05 sierpnia 2019

Lato, lato wszędzie...


...że zacytuję Formację Nieżywych Schabuff :)
Pora deszczowa w Tokio oficjalnie skończyła się 29 lipca, ale już kilka dni wcześniej rozpoczęły się upały. A teraz panują niemalże tropiki - od samego rana słupek rtęci nie spada poniżej 30 stopni, a w ciągu dnia temperatury dochodzą do 35-36. I oczywiście bardzo wysoka wilgotność. Bez klimatyzacji ani rusz.

A skoro lato, to koniecznie trzeba wybrać się na lody. Kto lubi matchę*? Ja uwielbiam, więc jak tylko jakiś czas temu dowiedziałam się o pewnej tokijskiej cukierni serwującej super mocne lody matchowe, od razu wpisałam ją na listę miejsc do natychmiastowego odwiedzenia. *matcha - sproszkowana zielona herbata

Szyld cukierni, a pod nim napis (czerwono-zielony): najmocniejsze na świecie lody z matchą.

Ta cukiernia to Nanaya w dzielnicy Aoyama. Żeby było ciekawiej, oferuje lody z różną zawartością matchi. Dostępnych jest aż siedem poziomów mocy. Poziom pierwszy, najsłabszy, odpowiada podobno tym lepszym lodom z matchą dostępnym na rynku. Poziom drugi zawiera dwa razy tyle matchi co pierwszy. Kolejne poziomy są coraz mocniejsze, aż do siódmego - najmocniejszego na świecie, jak chwali się cukiernia.

Lada z lodami. W pierwszym rzędzie te z matchą, w drugim - inne smaki.

Widoczne poziomy od pierwszego (z lewej) do piątego (z prawej strony).
W górnym rzędzie od lewej: hōjicha, genmaicha*, czarna herbata, gyokuro*, mleczne.


*genmaicha – zielona herbata z dodatkiem prażonego ryżu.
*gyokuro – jedna z droższych zielonych herbat; krzewy okrywa się i przez trzy tygodnie aż do zbiorów rosną w cieniu. Dzięki temu herbata uzyskuje wyjątkowy smak.


Widoczne poziomy od czwartego do siódmego (siódmy to te drugie od prawej).
Nad nimi widoczne m.in. smaki: czarny sezam i mleczne z fasolką azuki.

Wzięłam trzy kulki: poziom czwarty, siódmy i lody z hōjichą (prażoną zieloną herbatą).

Zanim zrobiłam zdjęcie, mąż już zdążył spróbować ;)

Lody są dość drogie: za mój zestaw zapłaciłam 730 jenów (za poziom siódmy doliczają 200 jenów), czyli 25 zł. Dla porównania: opakowanie 200 ml najzwyklejszych lodów z matchą kosztuje w supermarkiecie 4 zł. Ale przyznaję, że warto było tyle zapłacić. Dla mnie: pycha! Bardzo mocne, aromatyczne, lekko cierpkie jak to matcha. I warto zrobić porównanie z innymi poziomami - czuć różnicę. Te z hōjichą też bardzo dobre i stanowiły fajną odmianę po matchi.

Cukiernia jest mała i nie ma możliwości zjedzenia lodów wewnątrz, no chyba że na stojąco, jeśli nie będzie tłoku. Kilka stolików przygotowano co prawda na zewnątrzale w upalny dzień chciałoby się posiedzieć w chłodku. Przemiły sprzedawca podpowiedział nam, że lody wybornie smakują podczas spaceru. Ha, ha, ha! Z pewnością, tylko nie w taki upalny dzień ;-)

Adres cukierni: Tokyo-to, Shibuya-ku, Shibuya 2-7-12 
(東京都渋谷区渋谷2712)
Strona internetowa (tylko po japońsku):  https://nanaya-matcha.com/

 
Fūrin. Zdjęcie z Wikipedii

Fūrin – dzwonek poruszany wiatrem, nierozerwalnie związany z japońskim latem. Zawiesza się go zazwyczaj pod okapem dachu, ale można też w oknie czy innym przewiewnym miejscu. Poruszany wiatrem delikatnie dzwoni, a ten dźwięk w czasach, kiedy jeszcze nie znano klimatyzacji, kojarzył się z przyjemnym chłodem i sprawiał, że lato stawało się znośniejsze. Spotyka się dzwonki metalowe, szklane, ceramiczne.  
Będziecie się pewnie śmiać, ale dźwięk dzwonka fūrin obniża Japończykom temperaturę ciała (!). Przeprowadzono eksperyment z udziałem Japończyków i obcokrajowców. Po 10 minutach siedzenia w pomieszczeniu, w którym panowała temperatura 30 stopni, uczestnicy eksperymentu posłuchali dźwięku dzwonka fūrin. I okazało się, że obcokrajowcom temperatura ciała wzrosła (dźwięk dzwonka ich zrelaksował, co poprawiło krążenie krwi), natomiast u Japończyków obniżyła się. Podobno Japończycy mają zakodowane w głowach, że "dźwięk dzwonka fūrin = zimno" i jak tylko go usłyszą, to mózg reaguje tak, jakby rzeczywiście zrobiło się chłodniej i wysyła odpowiednie sygnały do całego ciała.

Tutaj można posłuchać dźwięku żeliwnego dzwonka fūrin.

 

A teraz coś o autobusach, a właściwie o czapkach :)
Jakiś czas temu zauważyłam w autobusie ciekawą informację. Otóż uprzejmie zawiadamiano pasażerów, że w okresie letnim, od 1 czerwca do końca września, ze wzgledu na wysokie temperatury kierowcy nie będą nosić czapek podczas pracy, i proszono o zrozumienie.
Co prawda czapka jest elementem uniformu, ale czy ktokolwiek zauważyłby jej brak? Pewnie nie. A może jednak tak? W każdym razie na wszelki wypadek zadbano o wizerunek firmy i wywieszono informację. Powiem szczerze, że trochę mnie ona rozbawiła. 

Nie jest ona (ta informacja) jednak całkowicie pozbawiona sensu i podstaw. W Japonii od kilkunastu lat prowadzona jest latem kampania Cool Biz (od słówek cool i business). Ma na celu oszczędzanie energii elektrycznej zużywanej przez klimatyzatory dzięki ustawieniu temperatury w miejscach pracy na 28 stopni Celsjusza. Pracownicy mogą/powinni dopasować swoje stroje do takiej temperatury. Czyli nie muszą nosić krawatów, marynarek, mogą nosić koszule z krótkim rękawem. Kierowca opisanego wyżej autobusu też nie miał marynarki. Co do czapek nie ma odgórnych wytycznych, więc zapewne dlatego zdecydowano się wywiesić ogłoszenie.

Pamiętam, że kiedy prawie 30 lat temu pracowałam w Tokio w firmie handlowej klimatyzacja działała tak mocno, że latem musiałam się dodatkowo ubierać albo okrywać kocem nogi, żeby nie zmarznąć. Mężczyznom było łatwiej, bo i latem nosili garnitury i koszule z długim rękawem.
Teraz rzeczywiście klimatyzacja w wielu miejscach działa słabiej i nawet po dłuższym pobycie w takim pomieszczeniu człowiek nie marznie. Dotyczy to jednak przede wszystkim budynków użyteczności publicznej. W większości sklepów (włączając resturacje i kawiarnie) klimatyzacja działa na pełnych obrotach.


I jeszcze jedna ciekawostka. Dwa dni temu wracałam do domu z zakupów i zauważyłam na ulicy mężczyznę w skafandrze. W pierwszej chwili nie chciałam wierzyć własnym oczom, przecież słońce praży i ledwo można wytrzymać w cienkiej koszulce. Po chwili zauważyłam, że w skafandrze zainstalowane są wiatraczki (!). Pobiegłam do domu i poszukałam w internecie. Okazało się, że to specjalny strój roboczy na lato.

Te wiatraczki wdmuchują powietrze do wnętrza ubrania, które to powietrze osusza pot, który wyprodukujemy. I dzięki temu jest nam chłodno i przyjemnie. Ponoć naprawdę świetnie działa i sprawdza się podczas różnych prac prowadzonych na zewnątrz w upale. 
Wygląda mniej więcej tak (zdjęcie znalezione w internecie):




Na dzisiaj to tyle o japońskim lecie. Ochłodził Was trochę fūrin? :)




53 komentarze:

  1. Co ciekawostka to lepsza!
    Lody uwielbiam w każdej postaci, choć nie wiem jak z lodami z zielonej herbaty, bo sam napój nie służy mi...na dobre lody warto wydać więcej, bo różnica w smaku i konsystencji jest kolosalna.
    U nas była awantura o stroje w autobusach, bo jakiś prezes nie chciał sie zgodzić na lżejszy strój kierowców.
    W działanie dzwoneczków wierzę, bo Japończycy często zadziwiali świat, ale sam dźwięk by mnie raczej rozgrzał, taki świdrujący.
    Taki skafander to dobry pomysł na strój nie tylko do pracy:-)
    U nas na szczęście polskie, umiarkowane lato i niech tak zostanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim, życzę Ci, żeby to umiarkowane lato się utrzymało :)
      Nie wiem, czy lody działają inaczej niz sama herbata. A dlaczego Ci nie służy? Nie spotkałam sie do tej pory z niedobrym wpływem zielonej herbaty na organizm...
      Ten prezes, to powinien sam przez jakiś czas popracować jako kierowca i wtedy z pewnością od razu by wyraził zgodę.

      Usuń
    2. Po zielonej herbacie, a nawet jej dodatku w mieszankach dziwnie wali mi serce...jakbym wypiła energetyk.

      Usuń
    3. Tak? To mnie zaskoczyłaś. Do tej pory nie spotkałam się z taką reakcją. Sama dużo piję zielonej herbaty, a jak parzę sama to mocną, bo taką lubię. Aż sprawdziłam zawartość kofeiny (bo te objawy skojarzyły mi się właśnie z kofeiną) i okazało się, że zielona herbata zawiera mniej kofeiny niż kawa: sencha 1/3, a genmaicha już tylko 1/6. Ale np. ekskluzywna herbata gyokuro zawiera prawie 3 razy tyle, a matcha troszke tylko więcej niż kawa.

      Usuń
  2. Kochana, dziękuję za garść japońskich ciekawostek �� i w Polsce w czasie upałów kierowcy komunikacji miejskiej muszą być kompletnie ubrani. Była afera, bo w jakimś mieście kierowcy poprosili o zdjęcie krawata. Niestety odrzucono ich prośbę.Co do lodów, nie przepadam, ale lubię ciekawe smaki.We Florencji jadłam pyszne z serem gorgonzola. Pozdrawiam serdecznie na kolejne letnie dni ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dzwoneczki drewniane na balkonie- uwielbiam je:)

      Usuń
    2. Nie ma za co :)
      Chętnie bym spróbowała tych lodów z gorgonzolą, bo przepadam za serami dojrzałymi, esencjonalnymi i tymi "śmierdzącymi". Ta afera to pewnie ta, o której pisze Jotka w komentarzu. Ten, kto odrzucił prośbę to pewnie sam nigdy nie prowadził autobusu w taką pogodę w takim stroju.
      Ja ciągle nie mogę kupić dzwoneczka dla siebie... Te, które miałam zostawiłam w Polsce, żeby nie powiększać bagażu.

      Usuń
  3. Mam podejrzenie, że ludzie mogą zrobić lody o każdym smaku. Nie wiem czemu, ale mnie żadna herbata nie służy.O ile jeszcze mogę czasem wypić earl grey to zielona odpada.
    Te dzwonki przypomniały mi zabawną historię gdy nastała w Polsce moda na wietrzne dzwonki- nagle na balkonach w blokowisku wisiały one na co drugim balkonie. Z zasady miały wprowadzać miły nastrój, relaksować itp., ale gdy tak wisiały na niemal każdym balkonie i ciągle pobrzękiwały - efekt był zupełnie odwrotny.
    Wyobraź sobie - budynek 4 piętrowy, setka balkonów i niemal na każdym u sufitu wiszą pobrzękujące dzwonki feng shui. Na szczęście i ta moda minęła.
    Współczuję Ci tych upałów- upał połączony z wysoką wilgotnością to kiepskie zestawienie dla zdrowia. O wiele lepiej łatwiej jest znieść upał przy suchym, pustynnym klimacie. I wtedy świetnie się sprawdza coś cienkiego, bawełnianego, okrywającego całe ciało- czyli np, długa suknia z długimi rękawami i kapelusz.
    Gdy już przywykłam w Singu do upału to siedząc w pokoju w temp. 26 stopni musiałam zakładać sweter, bo marzłam. Gdy spacerowaliśmy czasem nocą i było "tylko" 27 to też mi było chłodno. Wyobraź sobie co przeżyłam przy powrocie, wracaliśmy przez Moskwę, był luty i mróz. Myślałam,że zemrę z zimna pomimo ciepłej kurtki.
    A tak ogólnie to żałuję, że nie polecieliśmy kiedyś do Japonii- ciekawy kraj.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mieszkałam w bloku, więc jestem w stanie sobie wyobrazić. Zresztą tutaj ten dźwiek też może być uciążliwy. Ja akurat nie mam takiego doświadczenia, ale przy tutejszym wysokim zagęszczeniu domów, można sobie wyobrazić, co by się działo gdyby każdy wywiesił dzwonek.
      Dziękuję :) Nie kubię tutejszego lata, bo ciężko znoszę i myślę, że w dużej mierze odpowiada za to wysoka wilgotność. Ale w tym roku po ciężkiej porze deszczowej nawet sie cieszę z tych upałów.
      Słońce świeci tutaj tak mocno, że zawsze staram sie założyć coś z długim rękawem, a jeśli bez, to koniecznie muszę posmarować ręce kremem z wysokim filtrem.
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  4. Osobiście wierze w te dzwoneczki. Wierze, że wszystko zaczyna się w głowie. Jeśli uwierzymy i mentalnie nastawimy swój sposób myślenia, że nas ochładzają to tak się stanie i tak się będzie działo. To oczywiście moja opinia. U mnie wciąż zimno i pochmurnie, niestety. Sierpień raczej należy tutaj do chłodnych. Lody jednak serwują okrągły rok bo nigdy nie jest tak zimno aby nie można było tego robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że wszystko, a w każdym razie wiele, zaczyna się w głowie.
      A są jakieś ciekawe, niespotykane gdzie indziej smaki lodów?
      Posyłam trochę słońca i ciepła, których u mnie teraz w nadmiarze :)

      Usuń
    2. Lody w Ekwadorze bazują przede wszystkim na ich owocach. Mango, passuon fruit, ananas, banany, tutejsze jeżyny. Ze smaków, które mnie zaskoczyły były pomidory.
      Dzięki za slonce. Powoli się pokazuje, chociaż bardzo opornie.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    3. O, fajne! Chętnei bym zjadła mango i passion fruit. A pomidory w dzieciństwie jadałam ze śmietaną i cukrem i smakowały wybornie, więc lody też pewnie są bardzo smaczne.
      To jeszcze trochę słońca posyłam :)

      Usuń
  5. No cudnie! Lody to dla mnie absolut słodyczowy. Mogę w każdej postaci i w większości smaków. Niezależnie od pory - roku czy dnia. Zielonej herbaty nie lubię jako takiej ale lody z matchą jadłam. Bo widzisz, moja córka ma fioła na punkcie kultury azjatyckiej - więc dzięki niej, ja korzystam bardzo poznawaniem różnych smaków tudzież kultury. :-)Nie są to moje ulubione lody (bo takimi są te z gorgonzolą, które w moim mieście są dostępne i przepyszne)ale ich smak mnie zaskoczył pozytywnie. Oczywiście u nas nie ma aż takiego zróżnicowania mocy matchy.
    A taką kurteczkę to chętnie bym chyba zakładała podczas upałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to fajnie masz z córką :) A ma jakiś specjalnie ulubiony kraj?
      O lodach z gorgonzolą pisała już Morgana i bardzo Wam zazdroszczę, bo jeszcze nigdy nie jadłam, a gorgonzolę lubię i ciekawa jestem jak smakuje w lodach.

      Usuń
    2. Oczywiście, że mam fajnie z córą - bo to fajna kobietka jest. :-) Ma ulubiony kraj - Korea, za przyczyną BTS (zespół k-popowy, którego muzyką mnie skutecznie zaraziła). Nie jest to fascynacja tylko na poziomie idoli, bo uczy się sama języka i chłonie wszystko odnośnie tego kraju. A dzięki temu również o innych krajach azjatyckich. Lubię z nią chodzić do restauracji tych smaków, bo o daniach potrafi mi czasem powiedzieć więcej niż kelnerzy.
      Lody z gorgonzolą są przepyszne - u nas są mieszane z orzechami włoskimi i smakują wybornie. :-)Zapraszam.

      Usuń
    3. O, Korea. To może kiedyś się wybierzesz razem z córką, a z Korei to już tylko dwa kroki do Japonii :) Musze sobie wyguglać ten zespół, bo o korei wiem bardzo mało.
      Lody z gorgonzolą i orzechami włoskimi - mniam, brzmi pysznie.

      Usuń
    4. Nie wiem czy nam się uda razem pojechać. Ale jej pewnie tak - o tym teraz marzy.
      Podrzucam Ci moje ulubione piosenki BTS - oczywiście nie wszystkie
      https://www.youtube.com/watch?v=7C2z4GqqS5E
      https://www.youtube.com/watch?v=ALj5MKjy2BU
      https://www.youtube.com/watch?v=m8MfJg68oCs

      Usuń
    5. Dziękuję! Obejrzałam, posłuchałam. Powiem szczerze, że nie przepadam za takimi zespołami (w skrócie: grupa tańczących i śpiewających chłopców, dziewczyn zresztą też), ale bez oglądania słucha się z przyjemnością :)

      Usuń
    6. Wiadomo - boysband. :-) Trochę inna grupa docelowa niż przykładowo ja, ale słucham bardzo różnej muzyki i ich też lubię. Słuchać naturalnie - bo sporadycznie oglądam teledyski w ogóle do jakiejkolwiek muzyki. Bardzo dobrze się chodzi przy ich utworach (każdego dnia staram się chodzić jakieś 8-10 km).

      Usuń
    7. O, dzięki za świetną podpowiedź. Do chodzenia dobre - zapamiętam :)
      Ostatnio z powodu upałów opuściłam się w chodzeniu, ale jak pogoda sie poprawi, tzn. ochłodzi się choć trochę, spróbuję pospacerować do ich muzyki.

      Usuń
  6. Czego to ludzie nie wymyślą! Fajny ten kombinezonik :). No i czego to ludziom nie można wmówić... nawet, że dźwięk dzwonka ich ochłodzi!
    Lody matcha... brrr... wyobrażam sobie jako okropieństwo :). Chyba muszę spróbować, żeby uwierzyć, ze to się w ogóle da zjeść :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ja też byłam zaskoczona :)
      A nie lubisz zielonej herbaty? Moja opinia nie jest obiektywna, bo ja i matchę, i zwykła zieloną hebrbatę bardzo lubię, ale mysle, ze spokojnie możesz spróbować, bo da sie zjeść. Tylko powinny to być lody z dobrej cukierni, żeby faktycznie zawierały matchę, a nie barwniki i aromaty.

      Usuń
  7. Proszę, ile ciekawostek za jednym zamachem :) Dziękuję Ci, Mokuren.
    Lody dziwne mi się wydały w pierwszej chwili, ale sobie przypomniałam, że i czosnkowe robią - więc wszystko możliwe, bo ludzie różne smaki mają. Dla mnie tylko białe: śmietankowe, waniliowe. Każde inne akceptowalne jedynie jako ciekawostka do spróbowania.
    Doświadczenie z dzwonkami to dowód, że rozum/mózg wszystko może, jeśli się człowiek odpowiednio nastawi. Gorzej, gdy w to "nastawianie" włączą się inni programując drugą osobę. Aż strach pomyśleć.
    Kombinezon z wiatraczkami, hm, niby fajna rzecz ale jak w nim opaleniznę zaprezentować, ładny ciuch albo zgrabną figurę? Więc raczej nie dla młodych dziewczyn.Dla mnie już tak, ale ja ciepło lubię, a u nas lato krótkie, nawet upał krótko trwa mimo narzekania rodaków. Natomiast dla osób nie tolerujących wysokich temperatur - świetny wynalazek. Trochę jak z kosmosu, zupełnie jak przelot na desce nad Kanałem La Manche. Czego to ludzie nie wymyślą...
    Pozdrowienia serdeczne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no tak sie postarałam :)) Cała przyjemność po mojej stronie.
      Masz racje, że ludzie mają różne smaki. I dobrze, że robią różne lody, bo każdy znajdzie coś dla siebie. Myśle, że warto spróbować.
      To prawda, Mózg może wszystkom albo prawie wszystko. A Japończycy od małego mają do czynienia z dzwonkami i powtarzaniem, że robi się chłodniej na ich dźwięk, więc nic dziwnego, że tak reagują.
      Kombinezin jest głównie dla robotników pracujących na powietrzu w upale, a im raczej nie zależy na prezentacji opalenizny czy figury ;-)
      Z tym przelotem to rzeczywiście kosmos. Moim zdaniem o wiele bardziej niesamowity wyczyn, niż ten kombinezon.
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  8. Nie jem latem lodów, bo mam od tego można ochrypieć. Za duży kontrast.
    Ale smaki tam mają wymyślne...
    Zatem muszę unikać tych dzwoneczków. ;D
    Pragnę tej koszuli z wiatraczkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że kiedyś słyszałam, że lody powinno sie jadać zimą właśnie ze względu na mniejszą różnicę temperatur.
      Mysle, że tu w Japonii smak matcha jest czymś normalnym, pewnie tak jak gorgonzola w Europie (pisały i nim Morgana i Aja).
      A może jak byś trochę potrenowała, to dźwięk dzwoneczków też by Cię chłodził ;-)
      Wysłać Ci kurteczkę z wiatraczkami?

      Usuń
    2. Karteczkę z wiatraczkami? To jest coś takiego? :D Byłoby super dostać taki unikat. :D

      Usuń
    3. Nie kArteczkę a kUrteczkę, bo pisałaś, że pragniesz takiej koszuli z wiatraczkami :)
      A kArteczek z wiatraczkami jeszcze nie widziałam...

      Usuń
    4. Matcha jest dostępna w Polsce bez problemu - nawet w marketach, choć lepiej kupić w specjalnym sklepie z żywnością azjatycką, bo tam mają oryginalną japońską (odbiega smakiem od tej marketowej).
      A w lodziarniach polskich coraz częściej można tez znaleźć lody z matchą.
      Lody z gorgonzolą - u nas - powstały w autorskiej lodziarni, są wymysłem jej właścicieli i nie wiem czy w innych miastach bywają dostępne. Ale wszyscy moi znajomi, którzy do mnie przyjeżdżają i dają się na nie namówić stwierdzili, że smakują co najmniej dobrze (a większość stwierdza, że są pyszne).

      Usuń
    5. Aju, masz rację, ze matchę czy w ogóle zieloną herbatę lepiej kupować w specjalnych sklepach. Dodatkowo od siebie dodałabym też, że herbata powinna być zapakowana próżniowo lboa przynajmniej w szczelnie zamknięte opakowanie bo dostęp powietrza zabija aromat i smak.

      Usuń
  9. Słyszałam o japońskich upałach, również o tym, że kilka osób zmarło z ich powodu:-(
    Mnogość lodów z zieloną herbatą zaskoczyła i zaintrygowała mnie mocno:-) Pomyślałam sobie, że ich jedzenie dobrze robi na oczy ze względu na piękny, soczysty zielony kolor;-)
    Za mundurek z wiatraczkami podziękuję. Fajny wynalazek i ciekawi mnie czy zdaje egzamin w upały ale nie założyłabym go żeby się przekonać;-) Dzwoneczek za to chętnie przytuliłabym, zachowuję się tak, jakbym ciągle miała gorączkę więc może coś by na to poradził i schłodził mi głowę;-)
    Co do dress codu to uważam, że na bieżąco powinien być dostosowywany do panującej pogody, a nie sztywno ustalany.
    A w Krakowie najlepsze lody są na Starowiślnej:-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, upały zbieraja śmiertelne żniwo, tylko przez tydzień (29VII-4VIII) w całej Japonii z powodu upałów zmarło 57 osób(!).
      O, o tym działaniu na oczy nie pomyślałam. Masz rację ;-)
      Dobrze wiedzieć, gdzie można kupić najlepsze lody w Krakowie.
      Pozdrawiam gorąco (dosłownie;-))

      Usuń
  10. Jak to dobrze Magnolio że jesteś tam daleko w Japonii.
    Tyle wiadomości z pierwszej ręki mamy od Ciebie.
    Nie wiem jak inni ale ja czuję że jesteś szczęściarą :-))
    Dzięki serdeczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Stokrotko myślę, że jestem szczęściarą ;-)
      Staram się przekazywać różne wiadomości, w każdym razie takie, które mnie samą w jakiś sposób zadziwiły czy rozśmieszyły...
      Cała przyjemność po mojej stronie :))

      Usuń
  11. Jestem tradycjonalistką także w jedzeniu. Lody uwielbiam ale takie zwyczajne:śmietankowe, owocowe, czekoladowe. Nie wiem czy smakowałby mi z zieloną herbatą, serem czy innymi dodatkami, które dotychczas łączyłam z innymi potrawami. Resztę ciekawostek przyjęłam z wielkim zainteresowaniem. Życzę wytrwałości w przetrzymaniu upałów i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie za życzenia wytrwałości w przetrzymaniu upałów - przydadzą się, bo upały chyba już zaczynają mnie męczyć.
      Bycie tradycjonalistką to nic złego :) Absolutnie nie namawiam do próbowania zwłaszcza zielonej herbaty, bo zdaję sobie sprawe, że nie wszyscy ją lubią. Ale może gdybyś miała kiedyś okazję popróbować innych smaków niż Twoje ulubione, to jednak skuś się na mały kąsek ;-)

      Usuń
  12. I znowu się nauczyłem czegoś nowego u Ciebie! Uwielbiam tu przychodzić! :)

    Przyznam Ci się, że zieloną herbatę jako taką znam głównie w postaci płynnej (tak jak zresztą każdą inną herbatę), ale pierwszy raz w życiu słyszę o herbacianych lodach :D

    Zasady dotyczące chłodzenia się i rezygnacji z nadmiaru odzienia w lecie całkiem rozsądne. Furin rzeczywiście działa odprężająco :) Skojarzył mi się troszkę z naszymi dzwonkami wietrznymi...

    A ten strój z wiatraczkami naprawdę odlotowy :D Przydałby się tutaj teraz...

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :))
      Cieszę się, że dowiedziałeś sie czegoś nowego o Japonii. Ja z kolei poznaję u Ciebie m.in. zupełnie nie znaną mi Irlandię. Taki "handel wymienny" ;-)

      Usuń
    2. Fajnie to ujęłaś - i to handel obustronnie satysfakcjonujący :-)

      Usuń
  13. Właśnie dziś jadłam gałkę lodów herbacianych i drugą szpinakowych w krakowskiej lodziarni Emil kręci lody, po 4 zł za gałkę. Piękne, jasnozielone kolory, więc jak nie kupić. Ale na kolorze skończył się zachwyt. Lód taki sobie, więc drugi raz na kolor nie dam się nabrać.
    A kurteczkę z wiatraczkami warto mieć w czasie upałów. W Maroku wszyscy chodzą zakryci łącznie z głowami. Ich przewiewne ubrania chronią przed palącymi promieniami, a my uparcie odsłaniamy i na szeleczkach bluzki ubieramy.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tylko kolor był atrakcyjny :(
      Japończycy (no może przede wszystkim Japonki) też się zasłaniają. Ja też mimo upałów nosze długie spodnie i koszule z długim rękawem, oczywiście z przewiewnych, cienkich materiałów. I jak widzę zagranicznych turystów w króciutkich szortach i w koszulkach na cieniutkich ramiączkac, to aż mi się i szkoda robi ;-)
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  14. Kolor lodów z matchy jest niesamowity, ale nie wiem czy by mi smakowały. Podejrzewam, że mogłyby się okazać dla mnie gorzkie i cierpkie. Ciekawy eksperyment z dzwonkami ! Ja mam tez dzwonki wywieszone na tarasie - takie z bambusa. Na początku ich nie chciałam, a teraz jestem z nich zadowolona. Dzwonki bambusowe delikatnie klekoczą na wietrze i wtedy wiem, że jest wiatr lub wiem kiedy nadchodzi wichura. Skafander świetny ! Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Miło Cię widzieć po dłuższej nieobecności :))
    Dzwonki są fajne, byle tylko nie były zbyt hałaśliwe. Miałam kiedyś nieduży żeliwny - miał bardzo ładny dźwięk i trochę żałuję, że zostawiłam go w Polsce.
    Pozdrawiam słonecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja wymiękam przy 28 stopniach. Najlepiej się czułam w czerwcu na dalekiej północy - od zera do dziesięciu stopni, a jaka cera! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cie serdecznie!
      Jedyne pocieszenie przy tutejszych upałach, że wilgotność powietrze jest bardzo wysoka i skóra sie nie wysusza. Trzeba tylko pamiętać o wysokich filtrach, żeby się nie spalić.
      Za upałami nie przepadam, ale temperatury do 10 stopni to troche za zimno dla mnie ;-)

      Usuń
  17. Jadłam dziś lody z zieloną herbatą matchą. Wprawdzie nie był określony stopień, ale więcej tych lodów nie kupię, nie mój smak. I tylko kolor się zgadzał, był intensywnie zielony.
    Za to dzwoneczki sobie kupiłam, choć mnie temperatury nie obniżają.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że Ci nie smakowały, ale rozumiem - każdy ma swoje smaki :)
      Dzwoneczki nawet jeśli nie obniżają temperatury, to i tak samym dzżwiękiem sprawiaja, że łatwiej wytrzymać upały.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  18. Jadłam lody z matchą tego,lata w Krakowie! Maleńka lodziarnia prowadzona przez Syryjczyka? Oj, nie jestem pewna, ale lody mi smakowały, choć pewnie były odpowiednikiem 1poziomu z opisywanej przez Ciebie lodziarni. Za to zjadłam też szafranowe ;))
    Nie wiem, czy wiesz, że w wielu państwach afrykańskich standardem są garnitury z krótkimi rękawami?
    Pozdrawiam serdecznie z nieupalnego, nareszcie od przedwczoraj, Lionu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzę, że w Polsce też lody z matchą coraz bardziej popularne się stają. Zazdroszczę szafranowych - nigdy nie jadłam.
      Nie wiedziałam. Na pierwszy rzut oka takie garnitutry mogą troche śmiesznie wyglądać. No ale co kraj, to obyczaj :)
      A u mnie właśnie nadciąga nad Tokio silny tajfun numer 15 (tutaj tajfunom nie nadaje się imiom tylko kolejne numery) i ma uderzyć w środku nocy. Mam nadzieje, że przetrwamy do rana ;-)

      Usuń