać nad Zatoką Tokijską oraz nad rzekami Sumida i Tama.

✻ Pięć powyższych zdjęć pochodzi z oficjalnej strony Tokijskiego Urzędu Metropolitalnego 
   
Jak już się zorientowaliście, Tokio jest bardzo duże, a nawet powiedziałabym, że ogromne. Ma to swoje dobre i złe strony. Jedną z takich problematycznych kwestii jest określenie centrum czy śródmieścia miasta. Po prostu nie ma jednego, jest ich wiele. 
Na przykład:
Nagatachō w dzielnicy Chiyoda – to centrum rządowe, mieszczą się tutaj m.in. kancelaria i rezydencja premiera, gmach Zgromadzenia Narodowego, rezydencje przewodniczących Izby Reprezentantów i Izby Radców.
Kasumigaseki również w dzielnicy Chiyoda to centrum administracyjne. Zgromadzono tutaj budynki administracji rządowej.
Marunouchi i Ōtemachi (też w dzielnicy Chiyoda) uznawane są za centrum biznesowo-finansowe. 
Ginza – centrum luksusu. W tej najdroższej dzielnicy Tokio znajdziemy eleganckie domy towarowe i butiki ekskluzywnych marek z całego świata.
Shibuya, a zwłaszcza okolice stacji Shibuya to centrum mody młodzieżowej i rozrywki.
Kabukichō w dzielnicy Shinjuku to centrum rozrywki, również tej dla dorosłych. 


Jak starym miastem jest Tokio?
W latach 1603-1868 z tego miejsca zwanego wówczas Edo rządzili Japonią shogunowie z rodu Tokugawa. Kilkaset lat wcześniej istniała tu wieś rybacka o innej nazwie. W połowie XV wieku wybudowano zamek Edo (Edo-jō, 江戸城), a wieś stała się osadą służebną. Po jakimś czasie, po śmierci właściciela zamek popadł w ruinę. Pod koniec XV wieku shogun Tokugawa Ieyasu docenił zalety zamku i wybrał go na swoją siedzibę. Przeniósł też z Kioto do Edo urzędy shogunatu. 
Po restauracji Meiji (1868 r.), która położyła kres rządom shogunatu i przywróciła pełnię władzy cesarzowi, stolicę przeniesiono z Kioto do Edo, którego nazwę zmieniono na Tokio (Tōkyō, 東京) co znaczy „wschodnia stolica”.
Tak na marginesie, Edo już na początku XVIII wieku liczyło ponad milion mieszkańców!
Zamek Edo stał tam, gdzie obecnie znajduje się Pałac Cesarski, a właściwie to Pałac Cesarski położony jest na terenach zamkowych, a dokładnie na części tych terenów, bo były one dość rozległe i obecnie spacerując po Tokio można się tu i ówdzie natknąć na pozostałości zamkowe.

Makieta głównego donżonu zamku Edo. Stan na 1638 r. Skala 1:84.



Poniżej zdjęcia współczesnego Tokio. Zrobiłam je z tarasu widokowego położonego na 44. piętrze gmachu urzędu metropolitalnego. Pogoda była doskonała do obserwacji, choć niezbyt przejrzyste powietrze nie pozwalało obejrzeć góry Fuji w całej doskonałości. Pod wieczór warunki się poprawiły i... wszyscy rzucili się z aparatami fotograficznymi i smartfonami do okien i pstrykali, pstrykali, pstrykali. Ja oczywiście też ;-) 


Park Yoyogi i chram Meiji.





Fragment Centralnego Parku Shinjuku i budynek BMW z salonem wystawowym.
Mode Gakuen Cocoon Tower w Shinjuku - budynek, w którym mieszczą się trzy placówki oświatowe.

Budynek NTT DoCoMo (ten chudy) - operatora telefonii komórkowej, a w głębi nowy Stadion Narodowy - ukończony pod koniec 2019 r. akurat na Olimpiadę 2020.


Dostrzegacie Fuji-san?

Fuji-san, góra Fuji, w promieniach zachodzącego słońca.

Ponownie Fuji-san.

Po lewej Shinjuku Park Tower - mieści się tutaj m.in. hotel Park Hyatt Tokyo, w którym kręcono film "Lost in Translation" (pol. Między słowami) w reż Sofii Coppoli. Wysoki budynek na wprost to Tokyo Opera City, w którym mieści się Nowy Teatr Narodowy.


Po lewej widoczny oświetlony Stadion Narodowy, a w głębi na pomarańczowo świeci Tokyo Tower.
Budynek po prawej należy do Urzędu Metropolitalnego. Budynek w głębi to Shinjuku Washington Hotel.

W głębi po lewej to coś cienkiego to Tokyo Skytree - wieża telewizyjna i widokowa o wys. 634 m.

Dwa króciutkie filmiki przedstawiające Tokio z góry. Widać też odbicia w szybie i słychać głosy zwiedzających :(




Na zdjęciach zrobionych z dużej wysokości prawdopodobnie nie rzuca się to tak mocno w oczy, ale kiedy spaceruję po Tokio niezmiennie zadziwia mnie budownictwo i wyraźny brak planu zagospodarowania przestrzennego. Może to tylko wrażenie laika, ale zabudowa wydaje się dość chaotyczna. Bardzo często obok wysokiego budynku stoją niskie, a może na odwrót: wśród niskiej zabudowy nagle pojawia się wysoki blok. Obok domków jednorodzinnych stoją bloki wielorodzinne. Kształty i kolory też takie od Sasa do lasa. Niby fajnie, że panuje wolność wyrazu i można wybudować dom według własnych upodobań, ale z drugiej strony dziwnie to wygląda. Poza tym, co jeszcze bardziej mnie zadziwia, elegancki, nowoczesny i bogaty dom (jedno- lub wielorodzinny) sąsiaduje ze starym, tanim, biednym i zdaje się to nikomu nie przeszkadać. Taki misz-masz.



Właściciel tego domku pewnie nie chciał sprzedać ziemi, więc go obudowali.

Muszę też koniecznie pokazać mapę-schemat komunikacji tokijskiej. Pamiętam, że już ćwierć wieku temu dostawałam oczopląsu na widok tej rozbudowanej sieci (samego metra jest 13 linii), ale dużo lepszy niż obecnie wzrok pozwalał mi na bezproblemowe posługiwanie się malutką mapką i odczytywanie nazw stacji zapisanych maciupeńką czcionką. Teraz niestety nie jest łatwo :(

Schemat komunikacji kolejowej, bez linii metra.
 
Linie metra (mapka ze strony Tokijskiego Urzędu d/s Komunikacji)


I tutaj zamierzałam rozprawić się z mitem braku zieleni, ale post zrobił się już trochę przydługi, a mam sporo zdjęć z zielenią do pokazania. Trudno, dokończę w drugiej części. Zajrzyjcie, proszę, za kilka dni.


31 komentarzy:

  1. Na pewno zajrzę, a także wieczorową porą na spokojnie przeczytam po raz drugi ten wpis, bo przeleciałam go teraz dość łapczywie :). Baaardzo ciekawe informacje! Ja co prawda nie myślę o Tokio jak o betonowej pustyni (albo dżungli), różnorodność zabudowy też już wcześniej dostrzegałam, ale fajnie, że to potwierdzasz, bo moje wiadomości są jednak dość szczątkowe :). Zwłaszcza, jak się weźmie pod uwagę niesamowity obszar tej aglomeracji! O tym to nie miałam pojęcia! Wracając do budownictwa, to może to wygląda trochę na bałagan, ale mnie się podoba, że nie niszczy się wszystkiego (choćby stworzoną naprędce jakąś pokrętną ustawą, jak to u nas bywa), tylko po to, żeby jakiś deweloper zabetonował kolejnych sto hektarów.
    Bardzo mi się także podoba przyjmowanie przez miasta symboli w postaci roślin czy zwierząt. To takie bardzo... japońskie :) - ale może przy okazji służy też ochronie gatunków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ten misz-masz też specjalnie nie przeszkadza, jedynie zadziwia, bo wydawało mi się, że Japonia to bardzo uporządkowany kraj, ale widać nie w tej dziedzinie ;-)
      Z tym niszczeniem, to nie do końca tak jest. Zdarzaja się przypadki niszczenia, tzn. chciałam napisać rewitalizacji, bo stare brzydko wygląda.
      Mam nadzieję, że symbole miast w jakiś sposób przyczyniaja się do ochrony tych gatunków, ale musiałabym sprawdzić.

      Usuń
  2. I ja przyjdętu jeszcze paę razy żeby dokładnie obejrzeć i przeczytać.
    Jednak pierwsze wrażenie jest piorunujące....
    Warszawa przy Tokio to po prostu grajdoł...
    No i jestem pewna że jednak nie miałabym gdzie chodzić na długie spacery, chociaż jak piszesz w Tokio jest jednak zieleń....
    Tak czy inaczej - moje uznanie że zdecydowałaś się tam przenieść na stałe.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszłam po raz drugi aby wczytać się dokładnie.
      Oczywiście, że zauważyłam Fuji-san...
      Zastanawiam się, czy w Tokio są dzielnicy biedy, bo o tym, że są stare i zaniedbane domy to piszesz.
      Przyjdę jeszcze raz aby obejrzeć filmy "Tokio z góry".
      Czy dobrze się domyślam Magnolio że studiowałaś w Polsce japonistykę.?
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Dziękuję, Stokrotko :))
      Ja po prostu bardzo lubię Tokio, więc przeniesienie sie tutaj nie było z mojej strony poświęceniem, tylko radością.
      Jestem przekonana, że znalazłabyś zielone trasy odpowiednie na długie spacery. Mam nadzieje, że przekonasz się po przeczytaniu drugiej części.
      Tak, doskonale sie domyślasz :) Skończyłam na UW.

      Usuń
    3. Obejrzałam też "Tokio z góry". Dziękuję. :-)

      Usuń
  3. Niesamowite! To fakt, o Tokio każdy z nas coś tam wiedział, ale gdy przeczytałam u Ciebie te informacje, to poczułam, że niewiele wiedziałam.
    Ogrom ludzi, ogrom powierzchni, aż trudno wyobrazić sobie, jak tym zawiadywać, by wszystko funkcjonowało...
    Ten park to prawdziwa oaza na betonowej pustyni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i tak tylko niewielka cześć tych wiadomości, ale nie chciałam w jednym poście się rozpisywać. Może jeszcze kiedyś coś napiszę.
      Jotko, mam nadzieję, że po przeczytaniu postu o zieleni i obejrzeniu zdjęć jednak zmienisz zdanie o tej betonowej pustyni ;-))

      Usuń
  4. Nie da się ukryć, że Tokio jest NIESAMOWITE! Pomijam już wielkość, ale owo wrażenie robi właśnie ten rodzaj zabudowy - właśnie takie bez ładu i składu- extra wieżowce i malutkie domki. Metal i szkło obok domków jakby z jakiejś makiety na wystawie... To wygląda tak, jakby kolejni architekci stawali przed mapą miasta i kombinowali gdzie by jeszcze można wcisnąć kolejny wieżowiec. Mam tylko nadzieję,że owe wieżowce są odporne na.....trzęsienia ziemi. Mam wrażenie, że w Tokio jest w pewnym sensie jak w Paryżu - część mieszkańców wcale nie wychyla nosa poza terytorium własnej części dzielnicy, bo to wyprawa jak do innego miasta. Ja mam tak w tej chwili w Berlinie - są dzielnice, które znam tylko z mapy, ale jeszcze do nich nie dotarłam.
    Z przyjemnością poznam następny post o Tokio.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jest tak jak piszesz. Wolnej ziemi niewiele, więc albo trzeba zburzyć coś istniejącego, żeby w tym samym miejscu wybudować coś nowego albo wcisnąć w "szparę" pomiędzy istniejącą zabudową. Niektóre budynki mają czasami z tego powodu bardzo dziwne kształty. Wieżowce są odporne na trzęsienia ziemi. Zresztą nie tylko wieżowce. Są standardy budowlane według których trzeba budować, i ustalające jak duże trzęsienie dany budynek musi wytrzymać. Może powinnam o tym napisać? Nie wiem, jak szybko to nastąpi, ale zapisuję sobie temat.
      Mimo że komunikacja jest tutaj bardzo rozwinięta, to z pewnością wiele osób nie wychyla nosa poza swoją dzielnicę. Ja też do tej pory zwiedziłam tylko niewielki fragment Tokio.
      Serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
  5. Aniu, tak długo każesz czekać na kolejne posty,ale nareszcie jesteś! Twoja tokijska opowieść porwała mnie, jako zaciekłą miłośniczkę historii i równie zaciekłą podróżniczkę. Miałaś rację: niby coś tam, coś tam wiemy, ale od ciebie dowiedziałam się tak wiele. Czaroziejskie miejsce, choć przeogromne i dla mnie nie do ogarięcia. Teraz pokażę wszystko Panu i Władcy :-) Przytulaski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, długo mi zeszło, nawet nie wiem dlaczego...
      Cieszę się, że Ci się podobało :))
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. A wielki park w centrum to Central Park w Nowym Jorku, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A jednak betonowy olbrzym :( Im jestem starsza, tym wyraznej widze koszmar cywilizacji. Moze i jest tam pare drzewk, ale co to jest w tym morzu betonowych kolosow?
    Bardzo duzo i ciekawie napisalas o miescie, i tez, jak inni, musze jeszcze raz spokojnie poczytac :))
    Pozdrawiam wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do ponownego czytania. Rzeczywiście chyba zbyt dużo informacji zawarłam w jednym tekście.
      Mam nadzieję, że choć trochę zmienisz zdanie a propos zieleni po przeczytanieu następnego postu.
      Pozdrawiam lekko zimowo (też chciałam napisać wiosennie, ale akurat u mnie się ochłodziło ;-))

      Usuń
  8. Mokuren, ogromna ilość informacji na jeden raz. Też tu wrócę jeszcze na spokojnie poczytać. Piękne Tokyo w specyficzny sposób, może zauroczyć, rozumiem to. Jednak nie moja bajka, zdecydowanie, Tak ściśle zabudowane każde miejsce, zieleni naprawdę nie widać. Pewnie gdy chodzi się ulicami wygląda to zupełnie inaczej, z innej perspektywy, bardziej "dla ludzi".
    Bardzo ciekawa historia wysp, przypominają się filmy i powieści o szogunach i innych wojownikach. Moje dziecko było swego czasu zafascynowane Japonią, sztukami walki, nawet był trenerem karate, więc bardziej historię od strony walk mimo woli poznawałam. Ale już nic nie pamiętam, hi hi ;) Czekam na ciąg dalszy, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, masz prywatnego trenera karate! Ja akurat sztuki walki mało znam...
      Wiesz, ja czasami wyobrażam sobie mieszkanie na wsi, z dala od cywilizacji, gdzie wiodę sielskie życie, ale potem stwierdzam, że jednak o wiele lepiej czuję się w dużym mieście. Mieszkałam przecież przez dwa lata w malutkim miasteczku (18 tys. mieszkańców) i było całkiem całkiem, ale bardzo cieszę się z przeprowadzki do Tokio.
      Pozdrawiam :))

      Usuń
    2. Mokuren, tak całkiem i na zawsze to ja się na głuchą wieś nie piszę ;)Też byłam miejskie zwierzę, tylko z wiekiem coraz większego spokoju zapragnęłam. Moje obecne miejsce zamieszkania od W-wy dzieli tylko Las Kabacki, na Ursynów piechotą dojdę:)
      O, teraz też mi się widok na zdjęciach skojarzył z Nowym Jorkiem. Po prostu wielkie miasto widziane z góry. Jak mówiłam, widziane z dołu wygląda z pewnością inaczej, jak zresztą każde.
      Buziaki :)

      Usuń
  9. Niesamowita ilość informacji. Nigdy bym się nie spodziewał, że granice Tokio-to mają ponad tysiąc kilometrów.
    Trochę kojarzy mi się to z Nowym Jorkiem ale napewno ma swoją specyfikę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie byłam w Nowym Jorku :(
      Te tysiąc kilometrów to tylko tak administracyjnie. W sumie musieli te wyspy do którejś prefektury dołączyć ;-)

      Usuń
  10. Mit prawdopodobnie powstał na podstawie uogólnionego poglądu o betonowych dżunglach, jednak nie raz dowiodłam już, że wielkie miasto nie oznacza braku bogactwa zieleni. Zawsze kiedy zwiedzam jakoweś, to idę szlakiem przepięknych parków, arboretów, kwitnących alei czy innych wielkich ogrodów, a miasta naprawdę dbają o prezencję takich miejsc i to w wielu krajach. Dlatego nigdy nie myślałam o Tokio jak o "betoniaku", bo spodziewam się po prostu, że również znalazłabym dla siebie coś miłego (zielonego).

    O i mamy przykład. Jeden szczególny egzemplarz takiego miłorzębu, rośnie w moim rodzinnym mieście, w wielkiej "betonowej" Łodzi. To botaniczny zabytek.

    Mieszkasz w naprawdę ogromnym mieście, szczelnie wypełnionym nowoczesnymi budynkami, asfaltem i szkłem, ale widać wyraźnie na Twoich zdjęciach, że mieszkańcy na brak zieleni nie mogą narzekać.

    Fuji w promieniach zachodzącego słońca – dosłownie epickie zdjęcie.

    Wreszcie. To co chciałam zobaczyć, Tokio o zmierzchu. Całkowicie zaspokoiłaś moją potrzebę zobaczenia tego okiem cywila.

    Mnie się podoba ten chaos w zabudowie. Ten domek co go obudowali, ha ha rozczulające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam co do betonowych dżungli.
      Twoja ŁÓdź wcale nie jest betonowa. Tyle parków przecież jest! O, dobrze wiedzieć, bo w Polsce miłorząb chyba nie jest zbyt rozpowszechniony.
      Fuji o zachodzie słońca wyglądało fantastycznie. Moje zdjęcia niestety tego nie oddaja (starałam sie wybrać najlepsze) - nie mam żadnych filtrów, do tego szyba, pod światło.
      Cieszę się, że zaspokoiłam Twoją potrzebę obejrzenia Tokio po zmierzchu. Jeszcze pewnie kiedyś coś pokażę :)
      Takich domków jest sporo. Mnie też rozczulaja.

      Usuń
    2. Ja właśnie coraz częściej u nas spotykam miłorzęby, sadzi się je w przestrzeniach publicznych, ale i w prywatnych ogrodach - może to zasługa ich odporności na zanieczyszczenia?

      Usuń
    3. Dobrze wiedzieć. Dziękuję, że napisałaś. To przecież bardzo ładne drzewa.

      Usuń
  11. Ojej, uwielbiam takie opowiadanie o innym kraju, w którym ktoś mieszka i wiem, że to się bardzo ceni wśród blogów :) Sama opisuje życie w Wielkiej Brytanii więc bardzo chętnie będę tutaj wpadać i czytać o Tokio, tym bardziej, że jest to ciekawe miasto i bardzo wielkie i teraz wiem, że bardzo, bardzo wielkie ☺

    Mam trochę ważenie, że jest wszystko na "sobie".. jest ładnie, wielko i taki chaos i swoją drogą jest piekny, ale ten domek - rozwalił wszystko ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz :)
      Ja też lubię czytać o innych krajach. Skoro piszesz o Wielkiej Brytanii, to zajrzę do Ciebie.

      Usuń

  12. Niedawno stojąc na światłach doszłam do wniosku, że ludzie idący, są jacyś osobni tacy. Całkiem osobni . Do tego jeszcze jedno określenie, ludzie pośpieszni. Patrząc na wielkie miasta mam nieodparte wrażenie że to wielkie jest złudzenie bo któż z ludzi tam mieszkających jest w całym mieście. Jest w kawałku,elemencie,drobinie swojej...a dalej z rzadka wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszła Pani do ciekawego wniosku. Coś w tym jest. Zgadzam się, że ludzie są zajęci sobą, anonimowi, rzeczywiście tacy osobni. Ludzie pośpieszni - podoba mi się to określenie.

      Usuń
  13. Ależ dżungla! Choć jestem mieszczuchem z krwi i kości nie sądzę bym odnalazła się w tak gigantycznej aglomeracji. Natomiast mix warstw społecznych, choć może nie zawsze miły dla oka, jest na pewno zdrowszy od ich separacji. Spójrz co dzieje się np w Paryżu, którym świat cały łącznie ze mną się zachwyca. Odkąd baron Haussman przebudował miasto wypychając tym samym biednych i biedniejszych na jego obrzeża pogłębiło to jedynie różnice społeczne. Gdzieś czytałam, że widok żebraka na ulicy jest bardzo pożyteczny społecznie. Gdy na niego patrzysz wiesz, że trzeba pracować, starać się w życiu by nie znaleźć się na jego miejscu, przynajmniej w zarysie ;) lecę oglądać tokijską zieleń ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś mieszczuchem z krwi i kości, ty myślę, że i w Tokio czułabyś się dobrze :)
      Zupełnie nie znam historii Paryża :( Bardzo ciekawe jest to co piszesz o mieście. Dziękuję!

      Usuń